poniedziałek, 17 lipca 2017

Sobotni reset w samotności i niedzielne odzyskanie zguby

grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
     Pewnie trudno Wam będzie uwierzyć, ale poprzedni wakacyjny tydzień strasznie mnie zmęczył. Najbardziej zmordowana byłam towarzystwem moich ssskarbów - Michałka i Krzycha, którzy wyjątkowo się starali, żeby mi uprzyjemnić każdy dzień swoimi kłótniami i bójkami. Opanowała ich chyba jakaś zła moc powodująca dziesiątki konfliktów każdego dnia. Nieustanne łagodzenie napięcia międzydziecięcego, rozstrzyganie sporów i wysłuchiwanie oskarżeń "tego drugiego", który jest winny w połączeniu z tyradami o własnej niewinności nawet świętego doprowadziłyby do roztroju nerwowego. Ja jestem człowiek spokojny i opanowany, ale miałam serdecznie dość moich dzieci i najchętniej wysłałabym je na jakiś czas w kosmos. Ponieważ taki plan był nierealny, wykorzystałam weekendową obecność Pawełka i się ewakuowałam do lasu jeszcze przed sobotnim świtem.

grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
     Wiedziałam, że będzie padać. Wszak nie było ostatnio dnia bez deszczu, a prognozy pogody wyjątkowo się sprawdzały. Byłam przygotowana na powtórkę z rozrywki sprzed dwóch tygodni, kiedy w moim kurkowym lesie dolało mi okrutnie.
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
      Deszcz mnie nie oszczędzał - mżawka przechodziła w ulewę, a następnie ulewa w mżawkę. I tak przez sześć godzin mojej leśnej wędrówki. Chodziło mi się cudownie. W lesie była SAMA. Pogoda skutecznie odstraszyła wszystkich, którzy wybraliby się na pozysk grzybów czy drzewa. Nie było słychać nawoływań ani huku pił motorowych. Tylko ja, las i kurki.  Dużo kurek.
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
     Zbierałam i zbierałam, wycierając od czasu do czasu oczy resztkami z lekka nawilgniętych chusteczek. Woda chlupotała, deszcz szumiał w koronach drzew, a ja spokojnie napełniałam koszyki żółciutkimi kureczkami i rozkoszowałam się ciszą, spokojem i samotnością.
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
    Kiedy wróciłam, Pawełek się załamał. Przypomniałam mu bowiem, że obiecał do końca wakacji myć weekendowe kurki. Miał zajęcie na całe sobotnie popołudnie.:)
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
     W niedzielę poszliśmy do lasu razem. Pojechaliśmy tam, gdzie tydzień wcześniej zgubiłam mój grzybowy nóż. Miałam nadzieję, że uda się go jednak odnaleźć. Przez tydzień zbierania grzybów z zastępczym scyzorykiem dotkliwie odczułam brak mojego wyrobionego, pasującego do ręki nożyka ze szczoteczką. W czwórkę penetrowaliśmy teren, na którym, jak przypuszczałam, zostawiłam nóż podczas oczyszczania poćków znalezionych przez Krzysia. Nożyka niestety nie było, mimo iż obiecałam chłopakom nagrodę - niespodziankę za jego znalezienie (nagroda jest zawsze doskonałą motywacją do zwiększenia starań). Pożegnałam się z nożykiem po raz drugi, jak sądziłam, na zawsze. Jakież było moje zdziwienie i radość, kiedy kilkanaście metrów od terenu poszukiwań, zobaczyłam leżący na mchu nóż. Namókł przez ten tydzień i z wielkim trudem udało mi się go złożyć i rozłożyć, ale był. Odzyskałam mój zasłużony w grzybowych bojach nożyk.:)
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
     Wkrótce mogłam go wykorzystać do obierania młodych borowików ceglastoporych, ktorych miejscami wyrosły całe stadka.
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
    Oprócz ceglasi trafiały się równie młodziutkie borowiki szlachetne. niestety, mimo doskonałych warunków pogodowych, grzybów za wiele nie ma i z wielkim trudem, po długim chodzeniu udaje się zapełnić najmniejszy koszyczek. Nadal czekamy na większą obfitość.
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
grzyby 2017, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie

6 komentarzy:

  1. Wcale się nie załamałem, kiedy przyniosłaś dwa kosze kurek. Wręcz przeciwnie! Dumny byłem z Ciebie i Twojego pozysku!
    A pogderać sobie i poużalać się nad "nieszczęsnym Pawełkiem" przecież trzeba było!
    Jak przyniesiesz kolejne kosze kurek to też Ci je ładnie umyję. :)

    Paweł zwany Pawełkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyniosę Ci Pawełku, przyniosę te nastepne kosze. Wezmę sobie większe.:)

      Usuń
  2. Gratuluję pełnego kurnika:)) ale też z przejęciem śledzę od 2 odcinków losy rzeczonego kozika (czułem/kibicowałem, ze będzie odnaleziony), a tu nawet nie ma zdjęcia bohatera ;)
    ...tak z czystej ciekawości, bo na kartonach z mlekiem chwilowo nie będzie potrzeby drukować :))
    seBapiwko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chapnęłam znaleziony nożyk szybko i bez zastanowienia schowałam do koszyka, żeby znowu nie zginął.;) Z tej szybkości nie został uwieczniony moment odzyskania, a zdjęcie w innym miejscu to już byłaby podróba.;) Jest na blogu trochę zdjęć z tym bohaterem - przy grzybkach, których wielkość porównywałam z nożem. Przy najbliższej okazji zrobię kolejne.:)

      Usuń
  3. Pogadaj z chłopakami że Tobie też należą się wakacje i żeby dali ci odetchnąć.Wiadomo jak dwa takie się zbiorą to nie ma zmiłuj się.Mam otwarte okno a pod oknem ławeczka i stół i gromada dzieciaków wiszczy i piszczy,wiem co to znaczy,nie raz nie wytrzymam i wrzasnę ale cóż dzieciaki. Piękne Dorotko poletka kureczek,można skubać i skubać,fajowo,pozdrawiam i spokoju ci kochana życzę.I zobacz ja Paweł zwany Pawełkiem pomaga Ci z tymi kureczkami,niech urosną znowu na sobotę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo! Z chłopakami to ja już przeprowadziłam szereg pogadanek pedagogizujących, ale cóż... Dzieciństwo ma swoje prawa, które nie do końca pasują dorosłym.
      A kureczki,mam nadzieję, na sobotę urosną.:)

      Usuń