Po ostatnich deszczo - śniegach na padokach odnowiło się błotko doskonałe. Cóż za radość dla czworonożnej menażerii - znowu można nałożyć cudowną maseczkę błotną na pięknie wyczyszczone futerko! Jadąc do stajni, wiedziałam, że moje konie będą bardziej podobne do dzików ryjących w bagnie niż do rumaków znanych z fotek i obrazów. Nie pomyliłam się...
Kiedy tylko zaparkowałam przed stajnią, powitały mnie, jak zwykle, przewracające się z głodu koty - stajenni strażnicy broniący owsa przed myszami:
Podstawa, to uratować te biedne stworzenia przed śmiercią głodową, która grozi im przynajmniej dziesięć razy dziennie.
Ramziaty jest mistrzem panierowania i nauki mogłyby u niego pobierać nie tylko inne konie, ale i najznakomitsi kuchmistrze. Szkolona przez niego od ponad roku Latona czasem jest mu w stanie dorównać, ale nieczęsto jej się to, na szczęście, udaje.
Już po godzinie obydwa konie odzyskały swój pierwotny kolor i poszłam się z nimi pobawić na ujeżdżalni. Pstryknęłam kilka fotek, więc teraz patrząc sobie na dzikie galopady, można się rozwodzić na temat głębokiej końskiej potrzeby tarzania się w najbardziej błotnistych miejscach wybiegu.
Kiedy nas swędzi skóra, możemy się podrapać. Koń takiej możliwości nie ma, bo natura nie wyposażyła go w pazury. Szuka zatem innego sposobu ulżenia sobie - ociera się o drzewa czy ścianki boksu, ale to przynosi tylko miejscową ulgą. Najlepszym końskim sposobem na swędzioszki, jest uwalenie się w błocko i wcieranie jego drobinek w sierść. W ten sposób powstaje panierka doskonała.:) Ale co zrobić, kiedy jest sucho? Widziałam raz, jak Ramziaty znalazł sobie na wysuszonej łące kretówkę (zwaną też kopcem kreta), rozgrzebał, nasikał na nią, jeszcze raz rozgrzebał... I wreszcie mógł się z pasją wytarzać. Zadowolony był okrutnie.
Konie, jeżeli tylko mają taką możliwość, tarzają się regularnie po jeździe. Wtedy cała procedura maćkania się w błocie ma na celu nie tylko podrapanie swędzącego od potu ciała, ale i rozmasowanie mięśni, które ciężko pracowały, kiedy człowiek dosiadał konia. To taka bezcenna chwila relaksu dla zwierzęcia, które skończyło "robote". Ja moim koniom nigdy tego nie odmawiam i puszczam je wolno zaraz po zdjęciu siodła. Zawsze korzystają z okazji.
W lecie, kiedy jest mnóstwo dokuczliwych owadów, panierka spełnia jeszcze jedną ważną rolę - chroni delikatną końską skórę przed ukąszeniami. Żadne dostępne środki odstraszające owady nie są tak skuteczne jak konkretna warstwa zaschniętego błota.
Kolejna przyczyna to atawistyczna chęć wtopienia się w otoczenie i ukrycia swojego zapachu. Wiadomo, że na przystajennym wybiegu koniom nie grożą żadne drapieżniki czyhające na chwilę nieuwagi roślinożerców, a jednak konie instynktownie zachowują się w wielu sytuacjach tak, jakby nadal żyły w wolnym stadzie przemierzającym bezkresne stepy. A poza tym konie najzwyczajniej w świecie, lubią się tarzać i nic tego nie zmieni.
Tarzanie się w opisanych sytuacjach świadczy o zdrowiu i dobrej kondycji konia. Zwierzęta słabsze czy starsze nie korzystają już tak ochoczo z dobrodziejstw błota na padoku - nie mają już na tyle sił, żeby przewrócić się z boku na bok, a później wstać.
Są jednak sytuacje, w których tarzanie się jest jednym z symptomów choroby. Kiedy koń ma kolkę, często próbuje sobie pomóc właśnie w taki sposób - kładzie się, wstaje, tarza. Łatwo jednak rozpoznać, że takie zachowanie jest powodowane bólem, a nie radością życia. Tematu końskich dolegliwości dzisiaj rozwijać nie będziemy; zostańmy przy radosnym przedświątecznym panierowaniu.:)
Ojej! Jaki wspaniały tekst, Dorotka!
OdpowiedzUsuńMuszę go koniecznie poczytać. ale po robocie świątecznej. Jola
Jolu! Cieszę się, że Ci się podoba.:)
OdpowiedzUsuńMiłego czytania po świątecznej robocie.:)