piątek, 5 lutego 2016

Dzieci sąsiada

      Jedna z sobót spędzanych z końmi - ja zajęłam się czworonożną menażerią i jazdami, Pawełek paleniem ogniska, a dzieciarnia "zniknęła". Nikt z dorosłych takimi zniknięciami się nie przejmuje, bo wiadomym jest, że "stajenne dzieci" (im jest ich więcej, tym lepiej), krążą gdzieś po najbliższej okolicy i oddają się zabawom rozlicznym. A pomysłów im nie brakuje. Od dłuższego już czasu dzieciaki są zwoływany tylko na jedzenie, o którym w ferworze zajęć rozlicznych, zupełnie zapominają. Poza tymi momentami cieszą się pełną swobodą.
      Kiedy wjeżdżałam w teren, widziałam kątem oka, że grupka dzieciaków okupuje padok za stajnią i tarza się w śniegu. Na ziemi było trochę białego puchu i dość konkretnie wiało. Pojechałam na spacer, a kiedy wróciłam, usłyszałam jak to się nasze dzieci bawiły i co zrobiły.
      Wojtek przywiózł ze stodoły siano i miał zamiar zanosić baliki do bocznych korytarzy (stamtąd daje się koniom owies i siano wprost do żłobów). Idzie zatem Wojciech, patrzy, a tu pod jednym z dwóch otwartych dla lepszej wentylacji okien, leży pełno śniegu. Zaczął się zastanawiać czy nie zamknąć okienka, skoro tak przez nie nawiewa, a tu pac - leci śniegowa kulka prosto pod jego nogi. Za moment następna i jeszcze jedna...
      Poszedł więc Wojtek za stajnię i widzi, że dzieciaki celują do okna śnieżkami. Na widok wujka, momentalnie wszystkie małe łapki zajęły się lepieniem czegokolwiek na ziemi, a główki odwróciły się w stronę przeciwną niż stajnia. Pyta ich Wojtek, czy nie rzucali przypadkiem śniegu do stajennego okienka. Śniegu? Do okienka? Nie! Oni nie rzucali. Ale przejętymi głosikami wyjaśnili, że widzieli, jak robiły to DZIECI SĄSIADA. A oni ich przegonili.:) Tu muszę wyjaśnić - koło stajni nie ma żadnego sąsiada, a tym bardziej sąsiada, który ma dzieci.:)
      Wojtek przygryzł wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem i powiedział naszym stajennym dzieciom, że jak jeszcze zobaczą DZIECI SĄSIADA rzucające śnieg do naszej stajni, to żeby im powiedzieli, że jak jeszcze raz tak będą robić, to będą mieć z nim, Wojtkiem we własnej osobie, do czynienia.
     Od tamtej soboty już wiadomo, że jak w domu jest rozlany soczek, nowy rysunek na ścianie albo rozrzucone klocki, to w żadnym wypadku nie zrobili tego Michałek z Krzychem, tylko DZIECI SĄSIADA.:)

2 komentarze:

  1. Cudowne jest to pierwsze zdjęcie, nieco mroczne, ale bardzo nastrojowe. Wszystkiego dobrego imieninowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia imieninowe.:)

      Mnie też się to zdjęcie podoba - wszystko trwało moment - po kilku sekundach chmury się przesunęły i czar prysł - promienie zniknęły.

      Usuń