wtorek, 28 kwietnia 2015

Sezon bacówkowy rozpoczęty!

Orawa, bacówka, oscypek, bundz
    Na świeże oscypki i bundz czekaliśmy całą długa zimę, więc przed niedzielnym wyjazdem zasięgnęliśmy języka, żeby dowiedzieć się, czy "nasza" bacówka rozpoczęła działalność. Odpowiedź była twierdząca, zatem wizyta w tym kultowym dla nas miejscu, została ujęta w programie wycieczki. Tuż po strumykowych szaleństwach udaliśmy się na zasłużoną serkową ucztę.
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
    Choć gór szczyty caluteńkie jeszcze uwięzione w okowach zimy, a i pod lasem w dolinkach, w zacienionych miejscach całe płachty białego puchu przykrywają ziemię, "łowiecki" opuściły już zimowe leże i na hale wyszły. A pasterze i bacowie uruchamiają wiosenną produkcję. Trawy jeszcze niewiele, więc krowy nadal pozostały w oborze, a serki robione są z samego owczego mleka. Takie wyroby można pozyskać tylko teraz, wczesną wiosną; później w składzie oscypków i bundzu będzie mieszanka mleka krowiego i owczego.
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
      Ania, jako jedyna, posiadała odpowiedni sprzęt, więc zajęła się porcjowaniem zakupionego dobra. Rano poprosiłam Pawełka, żeby zabrał swój pazerniaczy scyzor. Pawełek podszedł do sprawy profesjonalnie - naostrzył, umył, przygotował i... Kiedy zasiedliśmy do bacówkowego stołu, oświadczył, że noża nie ma. Dopiero po powrocie do domu okazało się, że sprzęt do mordowania oscypków był cały czas z nami, tylko się świetnie przed Pawełkiem ukrył. Dobrze, że Ania uratowała sytuację.:)
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
     Taki pyszny posiłek został popity równie rewelacyjną żętycą - świeżutką i słodziutką. W bacówce może się jej za darmo napić każdy spragniony wędrowiec. Największymi miłośnikami tego napitku są Pawełek i Krzysiu, którzy potrafią wchłonąć pokaźne ilości serwowane w najprawdziwszych góralskich kubasach.
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
    Pawełek z ukontentowaniem na twarzy napełnił brzuszek kolejnymi plastrami oscypka, a tymczasem mózgi młodszej menażerii zaczęły wysyłać sygnały, że najwyższa pora na wydatkowanie pozyskanej z jedzenia energii.
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
     Szczególnie po Krzysiu widać, kiedy MUSI rozładować nadmiar mocy drzemiącej w jego ciałku - wygląda wtedy jak buzujący wulkan, który za moment eksploduje.
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
      Do treningu posłużyło bacówkowe ogrodzenie, na które można się było wyspindrać, pojeździć pupą po drągu, zeskoczyć, znów wyleźć, zeskoczyć... I tak ze sto razy - tam i z powrotem. Oczywiście popisy musiały być nagradzane okrzykami uznania i zachwytu z naszej strony. Powstrzymywanie aktywności fizycznej w takich momentach byłoby wyrazem rozsądku, ale jakoś nie potrafię przerywać takiej dobrej zabawy, nawet jeśli konsekwencją są siniaki czy wbita w paluszek drzazga. Tym razem uniknęliśmy jednak uszkodzeń cielistości, a i ogrodzenie przetrwało ten test wytrzymałościowy.
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
     I na koniec krótka regeneracja sił w pozycji "na leniwca".
Orawa, bacówka, oscypek, bundz
    Z bacówki ruszyliśmy na dalsze poszukiwania smardzów.

    Już jutro znowu będziemy szaleć po Orawie - zaczynamy naszą smardzową majówkę. Ahoj przygodo!

5 komentarzy:

  1. Krzyś jako leniwiec zakasował wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądałybyśmy w tej pozycji równie malowniczo, tylko drągi musiałyby być szersze.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. trzeba następną razą spróbować :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Już jutro tam będziemy.:) A smakołyki czekają również na Was - trzeba tylko dojechać. Może się zbierzecie w któryś majówkowy dzień?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świeże powietrze zadziała uzdrawiająco.:) Sprawdzone.:)

    OdpowiedzUsuń