środa, 6 stycznia 2016

To już dwa lata

konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Dwa lata temu, 6 stycznia pożegnałam na zawsze moją wierną towarzyszkę tysięcznych spacerów i wypraw w tereny znane i nieznane. Spędziła ze mną 22 lata ze swojego dwudziestopięcioletniego życia. Odeszła, ale pamięć o niej jest ciągle żywa - pamiętam ja, Pawełek, moje dzieci i zapewne jeszcze sporo osób, które miały okazję poznać Okę.

konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Była koniem o wybitnej inteligencji, ponadprzeciętnej odwadze i niezwykłym charakterze, jedynym koniem, jakiego znałam, który do szczęścia nie potrzebował towarzystwa swoich pobratymców - czuła się równie dobrze we własnym towarzystwie, jak z innymi końmi, które sobie potrafiła bardzo szybko podporządkować. W każdym stadzie wszystkie koniska czuły przed Oką respekt i jej pozwolenie na zbliżenie się i jakieśpoufałości, traktowały jak wyróżnienie.

     Rozpoznawała mnie po głosie, a kiedy zaczęłam przyjeżdżać do stajni samochodem (konia kupiłam 10 lat wcześniej niż pierwszy samochód:)), cicho rżała już na sam dźwięk silnika. Nie mam pojęcia jak to robiła, bo maluchami jeździło wtedy kilku bywalców stajni, a ona reagowała tylko na mój. Kiedy była na padoku, natychmiast meldowała się przy bramce - nigdy nie musiałam brodzić po błocie, śniegu czy grudzie, żeby zabrać ją z wybiegu. Na powitanie nie tylko rżała, ale i skubała mnie pieszczotliwie po plecach, przytulając do własnej szyi.

     Na spacerach chodziła za mną jak pies - często z niej zsiadałam i szłyśmy tak sobie razem, patrząc na świat i skubiąc zieleninę. Późnym latem i jesienią robiłyśmy wyprawy do opuszczonych, starych sadów, w których zbierałyśmy jabłka i gruszki. Zawsze stała nieruchomo i czekała aż skończę pozysk - doskonale wiedziała, że większość zdobyczy będzie dla niej.
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Oka była doskonała do jazdy na oklep - szeroki, płaski grzbiet, super miękkie chody, sprawiały, że siedziało się na niej jak w fotelu. Na żadnym innym koniu nie wyjeździłam się bez siodła tyle, co na niej.
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Uwielbiała kąpiele; mogłaby godzinami stać pod prysznicem, łapać kropelki i bawić się nimi. Była prawdziwą czyścioszką - w boksie załatwiała swoje potrzeby tylko w jednym narożniku, a reszta ściółki pozostawała czysta. I bardzo rzadko się tarzała - robiła to zazwyczaj wtedy, kiedy było ciepło i wiedziała, ze będzie można wziąć porządną kąpiel.:)
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Potrafiła się cieszyć życiem. niejednokrotnie młodsze od niej konie smęciły się po padoku, nie wiedząc co ze sobą zrobić, a ona biegała, rzucała zadem i korzystała z każdej okazji, żeby się pobawić.
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Kochała dzieci i była wobec nich tak delikatna jak żaden inny znany mi koń. To ona jako pierwsza w stajni powitała Michałka, który później niejednokrotnie pałętał się pod jej nogami, karmił jabłkami i marchewką. Mam zapisany w pamięci taki obrazek - może półtoraroczny Michaś trzyma w zaciśniętej rączce jabłko, a Oka tak manewruje wargą, żeby przypadkiem nie przyszczypać mu paluszków. Nie wyjęła jabłuszka dopóki Michaś nie rozprostował palców...

     Po świecie pałęta się parę osób, które swój pierwszy kontakt z końmi i jazdą konną miały przyjemność zaliczyć w towarzystwie Oki. Dla Pawełka tez była pierwszym rumakiem, którego dosiadał. Ostatnimi dzieciakami, które uczyły się od niej bycia z końmi, byli Michałek z Krzychem. Długo nie mogli pojąć jak to możliwe, że Oki już nie ma. Dzień przed jej śmiercią jeszcze na niej jeździli i nikt nie przypuszczał, że będzie to jazda ostatnia.
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Przez ostatnie lata swojego życia Oka woziła już tylko dzieci. Miała problemy z trzeszczkami i nie chciałam, aby wsiadał na nią ktoś o większej masie. Dzięki temu, że pracowała, czuła się potrzebna i była szczęśliwa. Na jej przykładzie mogę powiedzieć, że stary koń, odstawiony od dotychczasowych zajęć, czuje się porzucony i niepotrzebny. Pamiętam, że kiedy postanowiłam na Oce więcej nie jeździć, patrzyła na mnie z wyrzutem, kiedy wsiadałam na inne konie. I była smutna. Praca z dziećmi była dla niej idealnym rozwiązaniem - nie szkodziło to jej nogom, a mogła dać z siebie wszystko, żeby mali jeźdźcy czuli się dobrze i bezpiecznie na jej grzbiecie.
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Oka nie chorowała długo, nie męczyła się i nie cierpiała - odeszła szybko i spokojnie.
konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Najtrudniej było przychodzić do stajni i patrzeć na pusty boks, z którego przez wiele lat dobiegało ciche rżenie, kiedy tylko znalazłam się w pobliżu...

2 komentarze:

  1. Wzruszające takie opowiadanie Człowiek i zwierze - treść pełna serca-aż łezka kręci się w oku -Wrażliwy człowiek odwzajemnia uczucia nie tylko drugiemu człowiekowi ale też przyjacielom na czterech nogach czy łapach Pozdrawiam Serdecznie Nieznajomy-

    OdpowiedzUsuń