Po zmianie czasu z zimowego na letni, po południu zdecydowanie dłużej jest jasno. Poza tym zrobiło się znacznie cieplej i wreszcie jest wiosna, o jakiej niedawno można było tylko marzyć i śnić. Krzysiowa drużyna piłkarska opuściła halę i od tego tygodnia treningi odbywają się na trawiastym boisku pod błękitnym niebem. Cieszy mnie to równie bardzo jak Krzycha, bo dowożenie go na treningi w hali zajmowało więcej czasu niż podjechanie do boiska, a poza tym już nie muszę zostawiać Michałka samego w domu, tylko w czasie treningu Krzysia idziemy sobie na spacer.
Kiedy Krzyś biega i kopie piłkę, ja z Michałkiem ruszamy na poszukiwania czegoś ciekawego w starym parku. Już parę ciekawych grzybków udało nam się wytropić na tym terenie jesienią, a teraz możemy się rozejrzeć za wiosennymi gatunkami. Tak naprawdę to głównie ja się rozglądam za grzybami, a Michaś obserwuje otoczenie całościowo. Ostatnio zauważyłam, że zainteresował się ptakami, a zwłaszcza ich umiejętnością latania. Wiąże się to z fascynacją samolotami, wahadłowcami i lotami w kosmos, niemniej wypatrywanie ptaszków idzie Michałkowi świetnie i potrafi nazwać już całkiem sporo gatunków pierzastych. Nawet nie wiem, kiedy się tego nauczył.:)
Nie odeszliśmy jeszcze daleko od boiska, kiedy moim oczom ukazało się jasnozielone poletko. Podchodziłam do niego z dużym niedowierzaniem, bo widok taki znam głównie ze zdjęć zrobionych przez tych, którzy na swoich szlakach spotykają zagony czosnku niedźwiedziego. Tyle się go naszukałam po różnych lasach, a on sobie rośnie spokojnie tu, niedaleko naszego domku! Po kilku krokach miałam już pewność, ze to on - czosnek niedźwiedzi! Powiedziałam głośno, co widzę - do Michałka i do telefonu (bo paplałam właśnie przez telefon z koleżanką). Michaś zapytał czy to jadalne. Nie widział jeszcze na swoje ośmioletnie oczęta tej rośliny. Potem dwukrotnie upewnił się, że to na pewno nie jest konwalia. Wie, ze konwalie są trujące, a listki czosnku niedźwiedziego są podobne do tych konwaliowych.
Zapewniłam Michałka, że to na pewno nie konwalie i zaproponowałam, zeby spróbował. Czosnek niedźwiedzi bardzo mu posmakował.
Miejscówkę czosneczkową odwiedziliśmy już dwa razy i od wtorku zajadamy się czosnkiem niedźwiedzim na kanapkach, w zupie i w sosie. Nie zrywaliśmy całych kępek tylko pojedyncze listki, żeby rośliny miały możliwość dalszego rozwoju. Dopóki czosnek nie zakwitnie, będziemy korzystać z jego zdrowotnych i smakowych walorów.
Na jednym z listków zlokalizowaliśmy pierwszego tegorocznego ślimaka. Większość się chyba jeszcze nie obudziła, bo nie widujemy ich podczas spacerów.
Czosnek niedźwiedzi jest najcenniejszym wiosennym odkryciem w parku, ale oprócz niego jeszcze sporo pięknych i użytecznych roślin widzieliśmy. W krzakach wyrósł już dorodny szczypior (też trochę sobie zerwaliśmy).
A nieopodal zakwitła cała łączka cudnie pachnących fiołków. Wywąchałam z nich sporo zapachu, a Michałek zjadł garstkę kwiatuszków. Bardzo, ale to bardzo lubię fiołki i zawsze mi ich żal zrywać do jedzenia. Dlatego jeszcze nigdy nie zrobiłam nalewki fiołkowej. Ale wyobrażam sobie jak wspaniale musi pachnieć.:)
Wśród fiołeczków zgromadziły się całe stada tramwajów czyli kowali bezskrzydłych. Poobserwowaliśmy jak się kłębią i roją.
Podczas spaceru spotkaliśmy też rozkwitnięte zawilce,
ziarnopłony wiosenne
i brzozy z podłączonymi cewnikami, którymi do butelek spływał sok brzozowy.
Krzyś, zachwycony treningiem, trochę nam zazdrościł czwartkowego spaceru, a przede wszystkim pozysku czosnku niedźwiedziego. Stwierdził, że jak kiedyś trening będzie odwołany, to on tez sobie pozbiera zieleniny.:)
Fajne znalezisko - już miałem zapytać - gdy Pani napisała poprzednio o szczypiorku leśnym -czy zna Pani czosnek niedźwiedzi?-ale teraz widzę rzeczywistość - Fotografie jak z obrazka śliczne - Jaka ta przyroda ma walory -nic tylko patrzeć - Szczęśliwego wieczoru życzę
OdpowiedzUsuńPrzyroda ma ogromny zapas wszelkich cudowności. Szkoda, ze nie wszyscy umieją z nich rozsądnie korzystać.
UsuńMiłego weekendu życzę i pozdrawiam serdecznie.:)
Oj jak wam fajnie,spacerek i zielenina do domu.Nigdy nie widziałam ani szczypioru leśnego ani czosnku,też bym pomyślała że to konwalie,tak mi żal że jestem pozbawiona takich widoków.Może w święta uda się mnie wywieźć na godzinkę do lasu,marzenie moje,wielkie marzenie
OdpowiedzUsuńOby Twoje marzenie Ewo się spełniło.:)
UsuńNiestety jedyne co próbowałam to czosnek niedźwiedzi w formie suszu. Pewnie ten świeży to podobnie do bazylii, zupełnie inna bajka :)
OdpowiedzUsuńŚwieży jest rewelacyjny - do kanapek, twarożku albo jajecznicy. Suszony ma zdecydowanie słabszy zapach i smak, ale wartościowe składniki nadal w nim są.:)
Usuńczosnek niedźwiedzi jest super. Fajnie, ze udało wam się go znaleźć
OdpowiedzUsuńRaz znaleziony i korzystamy co rok.:) Teraz też kontrolujemy miejscówkę, ale na świeżą zieleninę trzeba jeszcze troszkę poczekać.:)
Usuń