Chociaż majówkowy wyjazd na Orawę był nastawiony przede wszystkim na smardze, nie mniej od nich ucieszył mnie ten niepozorny grzybek rosnący na świerkowych szyszkach - baziówka szyszkowata. Szukałam jej odkąd stopniał śnieg, bo właściwy dla niej okres występowania to marzec - kwiecień; w maju baziówki już zanikają. Więcej o baziówce pisałam TUTAJ. Kiedyś znajdowałam ją co roku w ilościach znacznych i wydawało mi się, że wale nie jest tu, na Orawie, gatunkiem nieczęsto spotykanym. Tymczasem od trzech lat nie udało mi się jej znaleźć, a ze względu na porę i temperaturę, nie miałam już nadziei, że zobaczę ją w tym roku. Tymczasem się trafiło i to w dwóch miejscach.:)
Dziwicie się pewnie, że na pierwszym zdjęciu grzybek wygląda na porządnie namoczonego, a ja tu ciągle marudzę, ze w lasach susza i susza. Otóż jesy to baziówka po przeprowadzonej reanimacji.
Pierwsze baziówki zostały zlokalizowane koło Stańcowej, pod Babią, gdzie przyjechaliśmy na lody z dzieciakami. Dzieci jadły i bawiły sie, a niektórzy z grzybniętych, zamiast rozkoszować się odpoczynkiem, oglądali patyczki i szyszki leżące w pobliżu. W ten sposób zostały zlokalizowane malutkie, zupełnie uschnięte baziówki. Miały po milimetrze wielkości i ledwie je było widać nawet przez moje okulary. Zabraliśmy trzy szyszki z największymi baziówkami do domu. Umieściłam je w misce z wodą i grzybki zaczęły wracać do życia.
Na prawdziwe baziówkowe eldorado trafiliśmy następnego dnia, podczas spaceru. Zapakowałam cały koszyczek szyszek i z takim zbiorem wróciliśmy z lasu. Wszystkie szyszki wylądowały w misce z wodą i po 24 godzinach reanimowania baziówek mogły powstać zdjęcia całkiem świeżych owocników.
Baziówka szyszkowata nie jest z pewnością grzybkiem dla standardowego pozyskiwacza runa leśnego, ale już dla zakręconych grzybomaniaków może być rarytasikiem.:)
Po zrobieniu zdjęć, szyszki ponownie zostały obsuszone, włożone do koszyka i wyniesione do lasu. Może za rok baziówki znowu na nich wyrosną.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz