Po całym deszczowym czwartku nastał piątkowy poranek naznaczony mżaweczką, która towarzyszyła nam w drodze do lasu. Do menażeryjnej eskapady dołączył Paweł z Jaworzna. Podobnie, jak pozostali uczestnicy zlotu, wyruszyliśmy do lasu zaraz po śniadaniu. Czasu w nadmiarze nie było, bo należało zapełnić koszyki i wrócić na obiad na godzinę 14.00. Lasów mazurskich nie znamy, więc jadąc samochodem rozglądaliśmy się za jakimś przyjaznym miejscem, w którym powinny czekać na nas grzybki. Zatrzymaliśmy się u wylotu leśnej drogi, gdzie powitały nas dwie malutkie kanie. Dobrze, że ich nie rozjechaliśmy parkując na poboczu.
Parę metrów dalej czekały na nas kropelkowe podgrzybki i pierwsze borowiki szlachetne. Zaczęliśmy pozysk. Mżawka ustała,ale niebo pozostawało zachmurzone.
Niedługo po rozpoczęciu pazerniaczenia zaświeciło nam słoneczko, którego nikt się nie spodziewał, bo prognozy pogody przewidywały pełne zachmurzenie. Dzięki temu, że się nie sprawdziły, mogłam zrobić parę fotek w promieniach słońca.
Przy leśnych drogach rosły tłumy maslaków sitarzy, których z powodu nadmiaru leśnego dobra, nie zbieraliśmy (Pawełkowi i tak udało się parę przemycić w koszyku, chociaż miał prikaz, żeby ich nie pozyskiwać). Przy jednej z grupek wyrosły klejówki różowe, które towarzyszą sitakom, ale są gatunkiem niezbyt częstym i spotkanie z nimi sprawiło mi wielką radość. Niestety, w tym momencie akurat było spore zachmurzenie i foty nie są zbyt rewelacyjne.
Idąc dalej trafiliśmy na zagłębie czubajek czerwieniejących, które wyrosły nawet w mrowisku. Najbardziej ucieszył się z nich Krzyś, który uwielbia grzyby w panierce. Niestety, będzie je jadł dopiero w Krakowie, bo tu nie dysponujemy kuchnią. Na szczęście czubajki trzymają się dość dobrze i mam nadzieję, że w dobrym stanie przetrwają podróż do domu.
Gatunkiem licznie występującym w lesie były muchomorki rdzawobrązowe, smaczne grzybki,ale nie nadające się do suszenia. Nie miałam możliwości przetworzenia ich w inny sposób, więc tym razem tylko nam pozowały do zdjęć. A robiły to perfekcyjnie.
Mimo dużej ilości grzybów, miejscami trzeba było trochę pospacerować, żeby dojść do właściwych miejscówek.
Zachwycaliśmy się cudnymi wrzosami, których w orawskich lasach, najlepiej nam znanych, nie ma zbyt wiele.
Trafiły nam się również przepiękne galaretki kolczaste w odmianie szaej. Pierwszą grupę znalazł Krzyś, który był z tego tytułu bardzo dumny.
W wielu grzybkowych owocnikach powstały po deszczu wodopoje dla leśnych stworków, a dla nas cudne zwierciadła, w których odbijał się las.
Oprócz grzybów pozyskowych zbieraliśmy również inne, niejadalne, aby zasilić wystawę planowaną na wieczór. Przy wymianie koszy pełnych na puste, Paweł przeprowadził segregację gatunkową, robiąc trochę porządku w swoim koszu. Ile nazbieraliśmy, widzieliście już na pierwszej focie. Na szczęście nie wszyscy zlotowicze byli w tym dniu na grzybach i udało mi się wypożyczyć dodatkową suszarkę, dzięki czemu wszystkie grzybki zostały zagospodarowane należycie. Dzięki Piotrze!
Wieczorem odbyła się wystawa grzybów (perfekcyjnie przygotowana) oraz degustacja grzybowych przetworów. Później większość zlotowiczów bawiła się na balu, ale my poszliśmy grzecznie spać, żeby następnego dnia wyruszyć do lasu przed śniadanie. Zdradzę, że plan został zrealizowany.:) Relacja dopiero po powrocie i obrobieniu wszystkiego, co przywieziemy z Mazur do domu w stanie świeżym.
Witajcie,cieszę się że było troszkę słońca o które prosiłam dla was.Jakie piękne galaretki kolczaste znaleźliście,są cudne.Czy w czasie degustacji cos was zaskoczyło Dorotko? Obserwuje wasz pobyt na Mazurach już od wczoraj z domku.Szczęśliwej podróży kochani jutro.Pozdrowienia dla Pawła i jego rodziny.Pisałam do niego żeby Cie mocno wyściskał ale chyba nie doczytał.
OdpowiedzUsuńGalaretki trafiły w najlepsze z możliwych rąk i zostaną dobrze wykorzystane.:) Pawłowi przekażę pozdrowienia. Tu mamy niewiele czasu, bo ciągle coś się dzieje, więc na internetowanie trudno wygospodarować parę minut. Cieszę się, że wróciłaś do domku.:)
Usuńooo doczytałam że wasza podróż do Krakowa to już dzisiaj,trzymajcie sie
OdpowiedzUsuńJutro wracamy, ruszamy po śniadaniu. W domu będziemy wieczorem.:)
UsuńŚwietne zbiory, też się w przyszły weekend wybiorę do lasu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki! Powodzenia na leśnych szlakach i pełnego kosza! Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń