czwartek, 26 marca 2020

Sen o Imperatorze

    Tak, tak... Mamy znowu Imperatora w naszym domku. Dołączył do Menażerii na czas zarazy. A było to tak: w czwartek, przedostatni dzień otwartych szkół, zapytałam Michałka kto się zaopiekuje chomikiem w czasie, wtedy jeszcze, stanu epidemicznego. Michaś stwierdził, że pewnie go pani zabierze. Rzuciłam więc, że w sumie to moglibyśmy przygarnąć Imperatora, tak jak w czasie zimowych ferii, bo go zdążyłam polubić. 

    Dalej zdarzenia potoczyły się ekspresowo. W piątek, ostatni dzień otwartych szkół, Michałek zadzwonił do mnie z radosną nowiną, że pani się zgodziła, żebyśmy wzięli Imperatora. Teraz to  już poszło bardzo szybko, bo samochód został w garażu, a my mieliśmy się w tym dniu przemieszczać na piechotę. Z chomiczkiem w klatce nie byłoby to najwygodniejsze ani też najbezpieczniejsze dla zwierzaka, który by zmarzł. Porzuciłam zatem stanowisko pracy i pognałam po samochód, a następnie do szkoły, żeby zdążyć przed jej zamknięciem. W ten sposób mamy Imperatora na nie-wiadomo-jak długo.

    Michał i Krzyś, nauczeni feryjnym doświadczeniem, wiedzą już, ze Imperator nie będzie się z nimi bawił jak kolega, ale chętnie go obserwują, karmią i wypuszczają na spacerki po mieszkaniu. A Imperator jest zdecydowanie bardziej ruchliwy i ożywiony niż w czasie zimowych ferii. Częściej biega po klatce i znacznie chętniej wychodzi na spacerki. Wystarczy otworzyć klatkę i podstawić rękę, a Imperator natychmiast z tego korzysta, żeby opuścić klatkę.
    Rozpoznaje nas po zapachu, bo zawsze wącha rękę, na którą ma wejść. Bez wahania korzysta z mojej lub Krzysiowej dłoni, ale nad Michałkową zastanawia się dobrą chwilę i zazwyczaj rezygnuje z wyjścia. Tata Pawełek nawet nie próbował się bliżej zaprzyjaźnić z Imperatorem, ale uważa, żeby go nie rozdeptać podczas spaceru.
     Okazuje się, że chociaż Michałek nie jest ulubioną postacią Imperatora, to postanowił nawiedzić go we śnie. A sen Michałka był tak fantastyczny, że zostanie za chwilę zapisany dla potomnych.
    Sny opowiadamy sobie o poranku, kiedy jeszcze są świeżutkie w pamięci. Michaś i Krzyś przychodzą na pobudkowe przytulasy do mamowego łóżka i snują swoje historie z sennych marzeń. Tym razem Michałek oznajmił, ze śnił mu się Imperator. I zamiast zacząć opowiadać, pobiegł do klatki, obejrzał chomika i już uspokojony wrócił na swoje miejsce pod cieplutką kołderką i zaczął opowieść.
     W tym śnie wymyślili z Krzysiem, ze zabiorą Imperatora do stajni, w której mieszkają nasze konie. Jak pomyśleli, tak zrobili i Imperator spacerował sobie między końskimi kopytami aż do momentu, w którym Krzyś wpadł na genialny pomysł, którego inspiracją była historia z mojego dzieciństwa. Tu muszę ją przytoczyć, żeby wszystko było jasne. 

    W  dzieciństwie miałam chomiki. W pewnym momencie miałam nawet dużo chomików, bo dwie panie chomikowe urodziły malutkie chomiki. Samych maluchów było 22 sztuki plus dwie mamusie plus tatuś. Chcąc uatrakcyjnić życie młodych chomików, postanowiłam nauczyć je pływać. Wybrałam oczywiście moment, w którym oprócz mnie nie było nikogo w domu, wlałam ciepłej wody do wanny i w ramach eksperymentu wpuściłam do wody jednego chomika. Tak w ramach doświadczeń. Okazało się, że wcale nie trzeba go uczyć pływania, bo on sobie doskonale radzi. A skoro jeden sobie poradził, to reszta też powinna. Włożyłam do wody pozostałe młode chomiki. Później je odłowiłam, osuszyłam ręcznikiem, a następnie suszarką. Wszystkie przeżyły i wkrótce znalazły nowe domy, więc numeru z nauką pływania powtórzyć mi się nie udało. Opowiedziałam chłopakom o tym moim wyczynie w ramach ostrzeżeń, że tak nie należy robić, bo nie każdy chomik może mieć tyle szczęścia, co te moje.

     Chłopakom na tyle się ta historia spodobała, że utkwiła gdzieś w podświadomości i trafiła do Michałkowego snu. Wróćmy z moich wspomnień do stajni, w której Krzyś wrzuca Imperatora do wanny pełnej wody, stojącej na końskim padoku.
     Okazało się, że Imperator wcale nie umiał pływać i zaczął tonąć. Krzyś go uratował i zawinął w papierowy ręcznik, robiąc taki rulonik. Tu do akcji wkroczył Michałek, który rozwinął ten ręcznikowy rulonik i znalazł w nim tylko jedną łapkę Imperatora. Zrozpaczony zaczął szukać właściciela łapki. Imperator spacerował sobie spokojnie po stajni na trzech łapkach. Michał wziął go na ręce i podjął próby zamontowania chomikowi brakującej nóżki. Nie udało mu się tego dokonać, bo się obudził.:)
     Dlatego, kiedy sobie przypomniał o tym śnie, poszedł sprawdzić czy Imperator ma wszystkie odnóża.:) Na szczęście to był tylko sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz