To jedna z najdziwniejszych obserwacji przyrodniczych, jaką udało nam się przeprowadzić. Próbowałam rozwiązać zagadkę szperając w necie, ale nie znalazłam odpowiedzi na pytanie: co to jest? Bohatera chyba zidentyfikowałam poprawnie, a przynajmniej taką mam nadzieję. To chrząszcz biegacz fioletowy. Spotkaliśmy dwa osobniki w czasie ostatniego majówkowego spaceru mającego na celu sprawdzenie śladów po znalezionej przez Krzysia bombie.
Pierwszy owad siedział na kamieniu na środku strumienia i nerwowo się miotał po suchym podłożu otoczonym ze wszech stron wodą. Chłopcy chwilę na niego popatrzyli, a później uratowali go przenosząc na suchy, stały ląd. Pobiegł szybciutko do lasu.
Ten pierwszy był całkiem zwyczajny i nic poza tym, że był uwięziony na kamieniu, nie zwróciło naszej uwagi. Natomiast drugi wprawił nas w osłupienie. Przemieszczał się między kamieniami. Pochyliliśmy się nad nim i Michałek powiedział: "Patrzcie! On ciągnie za sobą pajęczynę!" Spojrzeliśmy uważniej. Za owadem rzeczywiście ciągnęło się coś długiego, czarnego. Bardzo długiego. To zdecydowanie nie była pajęczyna. Kiedy chrząszcz wszedł między kamienie, przytrzymałam za to "coś". Czarna nitka została w moich rękach, a chrząszcz znieruchomiał. Krzyś zaczął się śmiać, że złapałam za kupę chrząszcza.
Nie trzymałam tego zbyt długo, bo odruchowo odrzuciłam "kupę" na kamienie. I tu pojawia się zagadka. To czarne coś wiło się i ruszało jak żywe, bardzo żywe stworzenie.
Całkowita długość przekraczała metr. Nie wyobrażam sobie, żeby takie coś zmieściło się we wnętrzu chrząszcza i właśnie z niego wychodziło. A może zaatakowało go i wchodziło do niego? Czy to jakiś pasożyt chrząszczy, czy też coś zupełnie innego. Nie mam pojęcia, a chciałabym wiedzieć.
Chrząszcz przez chwilę po rozdzieleniu z tym czarnym "obcym" pozostawał nieruchomy, a później sobie poszedł. Nie wyglądał na uszkodzonego z powodu oderwania od jego odwłoku tej "linki".
Nagrałam film z ruszającym się tym czymś, bo na zdjęciach nie widać, że to żyje. Jeśli wiecie, co to jest, to bardzo proszę o rozwiązanie zagadki, która nurtuje mnie od dwóch tygodni.
O rany to cos z kosmosu,metrowe,dosc grube o sie wije,dreszcze mnie przeszły
OdpowiedzUsuńW grupie owady obstawiają, że jest to Nematomorpha
UsuńDwie osoby oznaczyły mi go tak samo jako pasożyta - drucieńca wodnego (Gordius cf. aquaticus). Piękny to on nie był, ale interesujący na pewno. Zagadka rozwiązana.:)
UsuńSpotykałem w strefie przyujściowej strumieni nad Bałtykiem takie biało-przezroczyste cudaczki, miały ponad pół metra długości i niecały milimetr grubośći, nie oznaczyłem ich.
UsuńMoże to też jakiś gatunek tych paskudnych drucieni?
UsuńNitnikowiec, pasożytniczy robak.
OdpowiedzUsuńkontynuując. Nitnikowce dostają się do owadów przez wodę i do wody wracają, gdy są już dorosłe. Wychodzą gdy owad znajdzie się w pobliżu źródła wody
UsuńDziękuję bardzo za informacje! Jestem bogatsza w wiedzę dzięki Wam. Przy następnym spotkaniu (jeżeli się zdarzy),nie będę już mieć zagadki.:)
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńPierwszy raz na Waszym blogu widziałam tego chrząszcza w kwietniu 2016 roku. Tak, to biegacz fioletowy z wyraźnie fioletowymi obrysami pokryw skrzydeł, czyli "góral". O tym pasożycie z grupy obleńców tylko coś słyszałam. Niewiele wiem, więc nie będę się wymądrzać. Zdjęcia trochę obrzydliwe, ale jako zjawisko przyrodnicze ciekawe. Pozdrawiam serdecznie, Inka
Ahaaa, raczej nie dotykamy biegaczy. Nie wiadomo co one tam akurat niedawno konsumowały. No albo dokładnie myjemy... odnóża górne :))) Inka
UsuńAle masz Kochana pamięć! Tak, tego biegacza już nam się udało dorwać. To właśnie na podstawie tamtego oznaczenia porównałam sobie robale. Już mi dwie osoby odpowiedziały, że ten pasożyt to drucieniec wodny (Gordius cf. aquaticus. Poczytałam o nim, ale po polsku jest niewiele informacji. Wiem, że biegaczy lepiej nie dotykać, bo mogą zasmrodzić odnóża górne, a nawet paszczę. Czasem jednak trudno się powstrzymać od uruchomienia łap. Takiego pasożyta widziałam po raz pierwszy w życiu i był naprawdę pgromnym zaskoczeniem. Łapki szorowaliśmy bardzo dokładnie, bo nie wiedzieliśmy co moze nam z jego strony grozić.
Usuń