Jak się czujecie i na co macie ochotę po 15 - 25 kilometrach spędzonych na górskim szlaku? No pewnie macie tak jak ja i Pawełek - coś tam łupie w kościach, nogi nieco zmęczone i pobolewają; siedlibyście sobie spokojnie, piwo albo nalewkę wypili i w ciszy przedwieczornej planowali kolejny dzień. Szczęśliwcy, którym dane jest takie spędzenie wieczoru po trudach wędrowania! Nam dane nie było, bo przez pięć kolejnych dni Michaś z Krzychem nie mieli dość po całodniowym marszu i trzeba ich było wyprowadzać na poobiedni spacer. Po kwadransie odpoczynku i najedzeniu się byli gotowi na kolejną wyprawę.
Ponieważ podwórko w agroturystyce, w której mieliśmy noclegi i posiłki, nie dawało wystarczająco dużo przestrzeni, kolejne zachody słońca spędzaliśmy na łąkach ze Szczelińcem w tle. Sami chłopcy "tak daleko" iść nie chcieli, więc nie było wyjścia - trzeba było ponownie założyć buty i maszerować pod górkę.
Zanim my z Pawełkiem tam doczłapaliśmy, młodzi już nie mogli się na nas doczekać.
Zaczynały się harce.
Najpierw gonili się jak młode psiaki.
Później następowały walki, w czasie których chłopcy nie żałują sobie solidnych razów. Twierdzą przy tym, że nadal się bardzo kochają, chociaż nieraz z wściekłości dym im bucha uszami, a z oczu niejednokrotnie pociekły łzy. Może po prostu muszą się bawić w taki sposób jak młode wilczki, lwiątka czy inne niedźwiedzie? Może to taki atawizm z czasów prehistorycznych? Pozwalam i bardzo rzadko interweniuję w czasie tych sparingów. Niech się uczą radzić sobie samodzielnie.
Oczywiście takie walki są przerywane ucieczkami i pogoniami.
W pewnym momencie Michaś ma dość i odpuszcza. Krzyś trenował wtedy sprinty. W końcu zjada dwa albo i trzy razy więcej od starszego brata, więc musi to gdzieś wytracić.:) Widać, że ruch i swoboda to jego żywioł. Z przyjemnością patrzę jak się rusza - ma w sobie taką dzikość i spryt, których brakuje Miśkowi.
Obowiązkowe są też skoki w każdym stwarzającym okazję miejscu.
W ten sposób chłopcy nabijali codziennie dodatkowe 5 - 6 kilosów, a matka bawiła się aparatem. Również portretowo.
Niespożyte siły mają. No ale od małego przyzwyczajeni do górskich wędrówek więc to już u nich norma. Hasajcie chłopaki ale o rodzicach też pamiętajcie
OdpowiedzUsuńŻeby się tak dało wyssać z nich trochę tej energii... Nam, starym byłoby lżej, a im też by trochę ulżyło.;) Pozdrawiamy z Krakowa!
Usuń