A właściwie to dentysta przyjechał do konika, a nawet dwóch, z całym gabinetem.
Latona i Ramzes mają za sobą doroczny przegląd stomatologiczny. Nie lubię tego zabiegu, chyba bardziej niż konie, ale dla końskiego zdrowia dbałość o stan ząbków jest tak samo ważna jak w przypadku ludzi. Zapytacie pewnie dlaczego, skoro przez wieki konie żyły dziko i nikt im do paszczy nie zaglądał. Odpowiedź jest prosta - w warunkach stajennych konie nie żywią się wyłącznie trawą i gałązkami, których przeżuwanie przez większą część doby zapewniałoby nieustanną pracę zębom, które do tego właśnie zostały przez naturę stworzone. Stajenne jedzonko powoduje, że końskie zęby wymagają kontroli i korekty.
U młodych koni, które mają już stałe zęby, jeżeli nie uwidacznia się żaden problem związany z jedzeniem lub przyjmowaniem wędzidła, nie ma potrzeby corocznego kontrolowania stanu uzębienia, ale z wiekiem zęby przedtrzonowe i trzonowe służące do przeżuwania, ścierają się w wyniku czego tworzą się na nich nierówne powierzchnie, co utrudnia, a w skrajnych przypadkach, nawet uniemożliwia gryzienie ziarenek owsa. W efekcie koń chudnie, bo nie jest w stanie przegryźć i przyswoić paszy. A niedożywiony koń jest smętny i nie chce mu sie biegać.
Zdarza się również, że zęby ścierają się w taki sposób, że tworzą się na nich ostre krawędzie, które podczas przeżuwania kaleczą język lub śluzówkę na policzkach. Skutkiem jest niechęć zwierzaka do jedzenia, a efektem chudnięcie. Zęby Ramzesa mają tendencją do tworzenia takich właśnie ostrych, haczykowatych krawędzi. Pamiętam, że kiedy trafił w moje łapki, miał zęby w takim stanie, że praktycznie nie mógł jeść (chociaż miał wtedy 7 lat i teoretycznie nie powinien mieć jeszcze problemów z zębami). Nie udało się wtedy w czasie jednego zabiegu skorygować nierówności na jego zębach. Od tamtej pory ma regularnie kontrolowane zębiska i wszystko jest w porządku.:)
Jesteście ciekawi jak przebiega taka wizyta dentystyczna u konia? Fotorelacja jest mocno okrojona, ponieważ podczas zabiegu podtrzymywałam głowy moich czworonogów i nie mogłam dokumentować całości, ale postaram się opisać jak to się odbywa.
Największą nieprzyjemnością dla konia jest dieta - przed zabiegiem nie może zjeść śniadania. I jak to przeżyć, kiedy koledzy i koleżanki z sąsiednich boksów chrupią owies, a własny żłób świeci pustką? Żeby złagodzić tę niedogodność, Ramzes i Latona wyszły na piaskową ujeżdżalnię, zanim reszta koni dostała jedzonko.
Przed przystąpieniem do właściwych czynności lekarskich, koń dostaje zastrzyk ze środkiem uspokajającym, dzięki czemu spokojnie znosi następujące później czynności. Po kilku minutach od podania zastrzyku zwierzak przysypia i można mu założyć rozwieracz umożliwiający wygodny i bezpieczny dostęp do ząbków. Wiem, ze na zdjęciach to urządzenie wygląda trochę strasznie, ale jest całkowicie bezpieczne dla konia i nie wyrządzamu żadnej krzywdy.
Po obejrzeniu stanu zębów - najpierw przy użyciu latarki, później za pomocą dotyku, weterynarz przystępuje do korygowania nierówności. Używa wtedy elektrycznego tarnika, którym szybciutko niweluje wszelkie ostrości i krzywizny na zębach. Cały zabieg trwa kilka minut (oczywiście w przypadku, kiedy końskie zęby były zadbane i regularnie tarnikowane). Pamiętam jednak czasy, kiedy takiego sprzętu nie było - trzeba było ręcznie otworzyć końską paszczę, a zęby wyrównywało się ręcznym tarnikiem, co trwało zdecydowanie dłużej i było meczące zarówno dla konia, jak i dla człowieka. Dawno, dawno temu sama takie zabiegi robiłam. Ale to już zamierzchła przeszłość. Teraz jest mnóstwo specjalistów dysponujących coraz to lepszym sprzętem.
Konia nie boli tarnikowanie, ponieważ w części zębów wyrastających ponad dziąsło nie ma miazgi, a tym samym brak w nich zakończeń nerwów. Jest to zatem zabieg zupełnie bezbolesny dla zwierzęcia.
Po tarnikowaniu konik musi jeszcze trochę pocierpieć z powodu braku jedzenia, ponieważ nie powinien tak zaraz rzucić się na siano czy trawę, nie mówiąc już o paszy treściwej. Musi się też "wybudzić" spod działania środka uspokajającego, co też chwilę zajmuje. Jak tak po raz kolejny patrzyłam na moje konie po podaniu im "znieczulenia" miałam wrażenie, że czują się tak samo, jak ja po znieczuleniu w kręgosłup (w czasie operacji na urwane wiązadełka w kolanie). Mnie wtedy strasznie bolała głowa i jeszcze bardziej chciało mi się pić (a zabronili...). Nielegalnie obaliłam wtedy "duszkiem" całą "mineralną.:) Na szczęście konie po tarnikowaniu nie mają zakazu picia i mogą tankować do woli.:)
Na następny dzień po tarnikowaniu daję moim kopytniakom wolne od pracy, żeby im nie zakładać wędzideł, bo mam wrażenie, że ich pyszczki są wtedy wrażliwsze niż zwykle.:)
porażające
OdpowiedzUsuńDlaczego?
Usuń