czwartek, 29 września 2016

Sierpniowa jeszcze ciekawostka grzybowa

Asterophora parasitica - grzybolubka lepka
     Bohaterka dzisiejszego wpisu to krewniaczka znanej już Czytelnikom grzybolubki purchawkowatej. Nosi nazwę grzybolubka lepka. Zrobiłam jej sporo zdjęć w tym roku, bo był dla tego gatunku wyjątkowo łaskawy. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej spotkała grzybolubki lepkie w takich ilościach, jak w sierpniu tego roku. Zazwyczaj udawało mi się wypatrzeć jakieś pojedyncze sztuki i to nie każdego roku, a w czasie tegorocznych grzybowych wakacji wyrosły ich tysiące. Nie pisałam o niej wcześniej, bo myślałam, ze znajdę jakieś ciekawe informacje o tym gatunku, a także wytłumaczenie dlaczego właśnie teraz pojawiły się masowo i dlaczego tylko w jednym lesie. Okazuje się jednak, że zgłębienie tajemnic dotyczących tego grzybka nie jest wcale proste, bo praktycznie nie ma o nim informacji poza skąpym opisem w Wikipedii skopiowanym i wklejonym w kilku jeszcze innych miejscach internetu. Zatem mogę się oprzeć jedynie na kilku skąpych informacjach i własnych spostrzeżeniach. Grzybek jest niepozorny i niejadalny, więc nie każdy będzie nim zainteresowany, ale może komuś się znajomość z nowym gatunkiem spodoba.:)

środa, 28 września 2016

Pierwszy wyjazd

pierwszy samodzielny wyjazd, wyjazd dzieci na wycieczkę z noclegiem
     Pozbyłam się Michałka i Krzysia na dwa prawie całe dni i jedną noc!!! Pojechali na dwudniową wycieczkę z jednym noclegiem. Po raz pierwszy w życiu pojechali na tak długo bez mamy i taty. Pojechali naprzytulani "na zapas", rozemocjonowani, podekscytowani, szczęśliwi. A my z Pawełkiem mamy chatę wolną na cały wieczór, noc i poranek! Odkąd na świecie są dzieciaki, to druga noc bez nich - raz byli na "nocy w przedszkolu" (zaprowadzeni wieczorem i odebrani rano), ale wtedy spędziłam wieczór z telefonem w ręce i gotowością do biegu i utulenia moich dzieciaczków. Teraz będzie inaczej! Tak sobie obiecałam.:)

poniedziałek, 26 września 2016

Porażek ciąg dalszy

grzyby 2016, grzyby we wrześniu, grzyby w okolicach Krakowa, podgrzybek tęgoskórowy Pseudoboletus parasiticus , borowik szlachetny Boletus edulis, podgrzybek brunatny Boletus badius, podgrzybek czerwonawy Xerocomus rubellus, Podgrzybek złotopory Xerocomellus chrysenteron, rulik nadrzewny Lycogala epidendrum, Galaretnica mięsista Ascocoryne sarcoides, Maślanka ceglasta Hypholoma lateritium, Sromotnik smrodliwy, sromotnik bezwstydny Phallus impudicus, siedzuń sosowy Sparassis crispa, Psathyrella caput-medusae kruchaweczka meduzogłowa
     Na niedzielną wyprawę do lasu szykowaliśmy się pełni animuszu i przekonania, że napełnimy sporo koszyków. Mieliśmy nawiedzić las, w którym rok temu udało nam się pozyskać kopiasty kosz siedzuni sosnowych, pierwszy chyba tak pełny w ubiegłym roku, po niezwykle suchym i upalnym lecie. Przez ten rok nie odwiedzaliśmy tego lasu, a tak w ogóle to byliśmy w nim wczoraj po raz drugi dopiero. 

     Ponieważ pogoda zapowiadała się piękna, a grzybów byliśmy pewni, namówiliśmy ciocię Anię, aby wybrała się z nami. Ania, pazerniaczo nastawiona, zameldowała się w pełnej gotowości bojowej parę minut przed ósmą i wyruszyliśmy przez zamglony świat do lasu pełnego grzybów.:)

sobota, 24 września 2016

Kiedy Krzyś trenuje

borowik ponury Boletus luridus
     Kiedy Krzychu, dwa razy w tygodniu, trenuje na boisku (sam sobie taki los wybrał), ja z Michałkiem mamy czas na penetrowanie kolejnych zakątków starego parku porastającego teren starego szpitala; musimy czekać aż Krzyś się wytrenuje. W związku z tymi spacerami,mamy już w domu tyle kasztanów, że spokojnie można byłoby wykarmić nimi stado dzików. Staram się hamować Michałka przed ich dalszym gromadzeniem. Ale nie o kasztankach dzisiaj będzie, a o grzybkach. Wypatrzyliśmy je we wtorek zwiedzając dotychczas dziewiczą dla nas część parku. Nie miałam wtedy aparatu, więc w czwartek powtórzyliśmy przemarsz tą samą trasą. Prowadzić miał Michałek (w ramach testu zapamiętywania drogi), ale tak zajął się opowiadaniem o swoich projektach, że szybko zapomniała gdzie i po co miał dojść.;)

czwartek, 22 września 2016

Totalna porażka ma pożeganie lata

grzyby we wrześniu, grzyby 2016, grzyby w okolicach Krakowa, Xerocomus parasiticus Podgrzybek tęgoskórowy [ Podgrzybek pasożytniczy ], podgrzybek złotawy Xerocomellus chrysenteron, Tęgoskór cytrynowy [Tęgoskór pospolity] Scleroderma aurantium, Gołąbek modrożółty Russula cyanoxantha
     Plany na środę, ostatni dzień kalendarzowego lata, zmieniały mi się jak w kalejdoskopie. Wreszcie wieczorem, kiedy nie doczekałam się na telefon w końskich sprawach, poczyniłam konkretne plany na ten ostatni letni dzień, który takowym miał być tylko z nazwy. Po odstawieniu Michałka i Krzycha do szkoły, miałam pojechać za Kraków, aby odebrać i przywieźć potrzebne do pracy elementy. A tam prawie po drodze jest przecież mój las. Ostatnio, mimo suszy, cokolwiek na mnie czekało, więc teraz po deszczu tym bardziej powinny stać szeregiem i czekać aż je umieszczę w koszyku. Właśnie... Ten koszyk... Nie zostawiłam tradycyjnie żadnego w samochodzie i musiałam zabrać jeden z domu, co spotkało się z ironicznym spojrzeniem Pawełka i jego kpiącym pytaniem, czy koszyk jest niezbędnym opakowaniem na płytki elektroniczne, które miałam dostarczyć. Stwierdziłam zatem, że jeszcze żadnej płytce nie było źle w koszyku i pognałam z dzieciakami do szkoły.

środa, 21 września 2016

Dwa w jednym, czyli wyprawa nad strumyk

grzyby w sierpniu, grzyby 2016 grzyby jadalne w sierpniu, grzyby na Orawie, grzyby na Babiej Górze
     Fotki z końcówki sierpnia czekają i czekają na publikację. a ja kilkakrotnie zasiadałam do zmierzenia się z tym tematem i jakoś nie mogłam przebrnąć przez widok zdewastowanego wycinką lasu, jakże odmiennego od widoków zapisanych w pamięci sprzed niespełna roku jeszcze. 

    Spadający kaskadami strumyk na zboczu Babiej Góry to menażeryjne miejsce kultowe - droga do niego łatwa, urokliwa i grzybna, a sam strumień jedyny w swoim rodzaju. Byliśmy tam przez lata setki razy - kiedy nie miałam już siły nosić moich maluchów (kiedy jeszcze byli maluchami) po lesie w nosidłach, pakowałam ich do wózka i wędrowaliśmy do strumyka właśnie. 

    W czasie tegorocznych wakacji niejednokrotnie padało pytanie, kiedy pójdziemy do strumienia, ale wybrać się skutecznie udało dopiero w ostatnim tygodniu lipnickiej kanikuły. Wcześniej dwukrotnie zostaliśmy zawróceni z drogi przez leśników, którzy informowali, że tam są prowadzone prace leśne, jeździ ciężki sprzęt i z dziećmi to absolutnie nie ma mowy, żeby w tamtą stronę chodzić. Nie chodziliśmy zatem przez dłuższy czas, bo jestem ostatnią osobą, która chciałaby narażać dzieciaki na zagrożenie ze strony walących się drzew. Bo wiadomo jakie race leśne mogą być prowadzone w starym, wysokim lesie... Wycinka.

poniedziałek, 19 września 2016

Co zrobić z zabawkami,...

     ...którymi dzieciaki już się nie bawią? Przed takim problemem stają wszyscy rodzice. Każdy, kto ma dziecko, wie w jakim tempie w dziecinnym pokoju potrafi przybywać rozmaitych, mniej lub bardziej przydatnych zabawek - a to ciocia z wujkiem obdarują naszą pociechę setną maskotką, a to impreza urodzinowa wypadnie i jednorazowo przybędzie 20 nowiutkich zabawek, to znowu Mikołaj i Gwiazdka... Wyjście na festyn czy inną imprezę też najczęściej kończy się przyniesieniem kolejnej rzeczy. Czasem sami nie możemy się oprzeć i kupujemy prezent bez okazji. W efekcie przydałoby się dodatkowe mieszkanie na same dziecięce skarby. A dziecko jak dziecko - jedną zabawką pobawi się przez chwilę i więcej się nią nie interesuje, inną będzie się bawiło do zdarcia.

niedziela, 18 września 2016

Czekały na nas mimo suszy

grzyby we wrześniu, grzyby 2016, grzyby w okolicy Krakowa, grzyby po deszczu, grzyby w czasie suszy, siedzuń sosnowy, szmaciak gałęzisty, Sparassis crispa, podgrzybek brunatny Boletus badius, borowik ceglastopory boletus luridoformis, borowik szlachetny Boletus edulis, muchomor czerwieniejący Amanita rubescens
     Po sobotniej, popołudniowej mżawce i nocnych ulewach poranek niedzielny wyzierał zza okna chmurny i zamglony. Pawełek donosił z mazurskich Krzyży, że u nich słoneczko wyskoczyło na niebo i choć nie tak gorące jak ostatnimi czasy, świeci i grzeje. A Michałka i Krzysia, prawie już jesienna mgła nie bardzo mogła wywlec z łóżek... Stwierdziłam, że susza i tak nie pozwoli nam napełnic koszyków, wiec po cóż sie spieszyć? Pozwoliłam chłopakom doleżeć do późna (jak na nasze menażeryjne standardy) i dopiero po wpół do dziewiątej wbiliśmy się w osiedlową mgłę. 

     Szybko okazało się, że u nas i tak było cudnie - tuż za miastem trzeba było włączyć światła przeciwmgielne i wycieraczki. Jechaliśmy bardzo powoli, bo widoczność spadła do kilku metrów, a drogi do "naszego" lasu wiodą wąskie i kręte.

sobota, 17 września 2016

Już są, czyli pierwsze kasztanobranie

jesień, jesienne spacery, kasztany, zbieranie kasztanów, zabawa kasztanami
     Krzychu wylewał siódme poty na treningu piłkarskim, a ja z Michałkiem, w ramach oczekiwania na zakończenie boiskowych zmagań (ileż można patrzeć na biegającą za piłką i wrzeszczącą bandę dzieciaków), poszliśmy sobie na spacer po starym, mocno zaniedbanym parku rosnącym na terenie równie starego i popadającego w ruinę szpitala. Liczyłam na znalezienie jakichś ciekawych grzybków, które wśród starego, urozmaiconego drzewostanu, mają doskonałe siedliska, ale susza z ostatnich dni zrobiła swoje - pojedyncze maślanki i nadrzewniaki były tak zasuszone, że nawet do fotek za bardzo się nie nadawały. Było za to co innego, równie cudnego - KASZTANY!

czwartek, 15 września 2016

Krzychu zadziwia

     Wydaje się, że własne dziecko zna się tak dobrze, że bez trudu przewidzi się jego zachowanie, reakcje, postępowanie. I zazwyczaj tak właśnie bywa - z góry wiem, jak w danej sytuacji zachowa się Michałek, a jak Krzyś. Mimo, iż zewnętrznie są do siebie bardzo podobni i często jestem pytana, czy są bliźniakami, to ich charaktery, zainteresowania, upodobania i reakcje, są zgoła odmienne. Od momentu pójścia do szkoły każdego dnia odkrywam, że dowiaduję się czegoś nowego o Krzysiu, który wydawał się taki "książkowy" niemal od urodzenia. Ale po kolei.

wtorek, 13 września 2016

Graniczny las bez dzieciaków

borowik ceglastopory, pociec Boletus luridoformis
    Po dopołudniowym grzybobraniu i wizycie na bacówce Michałek i Krzychu mieli już dosyć spacerów, co nie oznacza, że brakowało im sił do podwórkowych szaleństw. Z radością przystali więc na propozycję spędzenia popołudnia na lipnickim podwórku w towarzystwie swojej ukochanej Asi. Nie ukrywam, że mnie również bardzo ucieszyła perspektywa zostawienia dzieciaków i samotnego pójścia do kolejnego lasu. Stwierdziłam, że po południu, niezależnie od tego, o której godzinie opuścimy Orawę, tak czy inaczej, wpakujemy się w korki na zakopiance. Poszłam więc na dalsze poszukiwania grzybków w granicznym lesie.

poniedziałek, 12 września 2016

W docelowym lesie

Lejkowce dęte Craterellus cornucopioides
     Po wspaniałych znaleziskach wypatrzonych z samochodu spodziewałam się gigantycznych zbiorów w lesie, do którego zmierzaliśmy. Jeszcze bardziej spodziewał się grzybowego szaleństwa Krzyś, który aż podskakiwał w swoim foteliku nie mogąc się doczekać, kiedy przestaniemy patrzeć przez samochodowe okna i ruszymy w las.

niedziela, 11 września 2016

Wytropione z samochodu

siedzuń jodłowy Sparassis nemecii
      Ściągnęłam chłopaków z łóżek najwcześniej jak się dało. Wychodzenie z domu było o jedną trzecią szysze, bo nie trzeba było czekać na Pawełka, który żegluje sobie po mazurskich jeziorach i odpoczywa od naszego towarzystwa. Zapakowaliśmy pół bagażnika koszykami, drugie pół prowiantem na cały dzień i o 6.30 wyjechaliśmy w drogę na Orawę. Jechało się cudownie - mały ruch, chłopcy zajęci pałaszowaniem kanapek, które najbardziej, nie wiedzieć czemu, smakują im w podróży. W Podwilku wpadliśmy w tumany mgły i trzeba było włączyć światła przeciwmgielne - takie powitanie zgotowała nam moja ukochana Orawa. Przebijając się przez opary opuściliśmy asfalt i zaczęliśmy się turlać polną drogą. Mgła odeszła precz w ciągu pięciu minut i słońce zaczęło operować z letnią jeszcze mocą. Mimo to powietrze było rześkie i przyjemne. Nakazałam chłopakom rozglądanie się po łąkach za kaniami - kiedy rosną, widać je doskonale na sporą odległość, jak się jedzie samochodem.

piątek, 9 września 2016

Nie spotkałam go od lat

tęgoskór pospolity Scleroderma citrinum, Pseudoboletus parasiticus podgrzybek tęgoskórowy
     Odpoczęłam już po niedzielnej morderczej obróbce gigantycznego pozysku siedzuni sosnowych  znowu zatęskniłam za lasem, zbieraniem i zjedzeniem jakiejś świeżyzny prosto z lasu. Naprzeciw moim tęsknotom wyszedł przypadek - konieczność służbowego wyjazdu w jedynie słusznym kierunku. Co prawda wizyta w lesie wymuszała jazdę "na skróty", co znacząco wydłużało drogę, ale nie byłabym sobą, gdybym z takiej okazji nie skorzystała.

     Odstawiłam chłopaków do szkoły i w miarę szybko zostawiłam za sobą krakowskie korki. Odłożyłam na później sprawy robocze i zaparkowałam przed lasem, w którym 1 września znaleźliśmy z Michałkiem i Krzychem gigantycznego siedzunia.

środa, 7 września 2016

Co to jest aborcja???

     Sobotni, słoneczny poranek. Jedziemy całą czwórką do naszych koni, w samochodzie panuje cisza - chłopcy dosypiają jeszcze... Dojeżdżamy do Ronda Grunwaldzkiego, myślę sobie, co po kolei będę robić z każdym koniem... Taki plan działania układam znaczy się. I te moje rozmyślania zostają rozdarte znienacka słodkim głosikiem Michałka zadającego pytanie:"Mama! Co to jest aborcja?" Pawełek mruknął: "Na plakacie przeczytał, tam by" - i ponownie zapadł w drzemkę. No tak - tego plakatu nie zauważyłam, bo patrzyłam na drogę, ale widziałam je wcześniej... Michaś skorzystał z nabytej umiejętności czytania. Wszystko jasne. Zanim zdążyłam zebrać myśli, padło znacznie bardziej natarczywie powtórzone pytanie: "No co to jest ta aborcja???"

wtorek, 6 września 2016

Sara - atrakcja o poranku

sarenka wychowana przez ludzi, oswojona sarenka, odwiedziny sarenki
     O sarence Sarze pisałam w lipcu, kiedy miałam przyjemność po raz pierwszy się z nią spotkać. Po tej pierwszej sarenkowej wizycie, Sara jeszcze kilkakrotnie odwiedziła nasze lipnickie podwórko w lipcu - przychodziła po południu lub pod wieczór, oglądała podwórkowe okoliczności, a my podglądaliśmy ją. W sierpniu zmieniła swoje zwyczaje.

niedziela, 4 września 2016

Szalone grzybobranie i mordercza obróbka

grzyby we wrześniu, grzyby 2016, grzybobranie 2016, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, szmaciak gałęzisty, Sparassis crispa,
       Niedzielne wstawanie sporo się przeciągnęło - chłopcy jakoś nie mogą się przestawić po wakacjach na krakowskie, zawsze gorące i duszne powietrze i pobudki i wstawanie odkładaliby najchętniej w nieskończoność. I długo jeszcze po tym, jak wstaną z łóżek, nie mogą się w pełni dobudzić (a przecież w Lipnicy chodzili później spać i wstawali w momencie rześcy i gotowi do działania). Z półgodzinnym opóźnieniem udało nam się jednak wyjść z domu. Pawełek uparł się, że pojedziemy Czarną Błyskawicą, a nie Doblowozem, a moje argumenty, że grzybów nie pomieścimy w bagażniku skwitował ironicznym uśmieszkiem. Podobnie zresztą ocenił cztery koszyki, jakie przygotowałam na wyjazd... Kolejny argument przeciw jeździe mniejszym autem wypłynął po drodze - zorientowałam się, że nie przełożyłam do bagażnika moich butów grzybowo - końskich... Miałam w perspektywie powrót po buty albo chodzenie po lesie w klapkach; wybrałam to drugie. 

     Kiedy wjechaliśmy na drogę wiodącą przez nasz docelowy las, Pawełek patrzący po parkingach i poboczach stwierdził, że nie ma żadnych grzybów, bo ani jeden pazerniaczy samochód nie stoi w znanych miejscach (o tej porze było ich w niedzielę zazwyczaj kilkadziesiąt). No i co z tego? - pomyślałam już zeźlona - nie stoją, to nie będziemy mieć towarzystwa w lesie, a koszyki i tak napełnię, na przekór Pawełkowi, klapkom na nogach i każdemu, kto w tej chwili miałby czelność coś wbrew mi rzec.

piątek, 2 września 2016

Jeden grzybek i koszyk okazał się za mały...

grzyby we wrześniu, pierwsze grzyby września, grzyby 2016, grzybobrania 2016, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, szmaciak gałęzisty, Sparassis crispa, co zrobić ze szmaciaka, potrawy ze szmaciaków, jak przyrządzić szmaciaka
     Tuż po uroczystym rozpoczęciu roku szkolnego przebraliśmy się w "normalne ciuchy" i pojechaliśmy do podkrakowskiego lasu na poszukiwania siedzuni sosnowych (szmaciaków gałęzistych). Jazda nam się dłużyła, bo co nam zjechał w boczną drogę jakiś ciężarek, to wyjeżdżał przed nas traktor albo inny sprzęt rolniczy. Krzychu się denerwował, że nam grzyby wyzbierają albo, co gorsza, zabraknie nam koszyków na pozysk. Uspokajałam go jak mogłam i tak dojechaliśmy przed las.

czwartek, 1 września 2016

Szkoła wystartowała

szkoła, szkoła podstawowa, klasa pierwsza, klasa druga, rozpoczecie roku szkolnego, mundurkiszkolne
       Przygotowania do nowego roku szkolnego skomasowały się na dwa dni przed pierwszym września, bo wcześniej żal było zjeżdżać z Lipnicy do Krakowa. We wtorek zrobiliśmy rajd po sklepach, aby zakupić wszystkie niezbędne do wyprawki rzeczy oraz białą koszulę dla Michałka - jego dotychczasowa "galówka" pasowała w sam raz na Krzycha, ale Miśkowi potrzebny był większy rozmiar. Towaru w sklepach tyle, że półki się uginają, ale znalezienie potrzebnych, w niezłej jakości i nie najdroższych rzeczy wcale takie łatwe nie jest... Parę godzin zeszło nam na skompletowaniu wyprawek i zakupie tej nieszczęsnej koszuli - wreszcie dorwaliśmy ostatnią sztukę u pani na placu targowym. Uganianie się po sklepach zamiast po lesie jest dla mnie każdorazowo traumatycznym przeżyciem; jestem chyba reliktem z innej epoki, bo nie cierpię robienia zakupów i wytracania cennego czasu w jakichś tam galeriach czy innych centrach handlowych.

    Po południu dostałam maila ze szkoły, że droga dojazdowa będzie w dniu następnym zamknięta, bo nowy asfalt na niej robią. A my mieliśmy w środę odebrać Krzysiowy mundurek. Nic to, rzekłam - dojdziemy na nogach i będzie dobrze, ale Pawełek stwierdził, że to bez sensu, bo można przecież odebrać i zawiązać krawat tuż przed uroczystością rozpoczęcia. Krzychu to usłyszał i wybuchł tak żałosnym rykiem (od dwóch tygodni marzył o krawacie), że musiałam Pawełkowi zamknąć buzię, żeby nie wymyślił jeszcze czegoś ciekawszego. Mundurek odebraliśmy robiąc sobie całkiem sympatyczny spacer.