sobota, 31 marca 2018

Pierwsza świąteczna eskapada

Rezerwat biała Woda, Szczawnica, ciekawe szlaki turystyczne w Szczawnicy, grzyby 2018, grzyby w marcu
     To miał być niezbyt wysiłkowy spacerek - ot taki w sam raz na rozpoczęcie świątecznego świętowania w Szczawnicy. Jednak ładna pogoda i zachwycające okoliczności przyrody, pokrzyżowały nam plany. Ale po kolei. Dojechaliśmy nadzwyczaj szybko i już o dziesiątej byliśmy rozpakowani i gotowi do wyjścia na wycieczkę. Nogi same się rwały, bo na niebie pojawiało się coraz więcej błękitu i świat wiosenniał z minuty na minutę. Na spacer wybraliśmy rezerwat Biała Woda, z którym zapoznaliśmy się bliżej podczas grudniowego pobytu w Szczawnicy. Wybór padł na to miejsce z kilku względów - po pierwsze Pawełek chciał pojeździć konno po Pieninach, a jedna z końskich stajni jest tuż przy Białej Wodzie (umówiliśmy się na jazdę na poniedziałek), po drugie - jest tam pięknie, a po trzecie, chciałam sprawdzić, czy wiosną będzie tam takie samo bogactwo grzybowe, jak w zimie, kiedy rosło mnóstwo zimówek, uszaków, boczniaków, kisielnic wierzbowych itd...

czwartek, 29 marca 2018

Lepiej późno niż wcale, czyli nasza pierwsza czarka, a nawet dwie ;)

grzyby 2018, grzyby w marcu, grzyby wiosenne, grzyby w Krakowie, oznaki wiosny w krakowskim lasku
     Michałek i Krzyś mają od dzisiaj świąteczną wolność "bezszkolną", z czego bardzo, ale to bardzo się cieszą. Wyjeżdżamy dopiero jutro, bo Pawełek wolnego jeszcze nie ma, więc między pakowaniem jednej i drugiej torby podróżnej obowiązkowy był spacerek po lesie. W nocy nadeszła zapowiadana fala opadów i silnego wiatru, ale rano nie było najgorzej, więc po wstępnym pakowaniu i śniadaniu zrobionym przez Krzysia (z niewielką mamową pomocą), założyliśmy obuwie weekendowe (gumowce) i poszliśmy do pobliskiego Lasku Borkowskiego.

wtorek, 27 marca 2018

Nadal królują nadrzewniaki

przedwiośnie w lesie. grzyby 2018, grzyby w marcu, grzyby nadrzewne
    W sobotę, przy stajennym ognisku, Pawełek, jak zwykle, był bałamucony przez swoją najwierniejszą towarzyszkę ogniskową i dowiedział się, że na Rynku jest wspaniały kiermasz świąteczny. Pawełek się momentalnie podjarał, bo oczami wyobraźni już oglądał te wszystkie smakowitości na jarmarcznych stołach. Michaś i Krzyś też takie miejsca lubią, bo one stwarzają okazję do naciągnięcia starych na zakup czegokolwiek, a wiadomo, że wejście w posiadanie kolejnego miecza albo drewnianej pukawki jest dla dziecięcej duszy cudownym doznaniem. No dobrze, ja na razie o niczym nie wiedziałam, bo zajmowałam się końmi. Kiedy zeszłam z ujeżdżalni, bardzo zadowolony z siebie Pawełek, oznajmił:"Zmiana planów na jutro!" I pospieszył z wyjaśnieniem obejmującym to wszystko, co napisałam wcześniej. Nie, nie i jeszcze raz nie! Niedziela jest jedynym dniem tygodnia, w którym można na dłużej iść do lasu! A ostatnio nam leśne spacery przepadały, bo dwa tygodnie temu Krzyś miał turniej piłkarski i do lasu wpadliśmy tylko na bardzo szybki spacer, tydzień temu mroziło i wiało, a Michaś miał imprezę urodzinową... Nie poświęcę kolejnego dnia na włóczenie się po centrum miasta!

sobota, 24 marca 2018

Wiosny szukanie i powolne znajdowanie

W poszukiwaniu wiosny 2018
     Od pierwszego dnia wiosny szukam jej jeszcze usilniej niż wcześniej, ale idzie to szukanie jak po grudzie. Jakoś się w tym roku wyjątkowo wiosence do nas nie spieszy, taka jakaś słabiutka i kulawa ledwie kuśtyka i znać o sobie nie daje.:( Mimo zaklęć, próśb i gróźb zagościć na dobre nie chce. W grudniu więcej jej znaków, łącznie z kwitnącymi zawilcami widziałam, a teraz wcale nie jest łatwo ją znaleźć, chociaż na szczęście jakieś widoki na nieodległa przyszłość się klarują. Zobaczcie zresztą sami.

czwartek, 22 marca 2018

Polak Węgier dwa bratanki


Wielki wyjazd na Węgry
     Mobilizowaliście Pawełka do pisania drugiej części relacji z węgierskiej eskapady, to macie teraz za  swoje - się postarał i napisał.  Siadajcie więc wygodnie i czytajcie! :)


  Rankiem, nawiązując do słów Dorotki ze „słowa wstępnego” przed pierwszą częścią opowieści, nie mogłem wstać „jako człowiek wolny”. Z uwagi na pełne obłożenie hotelu naszymi rodakami i niewielką jadalnię, śniadanie zaordynowano w dwóch turach. Poszliśmy z Pawłem na pierwszy ogień. Innymi słowy „korytko” podano nam o 6.30. Miało to również dobre strony, bo z pełnym brzuszkiem można było się jeszcze  wyciągnąć w łóżeczku. Ponaciągałem wszystkie kości i po spakowaniu bagaży zdaliśmy pokój.

wtorek, 20 marca 2018

W połowie drogi do dorosłości

Impreza urodzinowa dla dziecka w Muzeum Lotnictwa
     Czas znika nie wiadomo kiedy i gdzie. Dopiero co było to-to takie małe, nieporadne i słodkie. Nie pyskowało, nie rozrzucało zabawek, a do pełni szczęścia wystarczyło mamowe mleczko i sucha pielucha. Co rok na Michałkowe urodziny przypomina mi się ta jedna z najdłuższych nocy w moim życiu i to małe, bezbronne ciałko wtulone we mnie, w niczym nie przypominające faceta zdmuchującego dziewięć świeczek na urodzinowym torcie. Tak, tak... Jeszcze drugie tyle Michałkowego życia i mój synuś dostanie zaświadczenie, że jest dorosły. I pewnie przestanie z utęsknieniem wyczekiwać kolejnych rocznic swoich narodzin. 

     Tegoroczne urodziny zapamiętamy doskonale nie tylko dzięki wymarzonej imprezie, ale również z powodu pogody, która nas nie oszczędzała. Od piątku, 16 marca (właściwego dnia urodzin) do niedzieli 18 marca (dnia imprezki) wiało, sypało i mroziło okrutnie. Od dziewięciu lat nie było tak zimowej i nieprzyjemnej pogody w okresie "okołourodzinowym". Trochę się obawiałam, ze ta pogoda pokrzyżuje nam nieco plany imprezowe, ale na szczęście wszystko się udało.

poniedziałek, 19 marca 2018

Magyar Lengyel ket jo barat

Wielki Wyjazd na Węgry
    Ponad miesiąc temu Pawełek oznajmił, że w marcu jedzie na Węgry, żeby świętować z braćmi Węgrami ich święto. Zauważcie, że nie zapytał, czy nie mam nic przeciwko temu, że sobie pojedzie, ale najzwyczajniej uznał, że jest wolnym człowiekiem, który może sobie jeździć kiedy i gdzie chce. Ale ja dobra kobieta jestem, więc mu rzekłam: "A jedź, jak musisz! Tylko nie świętuj nadmiernie." Wszak bracia Węgrzy mogą dużo, podobnie, jak bracia Rosjanie... W efekcie Pawełek odbył wizytę w Budapeszcie i napisał pierwszą część relacji z wyjazdu.

    Od kilku lat marzyłem, wraz z Pawłem z Jaworzna, aby odwiedzić naszych bratanków Węgrów.    I, jak to w życiu bywa, zawsze coś stało na przeszkodzie. Gdy dowiedziałem się, że Kluby Gazety Polskiej organizują kolejny „Wielki Wyjazd na Węgry”, stwierdziłem, że nie będzie lepszej okazji, by wspólnie z naszymi Przyjaciółmi znad Dunaju cieszyć się podczas ich narodowego święta. Obchodzone jest ono 15 marca dla uczczenia powstania z 1848 roku.

niedziela, 18 marca 2018

Konie i projekt edukacyjny

konie, jazda konna, zabawa z koniem, straszenie konia
     Za oknem -15 i wiatr hula tak, że nawet ptaki mają problem z utrzymaniem się w powietrzu. Aż niewiarygodne się wydaje, że tydzień temu na termometrze było ponad trzydzieści stopni więcej i w ciągu dnia można było zrzucić z siebie kolejne warstwy ubrania. Zwłaszcza, że realizowaliśmy ciekawy projekt.:) Nie o rozbieraniu się co prawda, ale jakby nie patrzeć, podczas realizacji, ciuchy trzeba było zdjąć.

środa, 14 marca 2018

Po piłkarskim turnieju - do lasu!

przedwiośnie w lesie, grzyby 2018, grzyby w marcu, grzyby nadrzewne
     Dzisiaj cały dzień na niebie wisiały ciemne chmurzyska, z których leciała mżawka. Niby powinnam się cieszyć, bo taka pogoda zapowiada obfitą eksplozję uszaków, ale jednak tęsknie wypatrywałam przebłysków słońca. Na niebie się nie trafiły, ale po takim pochmurnym dniu, z dziką przyjemnością wróciłam do niedzielnego spaceru, na który wyciągnęłam chłopaków po turnieju piłkarskim. Myślałam, że będą protestować, że są już zmęczeni i głodni, ale słoneczko i wysoka temperatura sprawiły, że bez słowa marudzenia przyjęli rozkaz wymarszu do lasu. Żeby jak najlepiej wykorzystać czas, podjechaliśmy tylko kawałek - ze Świątnik Górnych do Sieprawia, do lasu, w którym uczyłam się zbierać grzyby jako dziecko.

wtorek, 13 marca 2018

To już trzy lata!

trzecie urodziny bloga
     Pierwszego marca Latona zainicjowała tegoroczne "urodzinki", a dziś jest kolejna okazja do świętowania. Moje najmłodsze dziecko - ten blog, ma trzy lata. Tak, tak... Dokładnie trzy lata temu, 13 marca, opublikowałam pierwszy menażeryjny wpis. Musiałam dzisiaj sprawdzić dokładną datę, bo o ile dobrze pamiętałam dzień i miesiąc, to co do roku miałam już wątpliwości. Pisanie o naszych wyprawach, spacerach, koniach i grzybach tak mocno wrosło w moją codzienność, że mam wrażenie, że robię to od zawsze. A to dopiero trzy lata. A może aż trzy lata?Na pewno muszę uzupełnić ten pierwszy wpis, bo brakuje w nim naszych kucorów - Żółtego i Feliksa. Miałam to już dawno zrobić, ale jakoś mi umknęło.

poniedziałek, 12 marca 2018

Jak w minutę zniweczyć godzinny wysiłek

jak się tarzają konie
      Dzisiaj będzie krótko, węzłowato i na temat.:) Zamieszczam poniżej film instruktażowy jak perfekcyjnie nałożyć maseczkę na całe body albo jak się doskonale wypanierować, albo też, jak w niecałą minutę zaprzepaścić godzinną pracę swojej panci.:)

niedziela, 11 marca 2018

Pierwszy turniej piłkarski Krzycha

Turniej piłkarski rocznika 2010
      Pierwszy piłkarski turniej Krzysia mamy za sobą. Dotychczas Krzychu tylko raz grał z obcą drużyną, w spotkaniu towarzyskim, na własnym boisku. Tym razem został powołany do reprezentacji swojego klubu wraz z grupą swoich równolatków. Osobiście nie byłam zachwycona tymi rozgrywkami w słoneczną niedzielę, bo wolałabym iść na długi spacer do lasu, ale przecież swoje dziecko trzeba wspierać i mu kibicować. Krzyś zażyczył sobie, żeby cała rodzina oglądała jego poczynania na boisku, więc odpadało wysłanie na turniej Pawełka jako opieki. Obiecałam Krzychowi, że będziemy wszyscy. Spakowaliśmy więc wszystkie piłkarskie i kibicowskie akcesoria i pojechaliśmy do Świątnik Górnych, gdzie w hali odbyła się ostra rywalizacja.

sobota, 10 marca 2018

Przedwiośnie w Lasku Borkowskim

grzyby 2018, grzyby w marcu, grzyby w Lasku Borkowskim, przedwiośnie w lesie
     Tydzień zleciał błyskawicznie; dopiero był poniedziałek, a tu już piątkowy poranek... I okrzyk Krzysia sporo przed szóstą - Mama! Patrz, jakie piękne niebo! Mieniło się za oknem tysiącem odcieni żółci, pomarańczu i czerwieni. Cudny dzień się szykował, a ja, nie po raz pierwszy, zadziwiłam się, jak doskonale działa naturalny zegar - kiedy rano było długo ciemno, chłopców trudno było dobudzić o siódmej, a teraz już przed szóstą, jak tylko zaczyna świtać, budzą się i są gotowi do działania. I ostatnio już kilka razy nie zdążyłam wypić kawy w samotności, a to taki poranny rytuał - chłopaki śpią, słyszę , jak spokojnie oddychają i piję sobie kawkę z mojej wielkiej filiżanki, patrząc "do komputera." 

     Wróćmy jednak do rzeczonego poranku. Na niebie rozgrywał się cudowny, kolorowy spektakl, który zakończył się dramatem - słoneczko wyplątało się z tych wszystkich rozsnutych po niebie woali, błysnęło i znikło w paszczach stada chmur. Za chwilę poleciały z nich pierwsze krople. Pawełek popatrzył do prognozy i zapewnił mnie, że od dziesiątej będzie świeciło słoneczko. Jak ja bardzo chciałam uwierzyć w tę prognozę, kiedy odwoziłam chłopaków do szkoły, a krople deszczu spadały na moje, świeżo umyte auto. I wiecie co? Sprawdziła się ta prognoza! Popadało z ppół godzinki, chmury poszły precz i zaświeciło słońce.

czwartek, 8 marca 2018

Rozmowy w drodze do szkoły

park-oliwski, Gdańsk
     Na dojazdy i powroty ze szkoły poświęcamy codziennie sporo czasu. Nie jest to czas zmarnowany, bo poświęcamy go na rozmowy. A nasze dyskusje bywają przenajróżniejsze. Właściwie to z samych tekstów, jeżeli spisywałoby się je na bieżąco, mogłaby powstać całkiem pokaźna księga. Najczęściej rozmawiamy o szkole - ja wypytuję,co się działo, a chłopcy opowiadają. Czasem są to opowieści rozbudowane, z przytoczonymi wypowiedziami kolegów i pań, a czasem udaje mi się dowiedzieć, że w szkole było dobrze, a na obiad była zupa i drugie danie.:) Zależy od dnia i chęci chłopaków do dzielenia się swoimi przygodami i przeżyciami szkolnymi. To są najczęstsze tematy powrotne, jednak i rano chłopcy potrafią się wykazać inwencją. Kiedy jedziemy do szkoły, czasem powtarzamy wierszyki, które trzeba było wykuć na pamięć, czasem angielskie słówka, a czasem chłopaki coś ciekawego wymyślą... Wtedy potrafi być bardzo wesoło albo straszno...

poniedziałek, 5 marca 2018

W mroźną niedzielę

Krajobrazowy Park Wiśnicko-Lipnicki
     Kiedy w piątek po południu zadzwoniła koleżanka z propozycją wspólnego leśnego spaceru w niedzielę, doznałam olśnienia! Już wiem, czemu tegoroczna zima nie chce nas opuścić, mimo, że jest już marzec! Jakie to proste! Każdego roku udawało nam się spotkać z Agatą, Łukaszem i ich pociechami właśnie zimą, na śnieżnych szaleństwach w którymś z lasów niedaleko Krakowa. A w tym roku minął styczeń, minął luty, a nam się nie udało jeszcze umówić. Zima po prostu czekała aż odbędziemy tradycyjny spacer na śniegu!;) Ucieszyłam się ogromnie perspektywą spotkania, a Michaś i Krzyś aż zaczęli skakać z radości na wieść o towarzystwie Robusia. Trochę młodsza od nich Karolinka jest jeszcze zupełnie poza sferą ich zainteresowań, więc jej obecność została tylko skwitowana pytaniem: "To ile ona ma teraz lat?" Za jakiś czas pewnie będą bardziej zainteresowani babskim towarzystwem, ale póki co, to wolą igraszki w męskim gronie.

    Na niedzielę mróz zelżał - rankiem było tylko -15, najcieplej od tygodnia. I świeciło przymglone słońce. Pojechaliśmy w kierunku Wiśnicza, gdzie mieliśmy połazić po terenie Wiśnicko-Lipnickiego Parku Krajobrazowego. I chociaż w zimowym lesie było przepięknie, mam cicha nadzieję, że to już ostatni, tak zimowy spacer marcowy.

niedziela, 4 marca 2018

Mój piesek - kucyk

konie, kucyki, praca z koniem z ziemi
     Koń czy kucyk może być doskonałym materiałem na psa towarzyszącego w spacerach. Ja do tego wykorzystuję Feliksa. Michaś nie chce jeździć na swoim koniku, a kontakt z nim ogranicza do poczęstowania go cukierkiem (kiedy o tym przypomnę). Ma poważniejsze sprawy na głowie.;) W związku z tym, żeby Feliks pełnił jakąś użyteczną rolę, został moim towarzyszem spacerów. Doskonale się do tego nadaje, bo ma do mnie nieograniczone zaufanie i kiedy się czegoś przestraszy, nie ucieka, tylko wpycha mi głowę pod pachę. I już jest pewien, że żadna sarenka go nie porwie. Na spacerki zabieram smycz, ale coraz częściej Feliks idzie sobie luzem - pilnuje prawej nogi (pewnie dlatego tak dobrze mu to wychodzi, że w prawej kieszeni noszę końskie cukierki) i nie wybiega do przodu.

czwartek, 1 marca 2018

Urodziny Latony

końska impreza urodzinowa, tort dla konia
      Zaczął się prawie wiosenny sezon menażeryjnych imprez urodzinowych. Chociaż o pierwszym marca tego roku trudno powiedzieć, ze był wiosenny. Mróz nadal trzyma i jest biało. Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek obchodzili urodziny Latony w takich warunkach atmosferycznych, jak dziś. A to już piąte urodziny Tonci, odkąd dołaczyła do naszego stada.

    Nasze konie traktuję jak członków rodziny, a Pawełek twierdzi nawet, że zupełnie tak samo, jak dzieci. Zawsze pamiętam o ich urodzinach i w  tym szczególnym dniu (bardziej pewnie dla mnie szczególnym, niż dla nich), staram się wyjątkowo dopieścić jubilata i sprawić mu przyjemność.