Cały dzień spędzony w towarzystwie wiosny, cudnych grzybów i kwiatów to jak spełnienie marzeń po intensywnym tygodniu. I tak właśnie było w pierwszym dniu kwietnia - cieplutko, słonecznie, kwieciście i grzybowo. Poranek nie był najprzyjemniejszym momentem dnia - wstałam, kiedy słoneczko jeszcze spało; reszta menażerii też spała. Zrobienie kanapek na cały dzień, dla każdego z czym innym chwilę zajmuje. Później szybka kawa i już trzeba budzić towarzystwo. Obudzić to jedno, wyciągnąć z łóżek - drugie... Jak się już udało, trzeba nakarmić, zmobilizować do mycia, ubrania, wyjścia. Oczywiście wiąże się to z przekonaniem Michałka i Krzysia, że zabawę należy odłożyć na później. Chłopcy, po chwili marudzenia zrezygnowali z rozpoczęcia wojny z ludzikami lego, więc pozostało oderwanie Pawełka od komputera, sprawdzenie czy wszyscy wszystko zabrali i w drogę!
A na drodze ruch był spory - wielu chciało skorzystać z wiosennej pogody i dojechać w góry. W Dolinie Chochołowskiej, gdzie kwitną krokusy, musiał być dzisiaj tłum. My wolimy mniej, ale w ciszy i spokoju, więc powoli zmierzaliśmy do naszej słowackiej krokusowej łączki.
Po odstaniu w koreczku do świateł w Skomielnej w końcu wyskoczyliśmy na drogę mniej uczęszczaną od zakopianki i mknęliśmy do granicy. Kiedy dojeżdżaliśmy, Pawełek, wyglądający przez okno, grobowym gosem stwierdził - "Nie jest fioletowo. niema ich." Powiedziałam, ze na pewno są, tylko jeszcze nie wszystkie kwitną. No bo jakże miałoby ich nie być, kiedy my do nich jedziemy???
Były. Najwięcej w formie małych, fioletowych punkcików tkwiących w szarościach ubiegłorocznej trawy. Ale niektóre chciały być pierwsze i zakwitły cudnie. Po raz pierwszy od kilku lat udało nam się trafić na tak piękną pogodę, więc kazałam Pawełkowi cieszyć się z tego, co ma, a nie marudzić, że mało. Rok temu było szaro-buro i ponuro, a rozłożone płatki krokusów można było oglądać tylko oczami wyobraźni. Dzisiaj, choć nieliczne, były rozłożone.
Zaczęliśmy focenie. Jak zwykle mamy menażeryjny konkurs na najładniejsze zdjęcie, więc każdy się stara jak może.;) Zrobiłam kilka zdjęć na łące i zostawiłam Pawełkowi pole do popisu (jeszcze nie widziałam jego zdjęć, bo będzie je obrabiał przed prezentacją).
Michałek biegał po łące na trasie góra-dół i trudno go było uchwycić. Krzyś za to wyczyniał akrobacje przedziwne i tarzał się po podłożu, nie zawsze zdatnym do takich działań, więc był cały oblepiony błotem i suchymi trawami.
Zostawiłam chłopaków na łączce i zanurkowałam w krzaczory - miejsce występowania nie tylko krokusów, ale i czarek. W zaroślach krokusy też dopiero przebijały się przez warstwę ściółki, ale egzemplarzy prezentujących się w pełnej krasie można było znaleźć sporo.
Mają tu niełatwe zadanie, żeby wydostać się do słońca, ale radzą sobie.:)
Czarki też wyrosły. W towarzystwie krokusów wyglądały uroczo.
Bez towarzystwa zresztą też.:)
Nie odmówiłam sobie skorzystania z okazji i obfocenia czerwonych grzybów w towarzystwie wawrzynka wilczełyko. To oczywiście aranżacja, bo czarki tak wysoko nie sięgają.;)
Michaś i Krzyś na chwilę zarzucili bieganie po najbliższej okolicy i wpadli do mnie w krzaki, żeby wygrzebać ze ściółki własne czarki i dać się z nimi uwiecznić.:)
Ja jeszcze szperałam po krzakach, a chłopcy odpoczywali na skraju krokusowej łąki. Na plus muszę im zaliczyć to, że nie darli się i nie ponaglali mnie. Kiedy do nich dołączyłam, porozmawialiśmy sobie na temat zapylania kwiatów i rozwoju nasion. Chłopcy zerwali po jednym krokusiku i zbadali dokładnie budowę kwiatu. Muszę przyznać, ze w skupieniu wysłuchali wszystkich informacji i na pewno zrobią z nich użytek w czasie szkolnych lekcji. Wiedza nie tylko z obrazka w podręczniku jest cenniejsza i trwalsza.:)
To był początek naszej wycieczki. Z krokusowej łączki pojechaliśmy na słowackie smardzowiska celem sprawdzenia co się na nich dzieje. A dzieje się sporo.:)
Widziałam dziś film z Doliny Chochołowskiej,nieprzebrane tłumy i mnóstwo krokusów.Ale ja też bym wybrała mniej krokusów i ciszę,spokój,krokusy piękne a czarki czarujące,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTam do kasy trzeba było dwie godziny stać. Pięknie jest w Dolinie Chochołowskiej, ale pozostanę przy zdjęciach z niej.:)
Usuń