środa, 7 kwietnia 2021

Wiosenne grzyby do spotkania teraz

 

     Ciąg dalszy znalezisk ze śląskich lasów. Wiadomo, ze głównym celem wycieczki były smardze, bo one są ikoną wiosennych grzybobrań z aparatem, ale inne gatunki sprawiają również wiele radości. Zobaczcie, co można teraz znaleźć w lesie i oczy nacieszyć.:) Oczywiście wszystkie prezentowane piękności pochodzą z leśnych zasobów Pawła, który nam co rok umożliwia nacieszenie się swoimi odkryciami. Samodzielnie, w ciągu jednego dnia na pewno nie zdołalibyśmy tylu gatunków znaleźć na obcym terenie, a dzięki Pawłowo=i,mamy wszystko przygotowane - grzybki czekają ustawione w szeregu i kolejno się meldują.

     Pierwszym gatunkiem, jaki zobaczyliśmy po wyruszeniu z leśnego parkingu była Helvella leucomelaena, czyli wiosenna piestrzyca rosnąca pod sosnami, na piaszczystym podłożu. Rok temu owocników tego gatunku było w pobliżu tego miejsca całe mnóstwo. Teraz wyrósł tylko jeden grzybek. Nic go jeszcze nie obgryzło i do zdjęć prezentował się pięknie.
     Jakbyście chcieli takie helvelki znaleźć, polecam poszukiwania na kolanach, bo są malutkie i nie rzucają się w oczy. Trzeba zejść do ich poziomu, żeby je odszukać na ściółce.
     Drugim grzybkiem pokazanym nam przez Pawła była Pseudombrophila. Kiedy występowała w filmie Pawła, rosła sobie obok dorodnej oranżówki.
Do czasu naszego przyjazdu oranżówka zdążyła wyschnąć i praktycznie nie było jej widać. Takie zasuszone resztki widoczne są po lewej stronie na zdjęciu.
     Znalezienie Pseudombrophilii bez towarzyszącej oranżówki, która dzięki kolorowi przyciąga wzrok, jest praktycznie niemożliwe, bo Pseudombrophila tak się maskuje na tle podłoża, że można ją wypatrzeć chyba tylko przez przypadek.
     Później Paweł zaprowadził nas na miejsce, w którym las jest tylko wspomnieniem. Kiedy rosły tu drzewa, można było znaleźć pod nimi smardze i piestrzenice kasztanowate. Po wycince sporadycznie trafiały się tu piestrzenice kasztanowate. Smardze zniknęły.
Nie da się ukryć, że środowisko w tym miejscu zmieniło się bardzo.
    I w tym roku, na miejscu nieistniejącego już lasu pojawił się nowy gatunek grzybów, które nigdy w tym lesie nie występowały - piestrzenice olbrzymie.
   Chodziliśmy pojedynczo i każdy znajdował kolejne grupy owocników. Po nocnym przymrozku były mocno zmrożone, ale nie było na nich widać śladów przemarznięcia, tak jak na smardzach.
    Zobaczcie jak masowo wyskoczyły w niektórych miejscach. Jak osiągną rozmiary dojrzałych owocników, będą wyglądały niesamowicie.
    Na skraju tego wyciętego terenu, na linii lasu, rosło kilkanaście owocników piestrzenicy kasztanowatej. Porównajcie sobie kolor i marszczenia na kapeluszu. W takim zestawieniu wyraźnie widać różnicę między piestrzenicą olbrzymią, a kasztanowatą.
    Wychodząc już z tego lasu przeszliśmy przez sosnowy młodnik, w którym wysypały się czareczki czarniutkie. Miejscami jest ich aż gęsto i trudno przejść między nimi, żeby żadnej nie uszkodzić.
     Między czareczkami Krzyś wysznupił jeszcze piękny egzemplarz szyszkolubki kolczastej, którą również uwieczniłam. Szyszkolubek szukajcie na sosnowych szyszkach, leżących już jakiś czas na ściółce, czasem nieco zagrzebanych w podłożu.
    W następnym lesie, do którego pojechaliśmy, rosły smardzówki, o których już pisałam oraz piękne, dorodne czarki, w których dodatkowo poukrywały się ostatnie wielkanocne jaja czekoladowe. Żeby je zdobyć, trzeba było przekupić strzegącego je gnoma. Michałek i Krzyś pokonali wszystkie trudności, żeby zaspokoić potrzebę pożarcia słodyczy.
     Na koniec został nam rarytasik. Pojechaliśmy do lasu, którego Paweł wcześniej nie sprawdził, więc nie miał pewności, czy będą w nim czekały na nas grzybowe niespodzianki.
     To były pierwsze prawdziwe poszukiwania w tym dniu, a nie zobaczenie grzybków pokazanych przez naszego przewodnika. Przez dłuższy czas wydawało się, ze nic z tych poszukiwań nie będzie, a grzyby po prostu nie wyrosły. A tu czas nas ścigał, bo Paweł powinien już gnać na rodzinny obiad świąteczny. Napięcie rosło jak w amerykańskim filmie.;)
    I w końcu, w momencie, w którym już mieliśmy zawracać, grzybki się ujawniły. Wokół jednego z pni po wyciętej topoli rosło kilkanaście piestrzenic pochyłych.
    Tylko raz w mojej grzybiarskiej karierze miałam okazję oglądać na żywo ten gatunek. Było to ładnych parę lat temu na Słowacji. W Polsce widziałam je po raz pierwszy. Były jeszcze małe. Jak podrosną, będą się prezentować jeszcze piękniej.


6 komentarzy:

  1. Piękna znajomość która pozwala dzielić się pasją.
    Pozdrawiam Was wszystkich buszujacych w lasach Pawła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki grzybom mamy przyjaciół na całym świecie.:) Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
  2. Super..... cieszy oko takie znalezisko 👍 pozdrawiam 🤗

    OdpowiedzUsuń
  3. Lasy wiedzą ze Paweł potrzebuje materiały na kanał swoj i mu darzą cudownościami grzybowymi.Ach jak miło popatrzeć na wiosenne grzybki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł musi sporo kilometrów wytuptać, żeby mu się tak darzyło.:) No i lasów ma duży wybór blisko domu. Żeby już ta wiosna wreszcie się zdecydowała, to i na Orawie będzie mozna coś znaleźć.:) Serdeczności z Krakowa!

      Usuń