W orawskich lasach zaczął się ogromny ruch grzybowy. Po tygodniach posuchy borowiki wystartowały w ilościach znacznych. Za nimi wystartowały tłumy spragnionych grzyba ludzi. Niestety, dla wielu z nich grzybobranie łączy się niezmiennie z głośnymi nawoływaniami w lesie, kopaniem grzybów, których nie zbierają (na przykład borowików ceglastoporych) i zostawianiem po sobie śmieci. Zauważyłam, że w tym roku wśród grzybiarskich napitków króluje żubr puszkowy, który zdyskwalifikował lidera lat ubiegłych - harnasia. Z przykrością muszę stwierdzić, że polskich śmieci jest sporo również po słowackiej stronie granicy; znacznie więcej niż słowackich... W czasie takiego mega wysypu zapominamy o popularnych lasach, w których poszukiwania i zbiory są prowadzone przez największą ilość ludzi. Wybieramy miejscówki, do których trudniej się dostać i kosztuje to wiEcej wysiłku, ale jesteśmy tam prawie sami. Niestety, coraz bardziej rozwija się grzybiarstwo samochodowo - quadowe i w te nasze tajne miejsca dociera coraz więcej osób, które przemieszczają się z punktu do punktu za pomocą pojazdów, a nie własnych nóg. Mimo, że są szybsi, grzybków nie brakuje i dla nas. Można wreszcie pazerniaczyć do bólu.
Wczoraj zaczęliśmy od sprawdzenia stanowisk koźlarzowych, bo najwyższa pora na nie. Pod osikami jest jednak bardzo sucho i pojedyncze sztuki wyrosły tylko na obrzeżach zagajników, w trawie, do której doszło więcej wody. Przy okazji przedarcia się przez łąki do kozakowych miejsc, odbiliśmy jeszcze trochę, aby w małym lasku sprawdzić, czy pojawiły się rzadkie gatunki kolczakówek. Okazało się, ze wytraciliśmy tylko czas, bo żaden z pożądanych gatunków nie raczył się stawić na spotkanie z nami.
Po stwierdzeniu, że nie ma co uganiać się za koźlarzami, przeprawiliśmy się z powrotem przez łąki i weszliśmy do królestwa borowików. Na zdjęcia załapały się tylko te najurokliwsze, bo całą uwagę skupiłam na zbiorze. Nie mogę przecież pozwolić na to, zeby moje własne dzieci po powiedziały, że znalazły więcej niż ja!
A konkurencja z nich jest dobrze wyszkolona. Przy większej ilości grzybów w lesie nawet Michałek wpada w amok poszukiwań i zborów.
Krzyś szaleje! Chodzi ostatnio z koszykiem i własnym nożem. Trochę jeszcze nieporadnie obrabia znalezione grzybki, ale widzę, ze nabiera coraz większej wprawy. Dumna jestem okrutnie z tego mojego małego - wielkiego pazerniaka.
Oprócz szlachetniaków rośnie całe mnóstwo borowików ceglastoporych. Obok takiej grupki nie mogłam przejść obojętnie.:)
Trafiają się również borowiki górskie. Są wyjątkowo zdrowe jak na ten gatunek przez robale ulubiony.
Na fotkę załapał się jeszcze nasłoneczniony pięknoróg
i rycerzyki czerwonozłote w objęciach grzybówek.
Udokumentowane zostały też spotkania z żywymi mieszkańcami lasu. Michaś znalazł borowika pilnowanego przez błyszczącego chrząszcza i zanim odebrał mu grzybka, stwierdził, że robal jest tak piękny, że nie można mu darować sesji.
Trafił nam się też rarytasik nad rarytasy. Poświęciliśmy mu więcej czasu niż grzybom. Leżał zwinięty na skraju drogi. Barwa jego ciała doskonale wtapiała się w podłoże i zapewne pozostałby niezauważony, gdyby nie Krzyś, któremu nic nie umknie.
Całe szczęście, że to był poranek i po chłodnej nocy nasz model nie był zbyt ruchliwy.
Narobiłam zdjęć i pogłaskałam gadzinkę, która wcale nie miała ochoty na odpełznięcie ze swojej sypialni. Stwierdziliśmy, że miejsce, w którym leży nie jest zbyt bezpieczne, bo jadące drogą traktory z drzewem, terenówki czy quady, mogłyby węża rozjechać.
Miziałam go dotąd, aż zdecydował się odpełznąć. Wkurzony był strasznie i syczał na nas prawie jak żmija kąsata. Po raz pierwszy w orawskich lasach udało mi się spotkać gniewosza plamistego. I mam nadzieję, że jeszcze kiedyś na siebie wpadniemy.:)
Po powrocie z lasu Krzyś ułożył do zdjęcia wszystkie nasze szlachetniaki. Wyliczył, że było ich 117. Znacznie więcej mieliśmy innych gatunków. Obróbkę skończyłam dopiero wieczorem. Liczę na powtórkę z rozrywki dzisiaj.:)
Biegacz zielonozłoty (Carabus auronitens) - piękny chrząszcz. Pozdrawiam Inka
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za oznaczenie robalka.:) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPiękny, piękny zbiór i cudowny gniewosz!!!My mieliśmy dwa lata temu szczęście do węża Eskulapa, gniewosza jeszcze nie udało się spotkać. Wszystko przed nami;-)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie spotkałam węża Eskulapa. Wszystko przede mną.:) Pozdrawiam!
Usuńpiekne zbiory i fotografie - musze i ja ruszyc do lasu
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie -
Udanej wyprawy do lasu życzę! Pozdrawiamy serdecznie!
UsuńŚwietnie Menażerio. Cieszę się że macie prawdziwi. U mnie od rana pada więc jest nadzieja na wilgoć. W następnym tygodniu chociaż na godzinkę do lasu, bardzo chcę a czy się spełni
OdpowiedzUsuńNas deszcz znowu ominął, chociaż całkiem niedaleko popadało wczoraj. Oby udała się Twoja wycieczka do lasu. Trzymam kciuki!
UsuńWitam. Sledze Wasze grzybowe wyprawy od dawna i podziwiam.
OdpowiedzUsuńOstatnio podkradłem w Waszych lasach 47 prawych ale dzięki że mnie uświadomiłaś co w tych lasach grasuje. Więcej nie wejdę :D Pozdrawiam
Ależ zapraszamy w nasze lasy! Można w nich spotkać również wilka albo niedźwiedzia...;) Ale za to jakie grzyby rosną! Pozdrawiam serdecznie!
UsuńNiedzwiedzia już spotkałem i jak dla mnie super;) ale gady mnie paraliżują. . .
UsuńTo miałeś szczęście. Ja bardzo chciałabym niedźwiedzia zobaczyć w lesie, ale dotychczas mi się nie udało, chociaż pałętał się w pobliżu.
Usuń