niedziela, 29 listopada 2015

Niedzielny boczniakowy szlak

zimowe grzybobranie, grzyby zimowe, grzyby w listopadzie, grzybobranie w listopadzie, boczniak ostrygowaty, Pleurotus ostreatus
     Bezchmurny poranek zaskoczył nas bardzo pozytywnie - nikt się takiego nie spodziewał, nawet prognozy pogody. Widząc promieniejące na tle błękitu słoneczko, spodziewaliśmy się bardzo przyjaznej temperatury. Było to niestety złudzenie, które szybko rozwiał lodowaty wiatr, który hulał po balkonie. Dzięki niemu wiedziałam już czego możemy się spodziewać w terenie i ile warstw ochronnych muszę założyć na siebie i resztę menażerii.

    Czas, który mogliśmy poświecić na poszukiwania grzybków był dzisiaj mocno ograniczony, bo Pawełek miał w planie dwa spotkania towarzysko - zawodowe, a po południu Krzyś i Michaś mieli imprezę urodzinową u kolegi. Poganiałam zatem chłopaków od rana, żeby jak najwięcej czasu wygospodarować na poszukiwania zimowych grzybków. Ruszyliśmy zaraz po śniadaniu, a grzejące przez szyby samochodu słońce sprawiło, że było nam momentami aż za ciepło.

sobota, 28 listopada 2015

Błotne dzieci

Zabawa na listopadowym podwórku, zabawa w błocie, doświadczenia
     Kiedy zaparkowaliśmy przed stajnią, Krzyś i Michałek wyprysnęli ze swoich fotelików i z okrzykiem "Kałuże! Zamarznięte kałuże!" pognali w kierunku tej największej, najgłębsze, najcudowniejszej. Z trudem odwołałam ich na chwilę, żeby wyposażyć ich łapki w suche, czyściutkie rękawiczki. Przestrzegłam przy tym chłopaków, że mają uważać i tychże rękawiczek nie zamoczyć tak od razu, bo drugich na zmianę nie mam. Co prawda sama wątpiłam w sensowność takich ostrzeżeń, ale rodzicielski obowiązek nakazywał mi takie kazanie wygłosić.

czwartek, 26 listopada 2015

Przez zmrożone łąki i pola

Konie, jazda konna w terenie, pierwsze mrozy
     Nie kocham tych dni najkrótszych w roku z pogranicza jesieni i zimy, kiedy słońca niewiele nad światem, a mgieł i mrozinek w nadmiarze. Dopadają mnie wtedy różne smutki i smuteczki, które trudniej rozwiać, gdy na spacerze ręce grabieją, a cała przyroda trwa zastygnięta pod pierwszymi mroźnymi tchnieniami zbliżającej się zimy. 

     Przez kilka ostatnich dni, w godzinach południowych słoneczko trochę ogrzewało atmosferę i robiło się na chwilę całkiem miło i przyjemnie, a dzisiaj nad Krakowem i okolicami znowu zaczął gromadzić się coraz potężniejszy smog, który w połączeniu z mgłą i niskimi chmurami uczynił dzień ponurym, zimnym i mało przyjaznym dla ciepłolubnych stworzeń. A ja akurat dzisiaj miałam czas na koniowanie.

wtorek, 24 listopada 2015

Zimowe grzybobranie - zimówki

Zimówka aksamitnotrzonowa, płomiennica zimowa, Flammulina velutipes
     Drugim zimowym gatunkiem grzybów jadalnych (po boczniakach, o których pisałam kilka dni temu), są zimówki aksamitnotrzonowe, zwane obecnie płomiennicami zimowymi. Obydwie nazwy powstały w oparciu o charakterystyczne cechy gatunku - zimówka, bo rośnie w zimie; aksamitnotrzonowa, bo trzon pokryty jest aksamitnym meszkiem i z wiekiem ciemnieje; płomiennica, bo na tle bezlistnych drzew lub śniegu, wygląda jak płomień. Mówi się na nie również pieszczotliwie flamulinki - od łacińskiej nazwy Flammulina velutipes.

     Zimówki widywałam w dzieciństwie, ale nie były znane ani mojej babci, ani mamie, więc traktowało się je jak wybryk natury, która pozwoliła im wyrosnąć w czasie, kiedy przecież grzybów być nie powinno. Dopiero dobrych parę lat później nabyłam wiedzę na temat grzybów zimowych i od tamtej pory zbieram ten gatunek do celów konsumpcyjnych i prowadzę obserwacje tych uroczych grzybków. Zapraszam na spacerek z zimówkami w tle.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Dzieci listy piszą

Pisanie listu, listy do Mikołaja, prezenty mikołajowe
     Dzieci listy piszą - wiadomo do kogo. Dobrze, że najbardziej zapracowany na początku grudnia święty ma rzesze pomocników w osobach elfów, bo jakby tak zaczął czytać te wszystkie prośby, to nie wyrobiłby się z obdarowaniem zainteresowanych nawet do wiosny.

     W tym roku Michaś z Krzychem po raz pierwszy, prawie samodzielnie (z dużym naciskiem na prawie:)) zapisywali swoje mikołajowe marzenia. W latach ubiegłych Mikołaj zadowalał się rysunkami, ale teraz, jak się już zna wszystkie literki, trzeba zrobić z tego użytek. Tak więc, po powrocie ze szkoły zasiedli przy biurkach i przez caluteńkie popołudnie przelewali swoje prośby na papier (a papier, wiadomo - wszystko przyjmie).

niedziela, 22 listopada 2015

Mam pięć lat, czyli jak mi się Krzyś postarzał


 Urodziny, impreza urodzinowa dla dzieci, klubik "Kraula"
     Od miesiąca trwało odliczanie tygodni, dni, godzin, "spań" do imprezy urodzinowej. W Krzysiowym wieku chce się być jak najszybciej większym, starszym, bardziej niezależnym i każde kolejne urodziny wyczekiwane są z ogromną niecierpliwością, a perspektywa zabawy z koleżankami i kolegami oraz prezenty, nie pozwalają spokojnie spać po nocach ani skupić się na codzienności.
    Wreszcie nadszedł ten upragniony dzień i po śniadaniu ruszyliśmy do cukierni, aby odebrać zamówiony tort i z godzinnym wyprzedzeniem (nie było dzisiaj korków) dojechaliśmy na miejsce imprezy. Zaczęło się oczekiwanie na zaproszonych gości.

sobota, 21 listopada 2015

Popołudniem w starym parku

boczniak ostrygowaty, Pleurotus ostreatus
     Po drodze do szkoły mijamy resztki starego przyszpitalnego parku. Od dawna miałam ochotę spenetrować ten niewielki teren, ale jakoś nigdy nie mieliśmy nadmiaru czasu. Aż nadszedł ten dzień, kiedy czas się musiał znaleźć - rano wypatrzyłam z samochodu coś, co wyglądało jak boczniaki, więc zapowiedziałam chłopakom, że po lekcjach idziemy na wyprawę do starego parku.  Dodatkową motywacją była potrzeba wytracenia nadmiaru dziecięcej energii, która dała nam się we znaki dzień wcześniej.

piątek, 20 listopada 2015

Opóźnione pasowanie zerówkowiczów

Przedszkole, szkoła, zerówka, pięciolatek w zerówce, ślubowanie zerówkowiczów, pasowanie na przedszkolaka
     Od początku roku przedszkolno - szkolnego na przedszkolaków i zerówkowiczów ciągle spadały jakieś chorobowe nieszczęścia - a to rotawirusy, a to ospa. Krzyś nie załapał się (na szczęście) na żadne chorowanie i chyba jako jedyny nie opuścił ani jednego dnia zabawo - nauki. ale koledzy i koleżanki byli tak dziesiątkowani przez mikrobów, że uroczystość pasowania była kilkakrotnie przekładana. Koniec końców, dopiero wczoraj udało się zorganizować uroczystość, w czasie której Krzychu został pełnoprawnym zerówkowiczem.

środa, 18 listopada 2015

Krótka historia długiej choroby Feliksia

konie, kucyki, jazda konna, użądlenie u koni, choroba konia, leczenie rany na kłębie
     "Końskie zdrowie" to jedno z powiedzonek, które w realu niestety się nie sprawdza. Konie to bardzo delikatne stworzenia i dość często chorują czy odnoszą kontuzje. Wie o tym doskonale każdy, kto z tymi pięknymi zwierzętami miał do czynienia dłużej niż przez chwil kilka. Najrzadziej choruję konie ras prymitywnych (np.kucyki), które nie są tak wydelikacone hodowlą jak rasy najszlachetniejsze. Ale i im się zdarza, że dopadną je problemy zdrowotne. Opowiem Wam dzisiaj jak przez przypadkowy zbieg okoliczności Feliks wracał do zdrowia przez ostatnie trzy miesiące.

wtorek, 17 listopada 2015

Jesień zmienną bywa

Jesień, jesienny las
     Lubimy jesień. Oczywiście najbardziej tę złotą polską, rozświetloną promieniami słońca rozpraszającymi poranne mgły. Korzystamy z bogactwa dojrzałych owoców i darów lasu, których szukanie i znajdowanie jest jednym z przyjemniejszych życiowych zajęć. 

    Ale i taka płacząca deszczowymi łzami jesień, ma swój urok - zwłaszcza wtedy, kiedy po zmoknięciu i zmarznięciu można wpakować się pod cieplutki kocyk i przytulić do kogoś kochanego.

niedziela, 15 listopada 2015

Trochę jesiennie, trochę zimowo - najważniejsze, że grzybowo, spacerowo

Uszak bzowy Auricularia auricula-judae
     Mieliśmy przygotowane dwa warianty grzybowo - wycieczkowe, których realizację uzależniliśmy od aury, jaka powita nas o poranku - gdyby było bezdeszczowo, pojechalibyśmy w okolice Skały, na poszukiwanie ostatniego siedzunia i pieprzników trąbkowych, a w przypadku deszczu w planie był Lasek Wolski w pobliżu Kopca Kościuszki, gdzie mieliśmy nadzieję znaleźć grzybki bardziej zimowe niż jesienne.

     Ranek powitał nas szary i siąpiący, więc nie spiesząc się zbytnio, przystąpiliśmy do realizacji wariantu bliższego i krótszego. Oprócz pogody przemawiało za nim również kiepskie samopoczucie Michałka. Ruszyliśmy o dziewiątej, szybko pokonując puste krakowskie ulice. Zapraszam na spacer z ciekawymi i smacznymi grzybkami w tle.

sobota, 14 listopada 2015

W kukurydzianym labiryncie

konie, kucyki, jazda konna, spacer, uprawa kukurydzy, zabawa na polu kukurydzy
    Od kilku tygodni niesłabnącym powodzeniem u naszych stajennych dzieci cieszą się pola wyschniętej już kukurydzy. Część z niej została już zebrana i w wysokim kukurydzianym lesie powstały liczne dróżki i ścieżynki tworzące fascynujący labirynt. Takie pole daje niezliczone możliwości, a pomysłowość użytkowników tego naturalnego placu zabaw nie zna granic.

piątek, 13 listopada 2015

Dzieci i porządek

Jak nauczyć dzieci porządku, sprzątanie w dziecinnym pokoju
     Po patriotycznym koniowaniu wróciliśmy do domu, kiedy już robiło się ciemno. Pawełek rzuciła się do komputera, aby zasięgnąć informacji jak przebiegły marsze niepodległościowe, ja szalałam w kuchni, a Michaś z Krzychem, po szybkim nakarmieniu ciepłą zupą (zupa to dla nich podstawowy posiłek - bez niej nie najedzą się porządnie), rozpoczęli prace budowlane w swoim pokoju. Bawili się zgodnie, co jakiś czas wybiegając z informacjami, co nowego udało im się wybudować. Oczywiście trzeba było każdorazowo pójść i zobaczyć ich kolejne dokonania, potykając się po drodze o rozsypane klocki i inne akcesoria budowlane.

czwartek, 12 listopada 2015

Zimowe grzybobranie - boczniaki

Grzyby zimowe, grzybobranie w zimie, grzyby pod śniegiem, grzyby mrożone, boczniak ostrygowaty, Pleurotus ostreatus
     Szliśmy sobie kiedyś przez las, tak jakoś w styczniu czy lutym i szukaliśmy grzybków rozglądając się po pniakach i drzewach. Przypadkowi spacerowicze przez dłuższą chwilę obserwowali nas, jak obskubujemy "coś" z gałązek i pakujemy do małego koszyczka. Odważyli się, podeszli i zapytali co tak zbieramy. Kiedy dowiedzieli się, że pozyskujemy grzyby, byli, delikatnie mówiąc, zdziwieni. Podobnie zareagowałaby większość przeciętnych zjadaczy grzybów, dla których sezon na leśne skarby zaczyna się późnym latem, a kończy jesienią.

     Tymczasem teraz, kiedy znajdujemy ostatnie borowiki, podgrzybki, gąski czy mleczaje, należy zacząć się rozglądać za grzybkami zimowymi. Jednym z gatunków zapewniających obfite zbiory jest boczniak ostrygowaty - moim zdaniem, jeden z pyszniejszych grzybków, jakie rosną w polskich lasach. W tym roku jeszcze boczniaków nie znalazłam, ale mam piękne wspomnienia z ubiegłych sezonów. Chcecie się dowiedzieć gdzie i kiedy szukać i jak zbierać te smaczne grzyby? Zapraszam na boczniakowy szlak.

wtorek, 10 listopada 2015

Leśny tor przeszkód

Puszcza Niepołomicka, jesienny spacer, zabawy w lesie
     Jak to dobrze, że las daje tyle możliwości! Kiedy dzieciom znudzi się szukanie grzybów (a nudzi się dość szybko, zwłaszcza, jeśli tych grzybów za wiele nie ma), jest milion sposobów na zorganizowanie ciekawych zabaw. I wcale nie trzeba dzieciakom pokazywać co i jak - same doskonale potrafią sobie zapewnić rozrywkę, korzystając z tego, co podsuwa im natura. Dla Michałka i Krzysia las jest jak dom - znany, bezpieczny i przyjazny. Zobaczcie sami, czym zajęli się, kiedy akurat nie było żadnej czubajki chętnej do zerwania i umieszczenia w koszyku.:)

niedziela, 8 listopada 2015

Niedzielny obiad z listopadowego lasu

 Czubajka gwiaździsta Macrolepiota konradii
      Rozwiało się w nocy nad Krakowem i rozpędziło nieco smog zasłaniający od kilku dni widoki, które w dodatku oświetlone były chwilami przez słonko przebłyskujące spomiędzy chmur. Na termometrze plus 10 o siódmej rano - no po prostu rewelka jak na listopad! Pogoda wymarzona na leśny spacer w poszukiwaniu grzybowych zdobyczy. Już kilka dni wcześniej zwerbowaliśmy na niedzielną wyprawę ciocię Anię i po śniadaniu ruszyliśmy w piątkę w kierunku Puszczy Niepołomickiej.

piątek, 6 listopada 2015

Wspomnienia, wspomnienia...

     Listopad jest doskonały na wspominki - długie, ciemne popołudnia i wieczory sprzyjają przekopywaniu archiwów i wygrzebywaniu wspominek wciąż żywych, zapisanych. Dzieci już znacznie większe, Oki nie ma z nami od blisko dwóch lat, ale zostały foty i filmy. Dziś zapraszam na krótką, wakacyjną przejażdżkę pod Babią w towarzystwie trzyletniego Michałka dosiadającego Oki - najdoskonalszego konia dla każdego dzieciaka.

czwartek, 5 listopada 2015

Spacerowo zimówkowo

grzyby zimowe, zimówka aksamitnotrzonowa, płomiennica zimowa, Flammulina velutipes,
     Miałam się zabrać za sprzątanie, żeby zacząć i skończyć bez moich małych pomocników, którzy tupiąc nóżkami produkują straszne ilości kurzynek już w trakcie porządków, ale okrutnie mi się nie chciało. Za oknem słoneczko przykryte nieco przez krakowskiego smoka uśmiechało się zachęcająco. Popatzrzyłam na mieszkanie, popatrzyłam za okno, westchnęłam ciężko i poszłam na spacer. Niedaleko - na teren pobliskiego Zakrzówka, gdzie już dawno mnie nogi nie zaniosły.

środa, 4 listopada 2015

Jesienna zaduma

Konie, jazda konna, pensjonat dla koni w Węgrzcach
     Pamiętacie jeszcze setny wpis na blogu? Mnie się przypomniał przy okazji kolejnej setki. I oto jest dwusetny post, jesienny, zamyślony, zadumany, ale nie szary i smutny, bo słońce i radość można znaleźć zawsze i wszędzie, trzeba tylko rozejrzeć się wokół.

     Jesienią zawsze zwalniam - długie noce i krótkie dni sprawiają, że nie mogę wykrzesać z siebie takiej energii, jaką dysponuję wiosną czy latem. Konie też jakoś ospale wkroczyły do akcji i zamiast korzystać z danej im wolności, patrzyły tęsknie w dal. Ciekawe jakie myśli kołatały im się po ich końskich łebkach?

poniedziałek, 2 listopada 2015

Pierwszolistopadowe atrakcje

Pierwszy listopada, listopadowy spacer, Kopiec Krakusa, wszystkich świętych
    Pierwszy listopada to dzień szczególny, dzień, w którym częściej niż zwykle wspomina się tych, których już z nami nie ma. Dlaczego częściej? Bo taka jest tradycja sięgająca czasów, kiedy Polanie dopiero byli nawracani na "jedynie słuszną wiarę". Nasi pogańscy przodkowie właśnie w listopadzie zapalali na cmentarzyskach ogniska mające ogrzać zmarznięte duchy, zanosili im jedzenie i napitki. Teraz nikt już prawie o tym nie pamięta i pierwszy listopadowy dzień traktowany jest jako święto kościelne, chociaż przez kościół zostało tylko przejęte i do nowych potrzeb dostosowane.

    Moi zmarli bliscy żyją w mojej pamięci i to jest najważniejsze, ale w listopadowy dzień zawsze odwiedzamy ich na cmentarzach, organizując przy tym długie spacery. Tak było również wczoraj.