czwartek, 28 lipca 2016

Błądzenie we mgle i wielka ucieczka

grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Po popołudniowych ulewach i nocnej burzy mgła okrutna cały świat wokół lipnickiego domku otuliła. Pawełek ostrzegał przez telefon, że jeszcze przed południem nawiedzą nas kolejne potężne burze. O poranku nic na to nie wskazywało, ale faktem jest, że w górach pogoda potrafi się zmienić w przeciągu paru minut. 

     Nakarmiłam całą menażerię, posiodłałam Żółtego i Feliksa. Ruszyliśmy na kolejne grzybobranie w kierunku Kiczor. Towarzyszył nam kolega Michałka i Krzycha, któremu Michaś odstąpił swojego kucyka do jazdy po łąkach i lasach.

grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Kiedy tylko opuściliśmy podwórko, Michaś zauważył, że przecież wcale nie widać lasu, nawet tego najbliższego, więc pewnikiem nie trafimy do niego i będziemy się błąkać we mgle do naszego albo jej końca.:) Krzyś z Erykiem podchwycili Michałkową tezę i zaczęli się nakręcać - niewiele brakowało, aby w oddziale wybuchła panika. Dobrze, że kucyki maszerowały ze stoickim spokojem, wyskubując po drodze co smaczniejsze trawki. Dotarliśmy na skraj lasu - teraz było już widać drzewa, chłopcy poczuli się pewnie i zaczęli się licytować, kto znajdzie więcej grzybów.
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Mgła zaczęła szybko ustępować, a słońce od razu przyprażyło nieznośnie, powodując duchotę. Grzyby pofociłam tylko w pierwszej miejscówce, gdzie wyrosło stadko muchomorów czerwieniejących (prawdziwe kolosy z nich były) i kilkanascie koźlarzy czerwonych.
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Grzybki były mokre, ociekały jeszcze wodą po nocnych opadach. Robiło się coraz goręcej i czułam jak powoli strużki potu spływają mi po plecach podczas pokonywania kolejnego wzniesienia. Na jego szczycie czekało na nas stado borowików szlachetnych, które prawie wypełniły koszyk. Kiedy na nie trafiliśmy, do uszu naszych dobiegł pierwszy groźny pomruk od Babiej. Nie traciłam zatem czasu na zdjęcia, tylko szybciutko pakowaliśmy bezcenne znaleziska do koszyka.
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
      Zaczęliśmy schodzić w dół, kiedy napłynęła całkiem nowa fala mgły. Dziwne to było, bo przed momentem na niebie operowało słońce, a po porannej mgle nie było już ani śladu. Burzowe pomruki nie powtórzyły się. W czasie zejścia Michałek, który miał w głębokim poważaniu rozglądanie się za grzybami, wypatrzył uroczą salamandrę spindrającą po pniu drzewa. Pozostali chłopcy porzucili konie i pognali obserwować jaszczurkę.
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Od razu wypatrzyli antenkę "zamontowaną" na salamandrowej głowie. Stwierdzili, że będą budować dla niej dom pod drzewem, żeby miała sie gdzie schronić. Musiałam im tłumaczyć, że dla salamandry cały las jest domem... W końcu stwierdzili, że dobrze tej salamandrze, bo ma ogromny dom.:)
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Kiedy chłopcy oglądali kolorowego gada, ja szukałam wokół grzybów i robiłam "urocze" foty słonecznych promieni. Sielankę przerwał kolejny pomruk, zdecydowanie bliższy niż poprzednio.
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Zagoniłam chłopaków do koni i zaczęliśmy szybki odwrót. Do przebycia mieliśmy otwartą przestrzeń łąk, a burza była tuż - tuż. Skończyło się dalsze dokumentowanie spaceru; trzeba było wiać.
grzyby na Orawie, grzyby w lipcu, grzyby 2016, mgła, burza w górach, ucieczka przed burzą
     Wyszliśmy na skraj lasu. Nad Babią kłebiły się burzowe chmury, wiało w naszą stronę... Powiało grozą. Wsadziłam Michałka na konia razem z Krzysiem i zaczęliśmy energiczny przemarsz przez łąki. Trwała cisza przed burzą, powietrze było ciężkie, parne, duszne. Przedzieranie się przez wysokie trawy w takich warunkach było straszne. Dzieciaki wygodnie siedziały w siodłach i nawet zaczęły żartować, a ja goniłam resztką sił - na piechtę, prowadząc dwa kucyki i niosąc koszyk pełen grzybów rozpływałam się i traciłam oddech.

    Stanęliśmy na skraju naszego najbliższego lasu na Grapie. Byliśmy bezpieczni - stąd można było wrócić dołem góry przez las, a dalej przez wieś. Mogło nam co najwyżej dolać, ale piorun żaden nie powinien nas już dopaść. Przed oczami goniły mi ciemne plamy i byłam zmuszona zarządzić postój - bałam się, że za chwilę "odlecę". Tymczasem wiatr się zmienił i pogonił czarne chmury za Babią, na Zawoję. Przyjemnie powiało. Nie musieliśmy sie już spieszyć - wracaliśmy wolniutko, a ja powoli odzyskiwałam siły. 

     Wróciliśmy do domu. Nawet nie pomyślałam o obfoceniu zbiorów... Burza wróciła do nas za dwie godziny. Właściwie to starły się nad Lipnicą trzy burze - znad Babiej, ze Słowacji i od Tatr. Ale wtedy siedzieliśmy bezpieczni w domu i mogliśmy oglądac malownicze wyładowania przez okno.

4 komentarze:

  1. a u mnie zagrzmiało i poszło precz ,tylko kot sie schował bo nie lubi takich dźwięków a dobrze gdyby popadało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku chętnie podeślę trochę deszczu w inne rejony, bo u mnie miejscami jest już za mokro - grzyby gniją zanim przebiją się na dobre przez ściółkę.

      Deszczu życzę!

      Usuń
  2. Ja, ja poprosze o podesłanie deszczu, bo tu ciągle sucho i grzybów nie ma. To znaczy są, jest wysyp pieczarki karbolowej, choć zdaje się, że ona się już tak nie nazywa. No i muszę coś powiedzieć, bo inaczej się uduszę. Salamandra to nie jaszczurka i nie gad. To płaz ogoniasty. :-) Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsyłam trochę deszczyku.:) Pieczarka karbolowa to inaczej pieczarka żółtawa.:)

      A z tą slamandrą to coś mi się plątało po głowie, że to było coś innego niż jaszczurka... Dzięki za odświeżenie ulotnej wiedzy.;)

      Usuń