Wybrałam się na kolejne wirtualne grzybobranie - korzystając z deszczowego popołudnia styczniowego i tego, że Michałek z Krzychem cudnie się bawili bez mojej pomocy czy ingerencji, odpłynęłam w orawski letnio - jesienny klimat. Moja wyprawa związana jest poniekąd z obietnicą, jaką złożyłam latem. Może już nikt o niej nie pamięta, ale ja w niektórych kwestiach posiadam "pamięć absolutną" i w związku z tym mam przyjemność zaprosić Was do pieprznikowej krainy.
Wszyscy niemal grzybiarze wiedzą, że w lasach można spotkać grzyby zwane kurkami. Jedni je cenią za niepowtarzalny smak i aromat, inni lekceważą za drobne gabaryty i popularność właśnie. Ale nie wszyscy wiedzą, że wśród popularnych kurek można wskazać kilka gatunków, różniących się od siebie kolorem, wielkością, smakiem i miejscem występowania.
Wszystkie "kurki" należą do grupy pieprzników, która obejmuje kilka gatunków. Jedne z nich są bardzo dobrze znane bywalcom lasów, bo rosną często i w różnych ekologiach, inne są rzadko spotykane i wielu regularnie bywających w lesie miłośników grzybów nie miało przyjemności spotkania z nimi.
Mnie też się ta sztuka nie udała - nie wszystkie pieprzniki miałam okazję podziwiać w naturze, nie wszystkich pokosztowałam, ale kilka gatunków tych grzybów co roku zajmuje poczesne miejsce w moim koszyku i spiżarni. Bardzo lubię wszystkie pieprzniki (zbierać i zjadać; znacznie mniej obrabiać) - są chrupkie, twarde i nie mają sluzu, za którym nie przepadam.
Najpopularniejszą "kurką" jest pieprznik jadalny, którego owocniki mogą pojawiać się już w maju i wyrastać aż do późnej jesieni. Ja znajdowałam pieprzniki jadalne nawet w drugiej połowie listopada. były już przemrożone, ale całkiem smaczne. Grzybki te pojawiają się we wszystkich typach lasów, nie są związane z żadnym konkretnym gatunkiem drzewa. Ja zbieram je głównie na Orawie - rosną tam pod świerkami,jodłami, brzozami i grabami.
Najobfitsze stanowisko, które jeszcze nigdy mnie nie zawiodło znajduje się na obrzeżu lasu, w miejscu, gdzie rośnie kilka brzózek i młode świerki. Zbieranie w tym miejscu nie należy do najwygodniejszych, bo trzeba się czołgać pod młodymi iglakami, aby pozyskać zdobycz. Bywałam w tym miejscu zarówno w deszczu, jak i w promieniach prażącego słońca. Zawsze coś tam na mnie czekało - raz więcej, raz mniej, ale ZAWSZE jakieś grzybki z tej miejscówki zasilały mój koszyk. Tak naprawdę to miejscówka mojej Mamy... To ona pierwszy raz wypatrzyła tam kuraski. Rosły wtedy w towarzystwie koźlarzy pomarańczowożółtych. Zapełniłyśmy wtedy pół koszyka w tym jednym punkcie. Zawsze, kiedy tam jestem, Mama staje mi przed oczami jak żywa - schylona nad ściółką, z której wyłuskuje kolejne grzybki. Omijałam to miejsce, żeby mogła korzystać z jego darów. Teraz nie mogę ominąć, żeby się grzybki nie zmarnowały.
Wiem - daleko odpłynęłam od głównego nurtu, ale tak bywa, kiedy pojawiają się dygresje wspomnieniowe. Mimo wszystko stoję twardo na ziemi i proszę, zobaczcie jak pieprzniki jadalne lubią się bratać z innymi gatunkami. Często rosną w towarzystwie innych grzybków - na poniższym zdjęciu przytulają się do borowika ceglastoporego. Tak sobie wyrosły na środku ścieżki, którą podążaliśmy w kierunku Grapy w 2014 roku - ja, Michaś, Krzyś na Felicji, Pawełek i Iza.
Dobra nasza - jeden gatunek już znamy, poznajemy, zbieramy. A ilu z nas pakowało do koszyków pieprzniki blade, z przekonaniem, ze pozyskują kurki? Zapewne wielu. Ja też. Ale do czasu. Nie dawało mi spokoju spostrzeżenie, że nie wszystkie te kurki, które zbieram i zjadam, są takie same. Zaczęłam szukać. Sprawa nie była tak prosta jak teraz - wchodzicie na bloga i kawę na ławę ktoś wykłada. Nie było tak prosto. Atlasy też nie takie jak teraz trafiały w ręce zainteresowanych. Ale znalazłam - pieprznik blady!
Napisane było (i jest dotychczas), że rośnie pod drzewami liściastymi. I pewnie tam je częściej znajdziecie niż ja na Orawie, gdzie drzew liściastych jest mniej niż iglastych. Ale pieprzniki blade rosną - wystarcza im towarzystwo jakiegoś liściaka w promieniu kilkunastu metrów. A może rosną również pod iglakami, tylko żaden badacz tego nie zbadał??? Najważniejsze jednak, że są, rosną i są smaczne.
Kolejnym pieprznikowym gatunkiem są ametyściaki - nazywam tak pieszczotliwie pieprzniki ametystowe. One zaczynają rosnąć nieco później niż pieprzniki jadalne i blade - pierwsze egzemplarze znajdowałam najwcześniej pod koniec lipca. Oprócz drzew iglastych, potrzebują też towarzystwa liściaków. Są w atlasach opisywane jako gatunek rzadki, ale z moich grzybowych doświadczeń wynika, ża wcale tak nie jest - znalazłam sporo stanowisk tego gatunku. Owocniki są zdecydowanie masywniejsze niż pieprzniki jadalne i mają lekko fioletowawy odcień.
I znowu wróciły do mnie obrazy sprzed lat... Kiedy dzieckiem jeszcze byłam, "kurki" takie znajdowane były w wysokiej trawie leśnej w lesie mieszanym w Sieprawiu. Zbierało się je i nikt się nie zastanawiał, czemu różnią się od innych kurek - takie urosły i już.:) Ich znalezienie zawsze było bardzo radosne, bo szybko przybywało rosnących w gromadzie gigantycznych kurek.
Pierwsze ametyściaki na Orawie znalazłam w towarzystwie mojej Mamy. Pamiętam jak dziś - uparłam się, że wlezę w zarośla, które nie wyglądały wcale zachęcająco. I po chwili wołałam o pomoc w pozyskiwaniu. Było ich wtedy tyle, ze na gwałt trzeba było organizować dodatkowe pojemniki. To było piękne, obfite pazerniactwo.
Do dziś odwiedzam to miejsce i co roku coś z niego zabieram do mojej grzybowej kolekcji - raz jest ich mniej, innym razem więcej, ale rosną. I nikt dotychczas do tego miejsca nie trafił - jest tak niedostępne, ze grzybiarzom nie chce się wchodzić przez gąszcz, żeby sprawdzić, czy coś tam na nich nie czeka. I niechaj tak pozostanie.:)
Teraz czas na porównanie trzech przedstawionych gatunków - kolor kapeluszy wyraźnie się różni. Od lewej strony mamy kolejno pieprzniki: bladego, jadalnego i ametystowego.
Do tego porównania brakuje mi jeszcze jednego gatunku - pieprznika pomarańczowego, który jest rzadko spotykany, a w "moich lasach" chyba nie występuje (bo przecież gdyby rósł, natknęłabym się na niego). Rozglądać za nim możecie się przede wszystkim w lasach liściastych,w lecie i wczesna jesienią. Jak nazwa wskazuje, ma intensywny, pomarańczowy kolorek.
Na kolejnych fotkach mamy widok owocników z boku; w kolejności od lewej są pieprzniki: jadalny,ametystowy i blady. Widać tutaj, że najdelikatniejszy w budowie jest pieprznik jadalny (mimo, że na zdjęciu jest duży owocnik). Pozostałe dwa gatunki są znacznie grubsze; mają też większą wagę.
W widoku od strony listewek najłatwiej jest odróżnić pieprznika ametystowego, który ma odmienny kolor i liczne pofalowania. Pieprzniki jadalny i blady wyglądają z tej strony bardzo podobnie; niektóre owocniki nie różnią się w ogóle kolorem.
Oczywiście pomylenie gatunków pieprzników nie skutkuje żadnymi przykrymi konsekwencjami, bo wszystkie one są jadalne i bardzo smaczne. Zatem umiejętność ich odróżniania nie jest koniecznością, ale czasem warto wiedzieć więcej.:)
Zanim pójdziemy na dalsze pieprznikobranie, wspomnę jeszcze o gatunku, którego nigdy nie spotkałam, a bardzo bym chciała. To pieprznik szary - grzybek, którego najprędzej można spotkać w ciepłych bukowych lasach. Jednak spotkanie z nim nie jest takie proste, bo występuje niezbyt często.
Wracam na utarte szlaki orawskie, aby spotkać kolejne gatunki pieprzników. Te już nie są tak dobrze znane wszystkim grzybiarzom. Ja też ich nie znałam,kiedy zetknęłam się z nimi po raz pierwszy. Bardzo mi się podobały - wyglądały zachęcająco i pachniały wspaniale. Po powrocie z lasu zaczęłam wertować atlasy i rozszyfrowałam je - pieprzniki trąbkowe. Od następnego grzybobrania zaczęły trafiać do mojego koszyka i tak jest do dziś. Bardzo lubię ich smak, dlatego zbieram je mimo, że jest to dość pracochłonne zajęcie.
Pieprzniki trąbkowe można spotkać we wszystkich typach lasów. Ja największe ich skupiska widuję na Orawie, w lasach jodłowo - świerkowych. Rosną zarówno na ściółce, jak i w mchu czy na spróchniałym drewnie. Niemal zawsze wyrastają w licznych koloniach.
Prezentuję pieprzniki trąbkowe w różnych fazach rozwoju - od malutkich, jeszcze jasnych, po dorosłe owocniki. Takie mniejsze grzybki są doskonałe w marynacie, z dodatkiem cebulki i marchewki, ale ich zbieranie i czyszczenie nie są zbyt łatwe i szybkie. Znacznie sprawniej idzie pozysk wyrośniętych już owocników, których dość szybko przybywa w koszyku. Są smaczne nie tylko marynowane, ale również w wielu innych potrawach; doskonale nadają się do suszenia.
Szukać możemy ich w drugiej połowie lata i jesienią, aż do zimy. W 2015 roku napełniłam nimi koszyk pod koniec grudnia, a pamiętam, że kilka lat temu zbierałam pojedyncze sztuki w Sylwestra.:)
Bardzo podobne do pieprzników trąbkowych są pieprzniki żółtawe. Ja je poznałam pod nazwą żółtonogich. W jednych źródłach są opisywane jako odrębny gatunek, w innych jako wariant pieprznika trąbkowego. Jest między nimi kilka różnic. Po pierwsze kolor - intensywnie pomarańczowy, zwłaszcza na trzonach, z wiekiem blednie i staje się żółtawy.
Pieprzniki żółtawe są znacznie delikatniejsze od trąbkowych - są cieniutkie i kruche; często łamią się pod własnym ciężarem, zwłaszcza wtedy, kiedy jest mokro. Lubią wilgoć - nie spotka się ich na suchej ściółce, tylko w miejscach podmokłych, bagiennych.
Są również bardzo smaczne, a ponieważ po obróbce (marynata, suszenie), zachowują swój kolor, wyglądają równie pięknie jak smakują.
Tutaj nasze zbiory - w poszczególnych pojemnikach są pieprzniki jadalne, trąbkowe i żółtawe. Myślę, że nikt już nie ma problemu z rozróżnieniem ich.:)
I na koniec kilka wspomnieniowych - pieprznikowych fotek z pozysków. Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania czy wątpliwości z pieprznikami związane, piszcie w komentarzach.:)
ładnie je pokazałaś porównawczo
OdpowiedzUsuńDziękuję.:)
UsuńCzy możesz je pokazać w przekroju? Tzn. jak wyglądają po przekrojeniu wzdłuż i w poprzek, zarówno trzon jak i kapelusz?
UsuńMam ostatnio dylemat, znalazłam coś, co wygląda jak kurka ale trzon jest w przekroju zdecydowanie pomarańczowy. Nie jest to lisówka, tą odróżniam bez problemu.
Pozdrawiam
Niestety Aniu, nie mam zdjęć w przekroju.:( Jeśli masz fotki swojego znaleziska, podrzuć mi na maila: dorotaok@gmail.com; postaram się pomóc.:) Pozdrawiam serdecznie!
Usuńmój rekordowy zbiór ponad 6 kg kurek z popołudniowego wyjazdu zapamiętam na długo bo myślałam że nigdy nie skończę czyszczenia i płukania
OdpowiedzUsuńW przypadku kurek obróbka jest bardzo pracochłonna - niejednokrotnie obiecywałam sobie, ze nie będę ich jednorazowo zbierać w dużych ilościach... Ale obiecanki - cacanki, bo jak tu nie zabrać grzybów, które się pchają do koszyka.
UsuńJa w czasie lipnickich wakacji rozstawiam na balkonie wanienkę, szaflik i tak myję te pieprzniki chlapiąc wokół. Przynajmniej sprzątać kuchni nie trzeba.:)
Dziekuje za wyjasnienie ;) Mieszkam w Norwegii i dzis nazbieralam pieprznikow trabkowych i ,,kurek,, ;) Jedne z pomaranczowa nozka a inne w jednym kolorze. Czy wszystkie pieprzniki sa jadalne?
OdpowiedzUsuńGratuluję zbioru! :) Tak, wszystkie pieprzniki są jadalne.:)
UsuńSmacznego!
Dziekuje ;)
UsuńPewnie to dziwne, ale nigdy w życiu nie jadłam kurki. A jadłam dużo różnych niesamowitych grzybów, których większość ludzi nie zna. Ale nie mogę nigdzie znaleźć kurek. Już nie wiem gdzie szukać. Niby wszędzie, ale nigdzie ich nie ma. Chyba uciekają przede mną. 😂
OdpowiedzUsuńNajwidoczniej ptactwo Cię nie lubi za bardzo.;) Kurki są dla mnie najsmaczniejszymi grzybami. Życzę Ci spotkania z nimi w tym roku.:)
Usuń