poniedziałek, 1 czerwca 2015

Na wysokiej fali

Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady, Mikołajki
      Druga noc na Mazurach była zdecydowanie dłuższa od pierwszej - umordowana na plaży menażeria padła wieczorem i pogrążyła się we śnie, który trwał do ósmej! To już zdecydowanie właściwsza pora na wakacyjną pobudkę.

      Od rana wiało coraz mocniej, fale uderzały z wielką siłą o brzeg i stresowały Pawełka, który obawiał się problemów w czasie wypływania na jezioro. Inni żeglarze, którzy nocowali w tym samym porcie, postanowili poczekać aż wiatr nieco osłabnie, ale my mieliśmy plan do zrealizowania. Pawełek obmyślił sposób na opuszczenie bełdańskiej kei.

Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady, Mikołajki
       Kiedy Michałek i Krzyś budowali na plaży falochrony, Pawełek miotał się po łódce, sprawdzając te wszystkie sznurki, szekle, kotwice, silnik, ster i nie wiem co jeszcze. W końcu powiedział, że wszystko gotowe i możemy ruszać. Zostałam jeszcze pouczona, co mam czynić w trakcie manewrów i na wstecznym wypłynęliśmy na bezpieczną odległość od brzegu. Udało się nawet ominąć przybrzeżne trzciny, co było zdecydowanie moją zasługą, bo trzymałam ster bardzo mocno, mimo okrzyków Pawełka, z których niewiele rozumiałam. Można było płynąć w kierunku Mikołajek.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady, Mikołajki
        Płynęliśmy na jednym żaglu, żeby za bardzo nie kiwało, a mimo to drogi ubywało bardzo szybko. Inne łódki krzywiły się znacznie bardziej na wietrze i pomykały po falach zdecydowanie szybciej. My płynęliśmy w swoim tempie i sporo przed południem stanęliśmy w Mikołajkach. To duże centrum żeglarskie i zatrzymujemy się tam tylko po to, żeby odwiedzić znajome miejsca i zrobić zakupy. Szybko załatwiliśmy sprawunki i wyruszyliśmy w dalszy rejs.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
      Zrobiło się w końcu na tyle ciepło, że można zrzucić z siebie kilka warstw ubrania. Michałek stwierdził nawet, że jest mu za gorąco i musi się nieco ochłodzić. Krzyś oczywiście od razu dołączył do projektu, ale tylko spróbował włożyć nogę do lodowatej wody i schował się pod pokładem. Michaś grał twardziela i parę minut wytrzymał z nogami w wiaderku, a później robił różne wygibasy w ramach nacieplenia swojego ciała.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
       Podczas Michałkowych ćwiczeń na pokładzie, Krzyś na stole zastawionym maszynami do produkcji samochodów, znalazł jeszcze miejsce na rozłożenie kartki i wziął się za rysowanie kolejnego projektu. Tak nam minęła droga do Starych Sadów, gdzie zostaliśmy na noc.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
      Chłopcy stwierdzili, że jest im tak ciepło, że będą pływać w jeziorze. Ubrali sobie kąpielówki i pognali na plażę. Sekundę po zetknięciu z jeziorną wodą Michałek doszedł do wniosku, że jednak nie będzie płynął od plaży do łódki i z powrotem, tylko zajmie się hodowlą małży, które wytworzą dla niego perły niezwykłej urody. W tym celu, razem z bratem, zaczęli poławiać mazurskie perłopławy.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
     Kiedy pozysk zajął już całe wiaderko, Michałek rozpoczął budowę basenu, w którym można byłoby bezpiecznie umieścić zaszczepione piaskiem perłopławy. A była to praca trudna i długotrwała, bo ze względu na bezpieczeństwo mięczaków trzeba było wzmocnić ścianki, zabezpieczyć dno i zapewnić im stały napływ wody jeziornej. Michałek systematycznie wykonywał wszystkie czynności uwzględnione w projekcie, aż osiągnął zamierzony efekt.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
      Krzysiowi szybko znudziło się pomaganie Michałkowi w budowaniu i zajął się treningiem sprawnościowym. A na plaży to sama przyjemność - spójrzcie sami.
Mazury, żeglarstwo, port, Bełdany, Stare Sady
      Wieczorem trochę popadało. W nocy ma być podobnie, ale jutro powinien być drugi ciepły dzień. Oby przepowiednie się sprawdziły - po śniadaniu wyruszymy do Rynu.


3 komentarze:

  1. Pragnę uspokoić wszystkich Czytelników:
    - wszystkie małże podczas hodowli przebywały bezpiecznie we wiaderku z wodą,
    - w tym samym wiaderku, na dnie, był piasek aby małże go "połknęły". (Od czegoś trzeba zacząć budowę perły),
    - po prawdopodobnym "połknięciu" piasku, na zakończenie zabawy, wszystkie mięczaki znalazły się w jeziorze.
    Badanie, czy są w nich perły, odbędzie się "w latach przyszłych" (o ile nie znajdą ich inni piraci)...

    Paweł, Pawełkiem zwany

    OdpowiedzUsuń
  2. Mazury! Pamiętam, pamiętam. Byłam na sześciu rejsach. Za każdym bałam się coraz bardziej. Przestałam pływać na żaglach. Teraz płyniemy motorowymi po pętli żuławskiej. Ciekawe jak będzie. Na pewno fajnie, bo nie będzie żagli.
    Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jolu, ja się zaczęłam obawiać odkąd pływamy z dzieciakami. Wcześniej jakoś mi te duże fale nie wadziły. Ale muszę przyznać, że Pawełek stara się nam wszystkim zapewnić komfortowe samopoczucie i płynie bardzo rozważnie.

    Udanego pływania życzę!!!

    OdpowiedzUsuń