W Krakowie byliśmy całe trzy dni. Już w środę przed świtem wyruszyliśmy na wyprawę na pierwszy zlot grupy "Grzyby, grzybiarze, grzybobranie". Wyjazd został zaplanowany dawno, dano temu, jeszcze zimową porą. Doniesienia o występowaniu grzybów dawały nadzieję na udane zbiory, nie wierzyłam jednak, aby były potrzebne aż dwie suszarki i spakowałam tylko jedną. Tymczasem od połowy drogi migały nam na poboczach grzybki; najlepiej widoczne były oczywiście kanie, gatunek, który doskonale zbiera się jadąc samochodem. Pawełek dorwał się do kierowania i nie chciał sięzatrzymywać tam, gdzie rosły wypatrzone grzybki, bo spieszył się do tych właściwych miejsc. Im byliśmy bliżej, tym więcej osób stało przy drodze sprzedając dary lasu. Na rozkładanych stolikach leżały rozłożone podgrzybki, borowiki, kurki i maślaki wszelkich gatunków. Wraz z Krzysiem wymogliśmy na Pawełku zatrzymanie się w lesie zanim jeszcze dotrzemy do ośrodka w Ostrowie Pieckowskim. Tym sposobem znaleźliśmy się w pięknym lesie w pobliżu Spychowa, wsi Juranda.:)
Już z wcześniejszego postoju, mającego na celu rozprostowanie kości, mieliśmy mały koszyczek zapełniony podgrzybkami. Teraz do napełnienia został większy koszyk; dwa wzięłam na drogę puste, żeby było do czego wkładać przydrożne grzybki. Do pozostałych koszyków spakowałam zapasy na wyjazd, ale w razie potrzeby można byłoby je dość szybko rozpakować. Michaś i Krzyś wpadli do lasu biegiem. Po przymusowej nieruchomości w samochodzie energia z nich wytryskała z każdej strony. Początkowo widzieliśmy tylko gołąbki i stare płachetki kołpakowate, a Krzyś znalazł piękną gąsienicę. Kiedy chłopcy zachwycali się gąsieniczką, ja zaczęłam znajdować podgrzybki. Z pobliża krzyczał Pawełek, że też znajduje. Zaczęło się.
Krzychu zaplanował sobie, ze gąsieniczka pomaszeruje po kapeluszu grzybka i będzie ja można pooglądać w ruchu. Jednak ona miała zupełnie inny plan - tkwiła nieruchomo na gałązce, na której została znaleziona. Zostawiliśmy ją zatem razem z jej gałązką i rozpoczęliśmy koszenie.
Oprócz podgrzybków, w ściółce tkwiło mnóstwo maślaków pstrych, sitarzy oraz maślaków zwyczajnych. Nie pomogło tłumaczenie chłopcom, że nie za bardzo mam co zrobić z maślakami, bo w ośrodku będziemy mieć pokój bez kuchni, więc żadnych marynaciaków robić się nie da, a jedna suszarka to za mało, żeby wysuszyć wszystko. Nawet Michałka wciągnęło znajdowanie i zbieranie, więc koszyk szybko się zapełniał.
Oczywiście, jak to zazwyczaj bywa, im więcej grzybów wpada do koszyka, tym mniej jest ich na karcie foto. Aż się zdziwiłam przeglądając już na komputerze zrzucone fotki, że nie uwieczniłam żadnych maślaków...
W nasze łapki wpadły też dwa siedzunie sosnowe. Po raz pierwszy wysuszyłam ten gatunek na suszarce, bo nie było możliwości zrobienia z nich niczego innego.
Na miejsce dojechaliśmy z pozyskiem, więc zaraz po zakwaterowaniu, zamiast rozpakować rzeczy, zabrałam się za rozstawianie suszarni.:)
Pierwszy dzień pobytu w Pieckach upłynął nam pod znakiem deszczu, przemoczonych ubrań i pokaźnych zbiorów. Wracając z drugiego wyjścia do lasu zakupiliśmy drugą suszarkę, bo jedna, zabrana z domu miała za małe moce przerobowe na to, co można znaleźć w mazurskich lasach.
Dzisiaj też pójdziemy po śniadaniu do lasu. Na razie nie pada, więc jest szansa na nieco suchszy spacer niż wczoraj. Jak mi się łapy nie będą kleiły za bardzo od mokrych grzybów, może w końcu porobię jakieś zdjęcia.:)
Superrr aż Wam zazdroszczę tej wyprawy , wprawdziw w moim Otwocku coś się ruszyło i wczoraj z moim mężem zdobyliśmy 30 prawdziwków trochę podgrzybkow i turków.Pozdrawiam miłego pobytu i mnóstwa grzybków, darz pieckowskie lasy.
OdpowiedzUsuńDziękujemy Elu! Dzisiaj nie padało i zapełniliśmy cztery koszyki. Dopiero przed chwilą skończyłam obróbkę. Darz otwockie lasy!
UsuńTak bardzo wam życzę trochę słoneczka i miłych spacerów,wszędzie słyszę jaki wysyp grzybów,od od oglądania fotek coś we mnie drży.No ale co,powodzenia kochania,odpoczywajcie w miłym towarzystwie.U nas też pada,chłodno ale jutro zapowiadają 22 więc mam nadzieję że i dla was też chociaż to dość daleko od nas
OdpowiedzUsuńDzięki Ewo! Wczoraj na chwilkę słoneczko zaświeciło, a dzisiaj ma być jeszcze lepiej. Idziemy na ostatnie już mazurskie grzybobranie.:) Jutro czeka nas droga do domu.
OdpowiedzUsuń