piątek, 5 października 2018

Z jednej strony Krakowa błoto, z drugiej susza

grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
     Z mojej, południowej strony Krakowa co jakiś czas padało i na leśnych drogach zrobiło się błotniście, a miejscami nawet kałuże stoją. I tak sobie w moim grzybiarskim rozumku wydumałam, że podobnie będzie po drugiej stronie miasta. Kiedy uzgodniłam z Pawełkiem, że w środę zawiezie chłopaków do szkoły, a ja będę mogła rano wyskoczyć na grzyby, śniły mi się koszyki pełne siedzuni sosnowych. Mam w tym roku zdecydowany niedosyt tego gatunku i to właśnie na nie chciałam zapolować. Jadąc w tamtą stronę miałam też okazję wdepnąć do moich koników. 

    Wyruszyłam w ciemnościach. Asfalt był mokry, a na szybie samochodowej od czasu do czasu pojawiały się pojedyncze kropelki. Cieszyłam się, ze pochodzę sobie po mokrym lesie. Jednak jakieś dziesięć kilometrów przed celem, droga zrobiła się suchuteńka, a zaorane pola też wyglądały na zupełnie wysuszone. Im bliżej lasu byłam, tym robiło się jaśniej i coraz lepiej widać było, ze tu dawno nie padało...

grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
     Wysiadłam z samochodu, a ściółka zatrzeszczała mi pod nogami. Napisałam Pawełkowi sms-a, że bezpiecznie dotarłam do lasu, a on oddzwonił i nie mógł uwierzyć, że mam sucho i nawet słońce świeci, bo za oknem widział szare chmury i mżawkę. Widząc, jakie są warunki, zostawiłam większy koszyk w samochodzie i poszłam w las z tym mniejszym. Początkowo myślałam, ze nie znajdę ani jednego siedzunia, ale jakoś mi się udało wydreptać całe trzy sztuki - małe, mizerne i mocno obsuszone, co widać na zdjęciu.
grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
     Nie wiem jakim cudem w tej suszy zdołały wyrosnąć maślaki żółte, których znalazłam najwięcej. Oprócz nich w koszyku znalazło się kilka podgrzybków brunatnych, borowików ceglastoporych i trzy borowiki szlachetne.
grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
    Wkrótce po tym, jak ruszyłam na poszukiwania grzybów, zaczął wiać coraz mocniejszy wiatr. Przeganiał stada chmur, z których kilka razy poleciały krople deszczu. Bardziej je słyszałam w koronach drzew niż czułam na sobie. Taki deszcz mi nic nie wadził, ale wiatr robił się coraz potężniejszy, a w lesie takie powiewy mogą być niebezpieczne. Zastanawiałam się nawet przez chwilę, czy nie darować grzybkom życia i nie wrócić do samochodu, ale strasznie mnie kusiło poszukanie czegoś jeszcze.
grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
    Doszłam do starego jodłowego lasu i wtedy nadciągnęły naprawdę czarne chmury. Zaczęło porządnie padać i teraz już wyraźnie czułam, że deszcz dociera do ściółki i do mnie. Myślałam, że po paru minutach przejdzie, ale to stado chmur musiało być większe niż poprzednie. Zaczęłam powoli przemakać. Pomyślałam sobie, ze doprawdy, trzeba mieć wybitne szczęście - nie padało tu co najmniej od miesiąca i musiało się rozlać akurat teraz, jak ja tu przyjechałam.
grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
     W deszczowych ciemnościach uwieczniła tylko młodziutką twardówkę anyżkową i równie młode muchomorki. Kiedy zerwałam w głowę dorodnym żołędziem, a niedaleko mnie padł na ziemię całkiem spory konar, stwierdziłam, ze pora najwyższa iść do samochodu. Padało cały czas i przestało, kiedy byłam jakieś sto metrów od parkingu. Dzięki temu mogłam uwiecznić zbiory w promieniach słońca, które zajaśniało pełnym blaskiem natychmiast po przejściu galopujących chmur.:)
grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
grzyby 2018, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, maślak żółty, borowiki
    Przebrałam się w suche ciuchy i pojechałam pobiegać z koniskami, które, jak zawsze, czekały spragnione pieszczot i łakoci z mojej lewej kieszeni. Aż trudno im zrobić zdjęcie, bo włażą natychmiast w obiektyw i pchają paszcze tam, gdzie zawsze czeka na nie coś pysznego. Tylko Latona jest ponad to i potrafi na moment opanować chęć siedzenia w kieszeni.:)

4 komentarze:

  1. Tak dawno nie pisałaś o koniach że zapomniałam o nich,rany.Dobrze że cokolwiek nazbierałaś,wielu grzybiarzy wychodzi z lasu z pustym koszykiem,uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo grzybów rośnie i czasu na pisanie o koniach brakuje, ale są, żyją i mają się dobrze. Dla nich czas znajduję, ale ostatnio coraz częściej urywam czas z pisania na obróbkę pozysków. Doba powinna mieć co najmniej 48 godzin.:)

      Usuń
  2. Jak ja kocham te opowieści ......brawo Dorotko ❤

    OdpowiedzUsuń