Wyprawa do Kornatki

    W lesie w Kornatce byliśmy dopiero po raz drugi w naszej menażeryjnej historii. Pierwszy raz odwiedziliśmy ten las wczesną wiosną, w marcu i bardzo nam się tam spodobało. Teraz jest jeszcze piękniej, a jak w przyszłości poznamy lepiej teren i odkryjemy własne miejscówki, będzie zapewne jeszcze piękniej.:) Na razie jesteśmy po czerwcowym rekonesansie i już parę miejsc grzybowych mam w mózgownicy zapisanych.

     Penetracja nieznanego terenu leśnego zawsze wiąże się z emocjami większymi niż poszukiwania w znajomym lesie, w którym wiadomo, gdzie iść i czego się spodziewać w konkretnych miejscach. A nowy las jest tajemnicą i albo coś da, albo pokaże swoją wyższość i zatai grzybowe tajemnice. Oczywiście najłatwiej jest poznawać nowe miejscówki, kiedy grzyby rosną masowo, ale i teraz udaje się coś zdziałać. 

     Zaraz na wstępie mieliśmy niewielkie spięcie- ja chciałam iść boczna ścieżką leśną w kierunku lasu jodłowego, a chłopaki woleli powtórzyć trasę z marcowego spaceru, który w dużej mierze prowadził szerokimi duktami leśnymi. Ponieważ byłam w mniejszości, musiałam się dostosować do ich planu. Po przejściu paru metrów w kierunku obranym przez chłopaków, Pawełek wydłubał ze ściółki grzybka, którego Krzyś natychmiast zidentyfikował jako maślaka żółtego. A obok znalazł drugiego maluszka. Więcej ich nie było.

     Paweł z Michałkiem przemieszczali się dalej leśną drogą, a ja z Krzychem buszowaliśmy raz z jednej, raz drugiej strony drogi. Krzyś wkrótce znalazł trzy borowiki ceglastopore, jeszcze młode, ale już wyrośnięte i okrutnie pokąsane przez ślimaki. Nawet im zdjęć nie robiłam, bo mało wyjściowy miały wygląd, a poza tym siedziały przycupnięte w plątaninie suchych traw i gałązek. Ja widziałam tylko podstarzałe łuszczaki zmienne, które już ze względu na wiek nie nadawały się do zbioru. A szkoda, bo było ich naprawdę sporo.

     Później w kilkunastu miejscach znajdowaliśmy ceglasie. Nie wszystkie były zdatne do koszyka, bo za długo na nas czekały i zaczęły się rozkładać. Te w korzystnym dla grzybiarza wieku były w większości poobgryzane przez ślimaki, ale, o dziwo, robale się do nich nie dobrały.

     Tylko jeden był naprawdę piękny, z zerowym ubytkiem czegokolwiek. To najładniejszy z naszych tegorocznych borowików ceglastoporych. Oby następne wyglądały właśnie tak. To oczywiście było znalezisko Krzysia, który szalał z radości, kiedy go zobaczył.

     Krzysiowi marzyło się znalezienie "pradzikusa", czyli borowika szlachetnego. Tłumaczyłam mu co prawda, że nie ma na to wielkich szans, ale on i tak wierzył w swoje szczęście. Kiedy zobaczył rozkładajacego się podgrzybka brunatnego, był przekonany, że to szlachetniak. Spokojnie wyprowadzałam go z błędu, kiedy po drugiej stronie pniaka znalazł się żywy dowód. Teraz już Krzyś nie miał wątpliwości, że to podgrzybek, a nie prawdziwek.

     To kolejny gatunek, jaki udało nam się w tym roku dorwać.

     Oprócz wymienionych już jadalniaków, niewiele więcej udało nam się znaleźć. Z grzybków do zapisania na kartę wpadły nam w oko pojedyncze grzybówki,

młodziutki murszak rdzawy,

próchnilce maczugowate

i śluzowce.

    Chłopcy chcieli chodzić wygodnymi ścieżkami, ale tak lekko nie było. Musieli się trochę poprzedzierać i trochę powspinać. Pawełek pojękiwał:"Gdzieś ty nas wyprowadziła...", ale bardziej nie marudził.:)

     Wspinaczce po stromej skarpie przyglądała się z niedowierzaniem ropuszka ukryta w szparce pod korą zwalonego drzewa. Zauważyłam ja przez przypadek , tylko dlatego, że w pierwszej chwili myślałam, że to uszaki wyrosły pod korą. Kiedy tam zajrzałam, ropucha odwróciła się przodem i zaczęła się przyglądać. Zrobiłam jej fotkę i nie przeszkadzałam więcej w odpoczynku.

     Po południu wpadłam w szaleństwo pakowania - Pawełka na dwa tygodnie mazurskiej wyprawy, a Miśka i Krzysia na zieloną szkołę. Od dziś jestem do piątku wolnym człowiekiem - nie muszę gotować, rozwozić chłopaków na popołudniowe zajęcia ani wykonywać szeregu rutynowych czynności związanych z ich "obsługą". A w dodatku dziś sobie posprzątam i będę mieć czysto aż do powrotu dzieci.:)