sobota, 2 maja 2015

Bezkrwawe łowy na Babiej

Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Poranek przywitał nas szaro-burymi chmurami i siąpiącym deszczem. Pogoda nie zachęcała zbytnio do opuszczenia cieplutkiego łóżka, ale przecież nie mogliśmy zrezygnować z planów na dziś! Wyłamała się tylko ciocia Iza, która ogłosiła "DZIEŃ LENIA" i pozostała w domku, aby z właściwą sobie pasją, przygotować nam wypasiony obiadek. Na jej miejsce szybko wskoczyła ciocia Ania, która bladym świtem przybyła z Krakowa.

Grzyby, Orawa, smardzowanie
   Ruszyliśmy w kierunku Babiej, która była celem dzisiejszej eskapady. Smardze miały być tylko miłym dodatkiem do spaceru, bo, jak wiadomo, w Polsce są to grzyby chronione i można je co najwyżej pogłaskać i obfocić. 

    Zaskoczyły nas ogromne, jak ne pierwsze dni maja, połacie śniegu leżące w rowach i pod drzewami. Od lat bywam na Babiej wczesną wiosną i nie pamiętam, aby kiedykolwiek na początku maja było tyle śniegu w najniższych partiach tej góry. Dzieci, a szczególnie Krzychu i Robuś, miały niezłą zabawę na białym, zlodowaciałym puchu, po którym można było skakać i robić z niego śnieżne kulki do rzucania w drzewa.
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Pierwszymi znalezionymi grzybami były wieruszki wiosenne wypatrzone przez Anię. Również ona, kilkadziesiąt metrów wyżej wypatrzyła jedyną dzisiejszą piestrzenicę kasztanowatą. Cały czas z nieba spadała mżaweczka otulając nas zimną wilgocią, ale nie zważając na to, brnęliśmy do celu. Powyżej piestrzenicy nie spotkaliśmy już żadnych grzybów. Trafiliśmy na nie dopiero podczas schodzenia, ale o tym będzie później.
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Teraz jesteśmy w szczytowym punkcie wycieczki - urokliwy strumyk spadający w kaskadach ze szczytu Babiej, woda przeraźliwie zimna, przejrzysta i czyściutka. I szum zagłuszający każde słowo...
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Po obowiązkowych rzutach kamieniami i kilku chwilach napawania się pięknem tego miejsca, przystąpiliśmy do przeprawy. Po raz kolejny obuwie weekendowe okazało się bezcenne. Najmłodsi mieli najwięcej radochy z przekraczania wodnych odmętów i zupełnie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak my, ich starzy, koncentrujemy całą uwagę na tym, żeby nie wpaść w poślizg i nie bachnąć betami do lodowatej wody. Udało się! Tylko Ania nieznacznie została naznaczona przez wodę, ale nie było to nic groźnego.
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Tuż za brodem leżało mnóstwo drzew wywleczonych z babiogórskiego lasu. Chłopcy momentalnie skorzystali z naturalnych konstrukcji treningowych i przystąpili do działania - Krzyś, oprócz spadania i kontrolowanych poślizgów, opanowywał wykonywanie szpagatu. Jeszcze mu trochę brakuje do perfekcji, ale , jak wiadomo, trening czyni mistrza.
Grzyby, Orawa, smardzowanie
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Kawałek dalej zobaczyliśmy jak odbywa się pozyskiwanie drzew z lasu. Mnie się łza w oku kręci za każdym razem, kiedy widzę zwalone, uwalane w błocie kolosy, pozbawione swej potęgi i życia, ale Pawełek stara się tłumaczyć poczynania leśników tym, że to z powodu korników, że dla dobra lasu i takie tam. Nie do końca to do mnie przemawia...
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Podczas zejścia Michałek wypatrzył pierwszą tegoroczną salamandrę - była ospała i poruszała się powolutku, bo jej jeszcze żadne wiosenne słoneczko nie ogrzało na tyle, żeby przyspieszyć funkcje życiowe. Dzieciarnia była zachwycona znaleziskiem i z zainteresowaniem oglądała jaszczurkę przez dłuższą chwilę.
Grzyby, Orawa, smardzowanie
Grzyby, Orawa, smardzowanie
Grzyby, Orawa, smardzowanie
     Kiedy dotarliśmy do kolejnego punktu składowania drewna, młodsza menażeria miała okazję odbyć trening wspinaczkowy i sprawnościowy w przemieszczani się po nierównym podłożu. Oczywiście skwapliwie skorzystali z okazji.
Grzyby, Orawa, smardz stożkowaty, Morchella conica
      Na dole, u stóp Babiej zaczęły się miejsca smardzowe. Obok leżącego nieopodal śniegu wyrosły pierwsze, młodziutkie owocniki, których obecność odkrywaliśmy z radością, bo szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się, że je dzisiaj znajdziemy.
Grzyby, Orawa, smardz stożkowaty, Morchella conica
Grzyby, Orawa, smardz stożkowaty, Morchella conica
Grzyby, Orawa, smardz stożkowaty, Morchella conica
Grzyby, Orawa, smardz stożkowaty, Morchella conica
     Smardzyków było kilkanaście i pewnie niedługo wyrosną kolejne, bo warunki mają teraz niezłe - ziemia jest pomoczona, a może i cieplejsze dni w końcu nastaną.

    Jutro ostatni dzień naszego smardzowania. Zobaczymy, co nam przyniesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz