Nie zawsze zimowe wyjście do lasu owocuje znalezieniem i pozyskaniem smacznych grzybków zimowych - boczniaków, zimówek czy uszaków. Może się zdarzyć tak, że do koszyka nic nie trafi, ale to nie znaczy, że leśny spacer będzie czasem zmarnowanym. Samo przebywanie w urokliwych okolicznościach przyrody jest czystą przyjemnością, którą możemy ubogacić obserwacją grzybowych gatunków, którymi co prawda nie napełnimy brzuchów, ale możemy nacieszyć oczy. Oczywiście najczęściej na naszej drodze pojawią się rozmaite grzybki nadrzewne, zwane popularnie hubami, ale oprócz nich możemy zimą spotkać sporo delikatnych grzybków o konsystencji żelkowo - galaretkowej. Zapraszam do zapoznania się z kilkoma przedstawicielami tej grupy.
Najczęściej spotykanym (przynajmniej w lasach, która ja nawiedzam zimą) jest trzęsak pomarańczowożółty. Owocniki tego grzybka rzucają się w oczy dzięki swojej barwie, która wyróżnia je na brązowym już o tej porze roku podłożu.
Grzybki te zasiedlają drewno liściaste - zazwyczaj wyrastają na drobnych patykach i gałązkach leżących w ściółce leśnej. Mogą osiągać kilka centymetrów średnicy, jeśli sprzyjają im warunki atmosferyczne - jest duża wilgotność i kilkustopniowa temperatura. Kiedy na etapie wzrostu dopadnie je mróz, zamarzają i w takim stanie czekają na lepszą dla siebie pogodę.
Atlasy klasyfikują trzęsaka pomarańczowożółtego wśród grzybów niejadalnych, ale ponieważ nigdzie nie znalazłam informacji o szkodliwych substancjach w owocnikach tego gatunku, spróbowałam jak smakują. Same w sobie nie mają wyraźnego smaku, ale w zalewie octowej przyswajają aromat i posmak dodanych przypraw. W konsystencji są podobne do żelek. Mnie marynowane trzęsaki pomarańczowożółte nie zaszkodziły, ale absolutnie na namawiam nikogo do jedzenia tych grzybków. Sama najczęściej też pozostawiam je w lesie, aby cieszyły oczy kolejnych spacerowiczów.:)
Do rodzaju trzęsakowatych należy też znacznie rzadszy trzęsak listkowaty. Podobnie jak jego krewniak, zasiedla drewno liściaste i do wzrostu potrzebuje podobnych warunków. Jego owocniki są znacznie większe i mogą mieć nawet do 20 centymetrów średnicy. Trzęsaki listkowate są przepiękne i szkoda, że niezbyt często można je spotkać.
Grzybek ten jest w wielu publikacjach określany jako jadalny, ale podobnie jak trzęsak pomarańczowożółty, nie ma własnego wyrazistego smaku. Poza tym, ze względu na rzadkie występowanie, lepiej pozostawić go tam, gdzie sobie wyrósł.
Pochylmy się teraz nad kolejną grupą grzybów, których owocniki radują oczy zimowego grzybiarza i spacerowicza - kisielnice, zwane również kisielcami są szeroko rozpowszechnione w polskich lasach.
Najpopularniejszą z nich jest kisielnica kędzierzawa. Można ją spotkać w każdym lesie, w którym rosną drzewa liściaste, które sa dla niej żywicielami. Wyrasta zarówno na martwym drewnie, jak i na żyjących drzewach. Czasem potrafi pokryć niemałą powierzchnię pnia swojego życiodajnego dobroczyńcy.
Oprócz kisielnicy kędzierzawej, w naszych lasach możemy spotkać jej krewniaczki - kisielnicę dwubarwną i karmelowatą. Są one jednak zdecydowanie rzadsze i nie posiadam ich zdjęć.
Przedstawicielem kisielnicowatych jest też kisielnica trzoneczkowata, którą niewprawne oko może pomylić z uszakiem. Grzybek ten jest dość rzadki, ale ja spotykam go dość często. Może lubi siedliska, które odwiedzam w zimie?
Tak wygląda kisielnica trzoneczkowata, która uległa wysuszeniu. Kiedy trafię następnym razem na taki owocnik, wezmę go do domu, aby sprawdzić jak zachowa się po włożeniu do wody - takie małe doświadczonko na własny użytek.:)
I jeszcze jeden galaretkowy gatunek nam został na dziś - galaretnica mięsista. Tak naprawdę to nie wiem, czy to jest właśnie ten gatunek, ponieważ inny grzybek (galaretnica pucharkowata), bardzo podobny, można odróżnić od galaretnicy mięsistej wyłącznie po analizie mikroskopowej. A ja do aż tak naukowego podejścia do grzybów serca nie mam, więc dla mnie jest to galaretnica mięsista i tak ją przedstawiam.:)
Wyrasta, podobnie jak poprzednicy, na drewnie liściastym. Młode owocniki mają kształt mózgowych zwojów; osiągają do kilku centymetrów długości/szerokości/średnicy (zależy jak na nie spojrzeć). Przyciągają wzrok swoim fioletowo-różowym kolorem.
Przy sprzyjających warunkach pogodowych osiągają doskonałe stadium rozwoju i uzyskują kształty miseczek, talerzyków stojących na trzonkach. Wyglądają wtedy przecudnie - to jeden z moich ulubionych widoków w zimowym lesie.
Na koniec jedno z moich ulubionych zdjęć - galaretnica przytulona do wysuszonych rulików nadrzewnych. Życzę wszystkim moim Czytelnikom przyjemnych zimowych spacerów i mnóstwa grzybowych spotkań podczas każdego z nich.:)
Super zdjęcia i opisy, przydał mi się szczególnie ten o kisielnicy mięsistej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że fotki i opisy okazały się przydatne.:)
Usuń