Mglisty i chmurzysty niedzielny poranek nie zachęcał do szybkiego opuszczania łóżka, więc pozwoliłam chłopakom na świąteczne kitwaszenie się w pościeli, a sama przygotowałam prowiant i resztę akcesoriów niezbędnych na grzybową wyprawę.
Byliśmy umówieni z naszymi grzybowymi przyjaciółmi, z którymi mieliśmy się spotkać po drodze i kontynuować jazdę za ich przewodem. Celem był nieznany nam las w okolicy Nowego Wiśnicza.
W wyniku nieustających i wiecznie żywych remontów obwodnicy oraz doskonałego oznakowania zwężonych zjazdów i przejazdów, nadłożyliśmy sporo drogi. Ja, co prawda, pojechałabym na żywca, między remontowymi barierkami, ale Pawełek krzyczał, że wszystkie znaki są pozaklejane, przekreślone i na pewno tak nie wolno. Pomknęłam zatem prosto, zwłaszcza, że jakiś niecierpliwiec już mnie obtrąbił, kiedy zwolniłam do 50, jaką pokazywały znaki na remontowanym odcinku. Później, po konsultacjach okazało się, że moja koncepcja meandrowania między słupkami była jedynie słuszną, bo za prawie zamkniętym wyjazdem, był otwarty zjazd w interesującym nas kierunku. Ale cóż... Pomykaliśmy ładnych parę kilometrów, aby zawrócić i pojechać na miejsce spotkania. Zdążyliśmy minutę przed czasem. A teraz już do lasu!
Wysypaliśmy się z samochodów i mocną ekipą - cztery + cztery - ruszyliśmy na podbój nowego dla mnie i mojej menażerii lasu. Tuż po wkroczeniu na leśny dukt przed oczami moimi pojawiła się parka dostojnych czernidłaków kołpakowatych, które stały na straży pozostałych skarbów leśnych, które na pewno na nas czekały!
Czernidłaki kołpakowate, zwane po prostu kołpakami, są grzybkami jadalnymi, ale tylko dopóki są idealnie białe. Kiedy już zarodniki zaczynają dojrzewać i powodują zmianę koloru blaszek, kołpaki nie nadają się do pozysku. Nawet jeśli w lesie znajdziemy młode owocniki, często zdarza się, że po dotransportowaniu ich do domu, są za stare, by je skonsumować. My czernidłaków nie zbieramy, tylko podziwiamy.
Taki piękne preludium do dalszych pozysków pobudziło nas do intensywnego przeszukiwania leśnej ściółki, jednak prócz pojedynczych podgrzybków złotawych (i to w nie najlepszej kondycji), nie mogliśmy nic więcej znaleźć.
Kiepską passę odwróciło dopiero Pawełkowe odkrycie. Pawełek wysforował się naprzód, znalazł wielkiego szmaciaka i zadzwonił po pomoc do przyjaciela. Zajęta ratowaniem Krzycha ze sterty gałęzi, które go znienacka zaatakowały, odebrałam telefon i usłyszałam radosne okrzyki Pawełka, który wzywał na pomoc nosicieli koszyków. Popędziliśmy naprzód i nie wiedząc, czy to nie będzie przypadkiem ostatni grzyb dzisiejszego spaceru, urządziliśmy szmaciakowi sesję godną gwiazdy. Oprócz mnie wszyscy mają pamiątkowe fotki w towarzystwie dorodnego owocnika.
Kiedy tylko zgasły ostatnie flesze aparatów, umieściłam szmaciaczka w koszyku i po dokładnym obejrzeniu wszystkich sosen w okolicy, ruszyliśmy dalej.
Następnym znaleziskiem była czubajka czerwieniejaca, którą pozyskał Michałek, dzięki wspomaganiu ze strony cioci Agaty. Kiedy Michaś pozował do zdjęcia z otwartą paszczą, Krzyś gotów był rzucić się na niego z mieczem, aby ocalić kaniusię przed natychmiastowym pożarciem.
Jak już Krzyś uratował czubajkę przed Michasiowymi zębcami, a ja uratowałam Michałka przed karzącą ręką Krzysia, wysłałam chłopaków drogą w wyznaczonym kierunku, a sama dałam nura w interesujący mnie fragment lasu. Natrafiłam tam na przepięknie rozwinięte owocniki murszaka rdzawego. Grzybek ten, choć nie nadaje się do konsumpcji, jest przepiękny i lubię go spotykać na moich leśnych ścieżkach.
Było tam też sporo rozmaitych grzybków nadrzewnych, które wyglądały dzisiaj wyjątkowo świeżo. Podczas ostatnich moich wędrówek leśnych spotkane nadrzewniaki były podsuszone i niewiele życia się w nich tliło. A dzisiejsze tryskały witalnością.
Dochodząc do drogi, którą przemieszczała się reszta towarzystwa, zostałam powalona na kolana widokiem następnego, wielkiego szmaciaka. Pawełek był w pobliżu, więc uwiecznił moje znalezisko wraz z moją skromną osobą.
A dalej były już tylko podstarzałe żółciaki, które posłużyły wyłącznie jako obiekty do grzybo - fotografii i kolejne szmaciaki, którymi zaczęliśmy w szybkim tempie zapełniać koszyki.
Krzychu okrążał sosny, które rozpoznaje bezbłędnie wśród innych drzew, Michaś z Robusiem prowadzili uczone dysputy, Karolinka udała się na zasłużony odpoczynek w objęciach Morfeusza, a my, dorośli cieszyliśmy się bardziej niż dzieci, kiedy naszym oczom ukazywały się kolejne, piękne owocniki szmaciaków. Nie wszystkie z nich załapały się na sesję zdjęciową, ale każdy znalazł swoje miejsce w koszykach.
W tym pięknym i jakże grzybowym miejscu złapał nas pierwszy deszczyk, który nieśmiało wylał się z jakiejś małej chmurki. Kaptury wystarczyły, ale ponieważ zaczynało się robić coraz ciemniej, skierowaliśmy kroki w stronę leśnego parkingu, na którym zostawiliśmy samochody.
Dzisiaj, po raz pierwszy w tym roku, zapełniłam koszyk aż po sam pałąk rączki. Ach! Jakiż to piękny widok!
Wracaliśmy do domku w strugach ulewnego deszczu, wycieraczki pracowały na pełnych obrotach. Oby nad wszystkimi moimi lasami popadało tak samo...
Po długotrwałej obróbce najedliśmy się przepyszną grzybową kolacją - szmaciaczkami duszonymi ze śmietaną i panierowanymi czubajkami na deser, który zalatywał niestety malizną.
Gratuluję udanego wypadu do lasu i pełnego kosza.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDorotka, jak długo dusi się w śmietanie szmaciaki? Może byś podała dokładny przepis? :)
OdpowiedzUsuńJa robię tak: jak już wreszcie je umyję, wrzucam w cząstkach (nie kroję, tylko daje takie kawałki jak zostają po myciu), dodaje troszkę masła, sól, pieprz, zioła świeże lub suszone (ja dają lubczyk, tymianek, bazylię, pietruszkę), dolewam trochę wody i stawiam na kuchence. Od momentu zagotowania pozostawiam na wolnym grzaniu (ledwo pyrka) ok. pol godziny, a potem dodaje kwaśną śmietanę. Ot cały przepis. Proporcje zawsze na oko.:)
Usuńja wczoraj zrobiłam wypad kontrolny w nieco bliższe okolice - tak jakby coś się ruszyło - dwa czernidłaki i kilka muchomorów plus ...tadaam! mój pierwszy dziwek w tym sezonie - wprawdzie malutki, ale liczy się sztuka :)
OdpowiedzUsuńciocia anja
Gratuluję Aniu prawuska.:) Zobaczymy co z tego ruszenia dalej wyniknie.:)
UsuńTrochę nieładnie chwalić się tymi siedzuniami. Grzybki z Czerwonej listy roślin i grzybów Polski
OdpowiedzUsuńNa mocy ustawy z 2014 roku Sparassis crispa został skreślony z listy gatunków chronionych, o czym wspomniałam w moim pierwszym wpisie dotyczącym tego gatunku.- http://mojamenazeria.blogspot.com/2015/09/w-lesie-mojego-dziecinstwa.html Od jakiegoś czasu w różnych miejscach netu pojawiają się dyskusje dotyczące pozysku tych grzybów. Piszę zatem po raz kolejny - obecnie MOŻNA LEGALNIE POZYSKIWAĆ SZMACIAKI/SIEDZUNIE, BO NIE ZNAJDUJĄ SIĘ POD OCHRONĄ.
Usuńsiedzunie w tym roku zeszły z listy i można pozyskiwać legalnie
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.:)
Usuńten szmaciak (Jarosz) jest pod ochroną i nie ma czym się chwalić
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie sprawdzasz informacji przed zaserwowaniem jej ani też nie czytasz uważnie tekstu. Specjalnie dla Ciebie raz jeszcze: Na mocy ustawy z 2014 roku Sparassis crispa został skreślony z listy gatunków chronionych, o czym wspomniałam w moim pierwszym wpisie dotyczącym tego gatunku.- http://mojamenazeria.blogspot.com/2015/09/w-lesie-mojego-dziecinstwa.html Od jakiegoś czasu w różnych miejscach netu pojawiają się dyskusje dotyczące pozysku tych grzybów. Piszę zatem po raz kolejny - obecnie MOŻNA LEGALNIE POZYSKIWAĆ SZMACIAKI/SIEDZUNIE, BO NIE ZNAJDUJĄ SIĘ POD OCHRONĄ.
Usuń:) o to może się dowiem jeszcze jak go przyrządzić i jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńSmakuje, jak dla mnie, wybornie. Najbardziej lubię szmaciaka w śmietanie - robię tak: jak już wreszcie je umyję, wrzucam w cząstkach (nie kroję, tylko daje takie kawałki jak zostają po myciu), dodaje troszkę masła, sól, pieprz, zioła świeże lub suszone (ja dają lubczyk, tymianek, bazylię, pietruszkę), dolewam trochę wody i stawiam na kuchence. Od momentu zagotowania pozostawiam na wolnym grzaniu (ledwo pyrka) ok. pol godziny, a potem dodaje kwaśną śmietanę. Ot cały przepis. Proporcje zawsze na oko.:)
UsuńDobry jest również w zupie, jajecznicy, marynowany, a nawet obgotowany w osolonej wodzie i podany z zasmażoną bułką, jak kalafior.:)
Wkleiłem tu by pisać w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam w Bydgoszczy i od poniedziałku słyszę, że są grzyby i planuję w sobotę gdzieś pojechać (choć nie wiem gdzie się wybrać).
Najczęściej trafiałem na podgrzybki, prawdziwki to rzadko trafiałem jak i kurki, a rydza to na oczy nie widziałem. Czasem właśnie Jarosza trafiłem.
PS. Po czym Pani poznaje Kanie by być pewnym na 100%?
Podgrzybki to bardzo dobre grzybki. Trzeba brać to , co daje las.:) A jak się często po nim chodzi, to i większe prawdopodobieństwo, że znajdzie się inne gatunki.
UsuńJa z kaniami jestem opatrzona od dzieciństwa i rozpoznanie ich jest dla mnie oczywiste. Ale jak się chce sprawdzić czy to na pewno kania, zwraca się uwagę na bulwę u podstawy trzonu - u kani nie ma pochwy, z której wyrasta, a u muchomorów jest. Drugą cechą odróżniającą kanie od innych grzybów jest ruchomy pierścień, który można przesuwać po trzonie.
Życzę udanego i owocnego grzybobrania!
Ja zawsze rozpoznawałem, że na kani cętki na kapeluszu odstają i zawijają do góry.
OdpowiedzUsuńA rydze? Kiedyś bym zdepnął myśląc, że to olszówka.
Łatki na kapeluszu mogą być zmyte przez deszcz i już nie pomogą w rozpoznaniu.
OdpowiedzUsuńRydze mają pomarańczowe mleczko - dla pewności najlepiej sprawdzić na przekroju.
ale w jakich miejscach występują i czy można je po czymś poznanać przed zerwaniem?
OdpowiedzUsuńMleczaje rydze rosną pod sosnami, ale rydzami nazywane są również mleczaje świerkowe i jodłowe - symbiozujące z drzewami, które pojawiają się w nazwie.
UsuńPrzed zerwaniem zwracaj uwagę na pomarańczowo-miodowy kolor kapelusza z wyraźnymi kręgami, czasem z niebieskawymi przebarwieniami. Kapelusz musi być gładki, bez żadnych włosków.:)
szmaciaki na stanowiskach naturalnych nadal są pod ochroną. Tylko te na podwórkach, w parkach itp można zrywać. Złamałaś prawo....
OdpowiedzUsuńSzmaciaki są całkowicie wyjęte spod ochrony, nie są pod ochroną częściową, co sugerujesz.
UsuńZanim zarzucisz komuś łamanie prawa, sięgnij do źródła. Wykaz grzybów chronionych i częściowo chronionych znajdziesz tu: http://dziennikustaw.gov.pl/DU/2014/1408
Szanowna Pani!
OdpowiedzUsuńPiękna wyprawa, piękne grzyby, piękna polszczyzna, piękna atmosfera... Piękne pasje.
Cudowna Menażeria.
Pozdrawiam, życząc piękna i szczęścia.
Silentwatcher
Dziękuję pięknie! I wzajemnie pozdrawiam.:)
Usuń