Wiejskie, lipnickie podwórko, to jest to, czego najbardziej brakuje nam w Krakowie - bezpiecznego miejsca nieograniczonej wolności, w którym niekoniecznie potrzebny jest ciągły nadzór mamy. W czasie każdego pobytu w Lipnicy podwórko jest terytorium opanowanym przez dzieciaki, korzystające z dobrodziejstw, ktorych nie mają na co dzień. A podwórko co rok wzbogaca się o jakieś nowe atrakcje. Teraz jest to domek na drzewie, w którym chłopcy bawili się do upadłego w pierwszym dniu, a później przypomnieli sobie o atrakcjach, które już były im doskonale znane.
W hamaku Michał z Krzysiem bawią się w rekina. Jest to dość brutalna zabawa polegająca na wzajemnym kopaniu się i spychaniu na ziemię z łodzi. Przed kolejnymi rundami chłopcy ustalają kto jest rekinem, a kto ofiarą, ale w ferworze walki zapominają o wcześniejszych ustaleniach i obydwaj zamieniają się w rekiny. Dobrze, ze zamiast zębów wykorzystują odnóża.:)
Hamak będzie biedny, kiedy przyjedzie więcej dzieci;jak się do niego wpakują cztery albo i więcej rekinów, to może nie przetrwać.
Czasem walka jest tak zacięta, że za burtę wypadają wszyscy uczestnicy.
Po szaleństwach grzybowo - spacerowo - podwórkowych brzuszki rekinów są puściutkie, a najlepszą opcją kolacjową jest grill. W tym roku Krzyś wymyślił, że będzie rąbał drzewo na ognisko. W związku z tym Pawełek kupił mu siekierą dopasowaną wielkością do Krzysiowego rozmiaru i od pierwszego dnia ćwiczą umiejętność rąbania. Krzychu przygotował już drewno na co najmniej dziesięć ognisk.:)
Idzie mu coraz lepiej i wczoraj rąbał już pniaczki bez pomocy taty (ale na razie pod nadzorem).
Krzyś przygotowuje sobie samodzielnie posiłek, na który ma ochotę. Michaś natomiast zgłasza zapotrzebowanie i czeka na obsługę. Ale umie już samodzielnie pokroić bułeczkę na kromki.:)
Na posiłek oczywiście melduje się regularnie kot Krecik, który mieszka u sąsiadów, ale jego ulubionym miejscem jest nasze podwórko, a ulubionym zajęciem (oprócz jedzenia), poddawanie się pieszczotom i dręczeniu w wykonaniu dzieci.
Podczas pierwszej majówkowej wizyty załapał się też na kompleksowe odkleszczanie. Pokazywał kolejne części ciała i mruczał rozkosznie, kiedy pozbawiałam go kolejnych dręczycieli wbitych w skórę. A nałapał ich sporo.:(
Jedną z ulubionych zabaw Krzysia jest wojna na nerfy. Przywiózł na majówkę cały arsenał i obdzielił nim brata i Jaśka mieszkającego w sąsiedztwie. Trzech chłopaków do wojny, to już całkiem wystarczająca ekipa.
Biedny Michałek, który ma mniej zaciekłości w walce niż pozostali chłopcy, co chwilę dostawał się do niewoli. Ale jest sprytny, więc bez trudu z tej niewoli uciekał.:)
Ciekawym zajęciem jest również pozyskiwanie jajek z kurnika. Michałek nie jest tym zainteresowany, ale Krzyś najchętniej zbierałby jajka co pół godziny.:) Kury o tym nie chcą słyszeć i aż tak często jajek nie znoszą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz