niedziela, 24 stycznia 2016

Uciec przed krakowskim smogiem

Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Od kilku dni nad Krakowem ponownie zagościł szaro - bury, śmierdzący smog. Widzieliśmy go dokładnie wczoraj wracając od koni. W Węgrzcach niebo było błękitne i rozświetlone słońcem, natomiast po wjechaniu w aleje otuliła nas gęsta mgła, w której widoczność była mocno ograniczona. Również na naszym osiedlu przejrzystość powietrza, choć może ciut lepsza niż w centrum, wiele pozostawiała do życzenia. Pod tym względem ubiegłoroczna jesień i tegoroczna zima biją chyba rekordy...

     Pierwotny plan zakładał na dzisiaj całodniowy wyjazd pod Babią Górę, ale w związku z całotygodniową chorobą Krzysia, zrezygnowaliśmy z wielogodzinnego przebywania na polu, żeby dziecku będącemu tuż po infekcji, nie zaszkodzić. Ale perspektywa spędzenia kolejnego dnia w zamknięciu zupełnie nam nie pasowała, więc uciekliśmy przed smogiem do lasu niedaleko Krakowa. Dodatkową motywacją była chęć wykorzystania ostatniego styczniowego śniegu, który zaczął już topnieć.

Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Nie my jedni wpadliśmy na doskonały pomysł ucieczki przed smogiem do Lasu Bronaczowa. Nie byliśmy pierwsi na parkingu, a w trakcie spaceru spotkaliśmy sporo spacerujacych i biegających osób.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     W lesie było bieluteńko - drogi, ściółka, zielone gałązki iglaków i bezlistne konary pozostałych drzew pokryte były cienką warstewką śniegu. Przez dłuższą chwilę z niskich chmur sypało się sporo śnieżnego pyłu - drobniutkiego i mokrego.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Wzięliśmy sanki i ruszyliśmy na przebieżkę znajomymi szlakami. Złapałam się na tym, że spoglądam w znajome miejsca, w których znajdowaliśmy w ubiegłym roku pierwsze borowiki ceglastopore. Tęskni mi się już za takimi znaleziskami... Krzychowi zresztą chyba też, bo kilka razy wykrzykiwał:"Tu, tu jest moje miejsce! to JA tu znalazłem pociusia!" Pazerniacza dusza drzemie w moim dziecku, a mnie to cieszy.:)
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Kiedy nasz szlak wiódł pod górkę, chłopcy ciągnęli sami swoje sanki (no, nie tak do końca sami - litowałam się nad nimi i zabierałam im pojazdy, żeby mogli swobodnie biegać. Po płaskim i z górki, sanki były ciągnięte wraz z pasażerami przez siły rodzicielskie. Zawsze w takich momentach żałuję, że nie ma z nami Żółtego i Feliksa, które z radością odciążyłyby moje i Pawełkowe ręce.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Widoki po obu stronach drogi były cudne - ośnieżone drzewa mają swój niezaprzeczalny urok. Są tak inne od tych jesiennych, a równie ujmujące swym wyglądem. Brakowało tylko słonecznych promieni, które dodałyby blasku całości.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Chłopcy trochę marudzili, że za często jest pod górę i muszą iść zamiast być wiezionymi, ale szybko zajmowali się prowadzeniem śnieżkowej wojny i zapominali, że idą o własnych siłach. A chwilę później znowu było z górki.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Wzdłuż wszystkich główniejszych dróg leśnych leży mnóstwo wyciętych drzew - jedne są już pocięte i ułożone, inne leżą w całości wzdłuż drogi. Oglądałam kilkanaście pni - nie było na nich śladów po kornikach czy też widocznych oznak jakiejkolwiek drzewnej choroby... Szkoda tych drzew; mogły żyć jeszcze przez wiele lat.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Na większych stromiznach, jakie napotkaliśmy na szlaku, chłopcy zjeżdżali na sankach samodzielnie. Dla Krzysia każdorazowo taki zjazd kończył się lądowaniem w rowie. Raz udało mu się nawet dachować z sankami, co wywołało łzy wściekłości - urażona duma boli wszak tysiąckroć bardziej od rozbitej głowy...
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Mijaliśmy po drodze kilka dobrze zaopatrzonych paśników, ale przy żadnym z nich nie było świeżych śladów. Najwidoczniej sarenki, przy niewielkiej pokrywie śnieżnej nie potrzebują tak ciągle korzystać z pomocy ludzi i same radzą sobie doskonale wygrzebując pożywienie spod śniegu.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
      Przy głównej drodze leśnej postawiona została nowiutka wiata dla spacerowiczów, wyposażona w stolik , ławeczkę i drewno na ognisko. Las Bronaczowa powoli staje się terenem spacerowym, parkiem niż prawdziwym lasem...
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Kiedy wracaliśmy, padający śnieg zamienił się w mżawkę, która w szybkim tempie rozmaczała leżący na ziemi puch. Teraz już idealnie nadawał się do robienia kulek i prowadzenia wojny. Po dotarciu w pobliże samochodu chłopcy dostali pozwoleństwo na totalne śnieżne szaleństwo i domoczenie tego, co jeszcze całkiem mokre nie było. Skwapliwie skorzystali z tej możliwości i przystąpili do tarzania się w śniegu i wzajemnego obrzucania się nim.
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     A tutaj widać jak Krzyś kończy proces leczenia swojego gardełka pożerając zimny i niezbyt czysty śnieg... Zakazywanie mu zjadania śniegu jest bezcelowe - to chyba silniejsze od niego. Podobno śnieg jest przepyszny. I cóz tu rzec na takie dictum?
Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Udało nam się złapać trochę czystszego niż w Krakowie powietrza. Kiedy wracaliśmy do domu, ponownie wiać było "szarą strefę" smogu, która nas wchłonęła. Oby jutro powiało mocniej i rozgoniło trochę tę zawiesinę, od której aż mnie głowa wczoraj rozbolała,co nieczęsto mi się zdarza.:(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz