wtorek, 28 kwietnia 2020

Orawskie widoki, stworki i grzybki z ostatnich dni

     Kolejne dni na orawskiej ziemi upływają nam na wędrówkach po szlakach, drogach i bezdrożach. Pilnujemy się, żeby nie podchodzić zbytnio do granicy, bo ponoć łapią. A jak złapią to klops, bo nie dość, ze trzeba mandat płacić, to jeszcze, co gorsze, zamknąć się na kwarantannie. Podobno parę osób dorwali na łąkach słowackich i im nie odpuścili. Tak dla nas trochę nieswojo jest spacerować po orawskiej ziemi i zwracać uwagę, czy jest się w Polsce, czy na Słowacji. Zawsze chodziło się tu i tu. Nawet jak granica była, ruch między przygranicznymi miejscowościami odbywał się normalnie. A teraz trzeba uważać, żeby nie wpaść w łapy mundurowych muszących wyrobić limit przechwyconych turystów, którzy zapomnieli na chwilę, ze granicy nie można przekroczyć.

    Podczas tych naszych spacerów wypatrujemy oczywiście smardzów i innych wiosennych grzybów, ale strasznie z nimi kiepsko w tym roku. Za to widoki są chwilami powalające na kolana. I spotkań różnych ciekawych nie brakuje.

niedziela, 26 kwietnia 2020

Ewakuacja z miasta i orawskie smardze

grzyby 2020, grzyby w kwietniu.grzyby wiosenne, smardze
     Ta myśl dojrzewała od początku ogłoszenia zagrożenia ze strony wirusa. Kolejne przedłużenia zamknięcie szkół i innych przykrych dla nas zakazów, sprawiły, że w końcu ewakuowaliśmy się na naszą orawską wieś już teraz, a nie po zakończeniu roku szkolnego. Pawełek będzie musiał wrócić do pracy w Krakowie, ale ja z Michałkiem i Krzysiem będziemy działać wirtualnie. Mógłby to być zatem nasz najdłuższy i najintensywniejszy okres smardzowy na Orawie, gdyby nie dwie przeciwności losu - zamknięte granice i niemożność pobuszowania po słowackich miejscówkach i jeszcze straszniejsza od tego zamknięcia susza. Oczywiście, tuż po zrzuceniu bagaży, pognalismy sprawdzić, co słychać na smardzowych miejscówkach.

środa, 22 kwietnia 2020

Śniadanko z chomikiem, czyli dalsze losy Imperatora

    Imperator stał się już przez tę przedłużającą się kwarantannę pełnoprawnym członkiem Menażerii. Michał i Krzyś stwierdzili, że teraz to już jest bardziej nasz niż szkolny. I dopominają się, żeby coś o nim na blogu napisać. Wczoraj trafiła się okazja do nagrania filmiku z Imperatorem w roli głównej, więc już nie wypada mi odsuwać w czasie zamieszczenia kolejnej porcji informacji o "naszym" chomiczku.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Ostatnia partyzantka w prywatnych lasach

     To był ostatni pandemiczny weekend, w czasie którego ukrywaliśmy się po partyzancku w lasach, które nie zostały zamknięte. Pawełek od rana miał złe przeczucia i widziałam, że najchętniej zaszyłby się w jakiejś norze i przeczekał w niej do poniedziałku.  Cały spacer był tak zestresowany, że aż mi go żal było i zaczęłam żałować, ze go zabierałam do lasu, bo zamiast relaksu miał stresa. Odpytany na okoliczność swojego nerwowego podejścia do tego sobotniego wypadu, stwierdził, że nie chciałby zostać odstrzelony w przedostatnim dniu obowiązkowej partyzantki. Ja tam żadnych złych przeczuć nie miałam, a ponieważ ufam tylko swoim, zachowałam pełny spokój. Michał i Krzyś jak zwykle, byli pełni przekonania, że wobec jakiegokolwiek nieszczęścia w partyzanckim życiu, matka wyprowadzi ich z każdej obławy, a w razie potrzeby zabije mundurowych żmijowym wzrokiem.;)

środa, 15 kwietnia 2020

Poniedziałkowy prezencik od losu

grzyby 2020, grzyby w kwietniu, grzyby wiosenne, smardze
     Poniedziałek miał być lany, mokry, deszczowy. Tymczasem poranek zapukał w okno słonecznymi promieniami. Później nadciągnęły ciemne chmury i spadło parę kropel deszczu, mocząc chodniki. Trwało to wszystko góra pięć minut. Za chwilę znowu świeciło słońce. Miałam nadzieję, ze taki opad miał miejsce nie tylko nad kawałkiem naszego osiedla, ale nad większym obszarem. Niestety, tak nie było. Wystarczyło, że odjechaliśmy parę kilometrów od domu, a droga była zupełnie sucha.

    Na ten poniedziałek, który miał być mokry, dostaliśmy zaproszenie do prywatnego lasu, w którym miały rosnąć grzyby. Ponieważ wiadomość była niesprawdzona, nie byliśmy dogłębnie przekonani, ze powinniśmy tam pojechać. Zwłaszcza Pawełek podchodził sceptycznie do tej eskapady, stwierdzając, że lepiej byłoby zaszyć się gdzieś w dobrze znaną głuszę, w której może nie będzie grzybów, ale znajdzie się cisza i spokój. Jednak Pawełkowa ostrożność przegrała z moją wyobraźnią, która rysowała wizje grzybowe.

niedziela, 12 kwietnia 2020

Eksperyment trwa

      To już miesiąc trwania ogólnoświatowego eksperymentu. Wygląda to tak, że siedzi sobie taki KTOSIEK, ma przed sobą rozłożoną planszę zwaną Ziemią i w ramach rozrywki prowadzi doświadczenia na robaczkach. Najpierw zabrał im to i to, zabronił tego i tamtego - schylili głowy, dostosowali się. Fajnie jest! Nie ma buntu, nie ma oporu, nie ma myślenia, to zabiorę im jeszcze to i to i zabronię tego i tamtego. O! Paru się zbuntowało! Kary sprowadzą ich do parteru. I znowu cisza i spokój, pospuszczali łby i są posłuszni. Następny zakaz to będzie zakaz oddychania albo nakaz zakupu łopaty, nakrycia się prześcieradłem i pójścia na cmentarz celem kopania grobu. KTOSIEK będzie zadowolony, bo jego WŁADZY nikt (no, prawie nikt) się nie sprzeciwi. Jeszcze nie wiadomo kim on jest, ten KTOSIEK, bo teorii spiskowych powstało parę, ale z pewnością ujawni się we właściwym momencie, żeby czerpać korzyści z przeprowadzonego eksperymentu. Wtedy go poznamy.

     Wydaje Wam się, że to taka artystyczna wizja rzeczywistości, ale powstała na bazie moich całkiem ziemskich obserwacji zoologicznych, jakie prowadzę równolegle z KTOŚKIEM, tylko, że moim jedynym celem jest zgłębienie psychologii terroru. Ludzie się boją, a nawet są spanikowani. Boją się niewidocznego wirusa i drugiego człowieka. Ale najbardziej boją się restrykcji i konsekwencji nieposłuszeństwa.

piątek, 10 kwietnia 2020

Ponidziańskie stepy

       W czasie jednego służbowego wyjazdu udało mi się kilka spraw załatwić, nie tylko zawodowych, ale i prywatnych. Delegację wypisałam sobie na dzień,kiedy Michał i Krzyś nie mieli już żadnych lekcji on line. Wcześniej zmobilizowałam Zibiego, żeby zakupił dla mnie i grupy naszych wspólnych znajomych najlepsze na świecie pomidory i ogórki z Ponidzia. Po pierwsze e pomidory są smaczniejsze od jakichkolwiek innych, a po drugie, teraz wyjątkowo trzeba wspierać naszych, polskich przedsiębiorców. 

    Wczesnym rankiem pojechaliśmy z Michałem i Krzysiem w kierunku Buska. Najpierw załatwiłam sprawy służbowe, a później był już czas wyłącznie na przyjemności. Z przyjacielem Zibim umówiliśmy się w terenie, żeby w dobie koronawirusa nie nawiedzać go w domu. Mogłam z odległości dwóch metrów wyściskać Zibiego z okazji urodzin. Następnie przełożyliśmy skrzynki z pomidorami i worki z ogórkami z jednego auta do drugiego. Zibi trochę się obawiał, ze nie uda mi się zmieścić tyle dobra w moim Robalu, ale jakoś się udało. Po wykonaniu tych czynności, poszliśmy wyprowadzić psa na ponidziańskie stepy.

środa, 8 kwietnia 2020

W przydomowym ogródku

     Przez wirusa w koronie, zamiast dalekie odbywać podróże i grzybów wiosennych poszukiwać w lasach dalekich, zmuszeni jesteśmy do kręcenia się w kółko po przydomowym terenie, który z perspektywy znanych nam szerokości leśnych, nie jest aż tak atrakcyjny. Właściwie to nie był, bo teraz, przez  wszystkie pomysły odgórne stał się bardzo, bardzo atrakcyjny - dostępny, legalny i wpaść do niego można między jedną, a drugą lekcją on-line. A to przecież bezcenne w drodze do budowania zdrowia i odporności.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Njusy z polskiej Orawy

grzyby 2020, grzyby w kwietniu, grzyby na Orawie, grzyby wiosenne
     Przełom marca i kwietnia to był co roku czas na pierwszą wiosenną wyprawę na Orawę. Zawsze zaczynaliśmy wędrówkę od odwiedzin krokusowej łączki na Słowacji. Później były setki albo i tysiace słowackich czarek i punkt kulminacyjny - poszukiwania pierwszego orawskiego smardza. Zazwyczaj najwcześniej wyrastał na słowackiej stronie, ale zdarzały się też takie lata, że udawało się trafić jakiegoś malucha zarówno po słowackiej, jak i po polskiej stronie. Ale zdarzało się i tak, że za pierwszym wyjazdem smardzyka żadnego znaleźć się nie udawało.

    Ten rok jest inny i o słowackiej Orawie i rosnącym tam smardzach trzeba zapomnieć. Zostaje nam polska część orawskiej ziemi, która różni się od słowackiej tylko tym, że rosnące na niej smardze są chronione. Zobaczcie co się dzieje na Orawie teraz.

środa, 1 kwietnia 2020

Zdalna szkoła i my

     Tkwimy w zdalno - domowym nauczaniu, które Michał po pierwszym tygodniu podsumował tak: "Każdej pani wydaje się, że inne panie to nam nic nie zadają i dlatego daje nam więcej, żeby nam się nie nudziło".  Po tym pierwszym etapie zarzucenia nas ogromem materiałów, sytuacja się nieco wyciszyła i zadań jest znacznie mniej. Mimo wszystko nie ma dnia, żeby nie było konieczne dłuższe poświęcenie czasu na pomoc chłopakom w nauce. Jeżeli nawet radzą sobie z wykonaniem zadań, to pojawiają się problemy techniczne - z wydrukiem, znalezieniem odpowiedniej strony, brakiem aktywnego linku, zawieszającą się stroną, przeciążonym systemem, połączeniem wideo z nauczycielem itd, itp. W efekcie niby chłopcy siadają przy komputerach i pracuję "samodzielnie", a co parę minut rozlega się rozpaczliwe: "Mamo!" Poparte jest często złościami i łzami, bo to przecież nie ich wina, ze wirus, że nauka w domu, że coś poszło nie tak... Moja też nie, co nie zmienia faktu, że frustracja moich dzieci odbija się na mnie, co w połączeniu z moją własną, może się kiepsko skończyć.:( 

    Narzekaniem nic nie zmienimy, więc wrzucam na luz i zaczynam bardziej optymistycznie - wśród zadań do wykonania trafiają się perełki, które umilają czas i sprawiają przyjemność. Zobaczcie jak pracował Michałek.