To było naprawdę długo wyczekiwane wydarzenie. Krzyś skończył siedem lat już 21 listopada, a impreza była dopiero 2 grudnia. Właściwy dzień urodzin, z życzeniami od mamy i taty oraz stolatami odśpiewanymi w domu nie był żadną atrakcją, bo przede wszystkim nie było prezentów. A co to za urodziny bez upominków???
Ale nadszedł w końcu ten właściwy dzień. Po przedpołudniowym spacerze na Rynku zostało nam 45 minut do wyjścia z domu i jazdy do parku trampolin, gdzie była impreza. Ja się uwijałam, żeby przebrać chłopaków i spakować wszystkie potrzebne akcesoria urodzinowe, Michaś bawił się z Mają i Nelą, a Krzyś siedział wpatrzony w zegar i powtarzał na zmianę: nigdy nie zrobi się ta właściwa godzina, chodźmy już, spóźnimy się... Mimo Krzychowych obaw, wskazówki dotarły do właściwych punktów (jak dla mnie to zdecydowanie za szybko) i pojechaliśmy na dwa samochody - My z chłopakami i tortem w bagażniku, a Paweł z Iwonką i dziewczynami, za nami.
Dojechaliśmy sporo przed czasem i okazało się, że przydzielona nam salka urodzinowa nie jest jeszcze całkowicie przygotowana, bo dopiero co skończyło w niej świętować inne dziecko, a w lodówce nie ma miejsca na nasz tort. Znowu trzeba było czekać.;) Wyniosłam tort z powrotem do bagażnika (dobrze, że to ta zimna pora roku, bo gdyby było cieplej, wszystko by się rozpłynęło), przebrałam chłopaków i czekaliśmy na gości. Michaś z dziewczynami zaczęli zabawę na oparciach od kanap, a Krzychu czekał z powagą i przejęciem na buzi. Osobiście wolałabym zorganizować Krzysiowi imprezę urodzinową w jakimś innym miejscu, gdzie nie ma aż tak hurtowego przerobu kolejnych jubilatów, ale Krzyś wymarzył sobie swoje urodziny w GoJumpie i nie udało mi się go przekonać do żadnej innej propozycji.
W końcu większość zaproszonych dzieciaków dotarła na imprezę i poszli wraz z instruktorami na trampoliny. Ja czekałam na gości, którym nie udało się dotrzeć na czas, żeby ich pokierować we właściwą stronę.
Ja tylko parę razy zerkałam z daleka jak się dzieciaki bawią, ale Pawełek poszedł między trampoliny i inne urządzenia do dziecięcych szaleństw, żeby udokumentować doskonałą zabawę.
Skokom i powietrznym akrobacjom nie było końca.:)
Furorę robiły Maja z Nelą - najlepiej wygimnastykowane uczestniczki imprezy. Powietrzne szpagaty to tylko jedna z wielu umiejętności dziewczynek.
Michałek bardzo chciał im dorównać, ale to nie ta liga.;)
Dzieci jeszcze szalały, a ja przyniosłam z samochodu tort, żeby go odpowiednio wcześnie udekorować świeczkami i specjalnie na tę okazję zrobioną przez Michałka flagą.
Tort w kształcie czołgu wymyślił sobie Krzyś. Ostatnio zdecydowanie mocniej interesuje się wojskiem i broniami. Co Krzychu wymyślił, sprytny cukiernik zrealizował. Efekt był perfekcyjny.
W końcu skoki się skończyły i zziajane i spocone dzieciaki zameldowały się w urodzinowej salce. Odpaliłam świeczki i rozpoczęłam wjazd czołgu na imprezkę.
Szłam ostrożnie, żeby świeczki nie zgasły i żebym nie wyrżnęła z paszczą w Krzysiowym torcie na czyjejś nodze, porzuconym bucie czy innej rzeczy.
Krzyś czekał z wyrazem skupienia na twarzy. Strasznie poważnie wyglądał jak na te swoje całe siedem lat.
Dotarłam wreszcie razem z tortem w całości do Krzycha. Jedno niewypowiedziane życzenie, jeden dmuch i świeczki zgasły. Rozległy się brawa. Krzyś był bohaterem tego wieczoru i bardzo mu ta rola pasowała.:)
Musiałam teraz uzbroić się w broń przeciwpancerną. Czekało mnie trudne zadanie - podzielić taki wspaniały tort na odpowiednią ilość kawałków. I to jeszcze tak, żeby każdy dostał tę część czołgu, którą sobie zażyczył.
Najwięcej było chętnych na lufę i gąsienice. a tu lufa jedna i gąsienice tylko dwie.
W pewnym momencie musiałam nawet podnieść głos - pod nóż, którym rozbrajałam czołg, zaczęły się podsuwać nie tylko talerzyki, ale i małe paluszki. Tortu nie dało się szybko pokroić, a każde dziecko chciało już mieć swój kawałek. Może trzeba ich było zostawić sam na sam z czołgiem i pozwolić na rozszarpanie tortu.
Najspokojniej czekał Michałek, który chyba nie miał przez chwilę siły przepychać się między kolegami z talerzykiem. siedział spokojnie, a po pliczkach spływały mu strużki potu wyciśniętego na trampolinach.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy dobrnęłam do końca podziału czołgu. Wszyscy jedli. Tort był nie tylko piękny, ale i bardzo smaczny.:)
Krzyś dopilnował pozbierania wszystkich prezentów i przetransportowania ich do samochodu. A kiedy sam wsiadł, nie mógł się doczekać, kiedy będzie wreszcie w domu i zajmie się rozpakowaniem... Podobnie "niedoczekani" byli pomocnicy. Po wypakowaniu wszystkich prezentów w domu ledwie udało mi się unieruchomić całe towarzystwo na kilka sekund. Później nastąpiło szaleństwo - rozpakowanie i zabawa, zabawa, zabawa... A zabawa w czwórkę jest przecież dwa razy lepszą zabawą niż w dwójkę. Chłopcy położyli się do łóżek później niż kiedykolwiek we wcześniejszym swoim życiu, ale i tak w niedzielę wstali o świcie.
Krzysiowe urodziny zostały zaliczone, a jubilat oświadczył, że teraz mogę już mówić do niego "mój ty siedmiolatku".:)
Jak dużo prezentów na ostatnim zdjęciu.Opis urodzin zmagał napięcie jakby trzy dni to wszystko trwało ,tyle się wydarzyło.Takie urodzinowe popołudnie w takiej hali sportowej (?) gdzie tyle możliwości na szaleństwa wszelkie to fajny myślę pomysł ,taki inny na spędzanie urodzin z atrakcjami.Nie zazdroszczę tej męki z tortem którego aż żal było pokroić pewno bo taki cudny wyszedł cukiernikom,dobrze że są zdjęcia na pamiątkę .Urodziny udane ,pełne przeżyć i radości i o to chodzi.Tort cudny ,ten kolor taki połyskliwy jakby metalik :)To dołączam się do życzeń i serdeczności,niech wyrośnie na szczęśliwego człowieka,ten 7-letni przystojniak.Pozdrawiam Was serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńTakie sportowe urodziny są teraz bardzo popularne - dzieciaki się wyszaleją i tort im bardziej smakuje.:) W Krakowie powstało w ostatnim czasie kilka obiektów w starych halach po magazynach, których nikt już nie używał, bo lokalizacja przestała być atrakcyjna. Dzięki temu mamy w mieście ścianki wspinaczkowe i takie właśnie sale z trampolinami,jak na zdjęciach. Chętnych do korzystania nie brakuje.
UsuńWraz z Krzychem dziękujemy za życzenia.:) Pozdrawiamy z porannego Krakowa.:)
Mój ty siedmiolatku,mów do niego będzie dumny.Cudowne urodziny,tort wspaniały i zabawa przednia,pozdrawiam dzieciaki
OdpowiedzUsuńTak mu mówię! Do pewnego wieku będzie się cieszył, że jest coraz starszy, a później mu to przejdzie, tak jak i nam przeszło.:)
UsuńUściski ode mnie i dzieciaków!