Pożegnanie 2018 roku zaczęliśmy zakończeniem grzybowego sezonu 2018 w Lasku Wolskim. Po powrocie do domu i zmianie ubłoconych ubrań na czyste, poszliśmy do biblioteki, żeby wymienić książki przeczytane na jeszcze nieprzeczytane, a następnie nakarmiłam chłopaków i odwiozłam ich do kolegi, ż którym mieli spędzić popołudnie. Miałam chwilę na zajęcie się zebranymi uszakami i przygotowanie smakołyków na wieczorną imprezę.
W tym roku spędzaliśmy Sylwestra rodzinnie, u nas w domu. Michaś i Krzyś zaplanowali na wieczór maraton filmowy, wiec byliśmy dobrze zaopatrzeni w popcorn i szampany Trele-Morele dla dzieci. Zaraz, jak przywiozłam chłopaków od Kacpra, Krzyś zabrał się za przygotowanie popcornu.
Najtrudniejszym zadaniem był wybór repertuaru filmowego. Żeby nie było kłótni, ustaliłam, że kolejno każdy z nas będzie wybierał jeden film. Oczywiście kolejność też trzeba było ustalić od razu.:) Uzgodniliśmy, że pierwszy film wybierze Michałek, drugi Krzychu, trzeci Pawełek, a ja będę na końcu.
Michaś koniecznie chciał oglądać horror, bo lubi się "pobać". Tak naprawdę, to jeszcze nigdy prawdziwego horroru nie oglądał, ale był przekonany, że bardzo chce. Krzyś od razu powiedział, ze się będzie bał i absolutnie horroru nie chce. Michał rzucił paroma tytułami z listy najstraszniejszych horrorów, ale poprosiłam go, żeby, ze względu na brata, wybrał coś mniej strasznego.
W końcu zdecydował się na "Krwawy okręt". W sumie to mało strasznie w tym filmie było, ale chłopcy i tak przeżywali ogromnie. Widząc, jak się wczuwają, utwierdziłam się w przekonaniu, że na szczęście nie pozwoliłam na naprawdę straszny horror. Nie są na to jeszcze gotowi. Później było komediowo - Krzyś i Pawełek zdecydowali się na "Akademię Policyjną" - dwójkę i trójkę.
Kiedy ja miałam wybierać, była już 23.00 i Krzysiowi oczy same się zamykały. Zaproponowałam mu, żeby się położył spać, na co, z oburzeniem odparł, że wcale nie jest zmęczony. Włączyłam więc "Zabójczy rój", przy którym Krzyś uśpił się zupełnie, a my dotrwaliśmy do północy.
O dwunastej zatrzymaliśmy film, żeby pooglądać i pofocić fajerwerki. Z balkonu mamy dobry widok. W tym roku sztucznych ogni było niewiele i całe strzelanie nie trwało dłużej niż kwadrans. Ciężko stwierdzić, czy to ubogie strzelanie było spowodowane wyrozumiałością wobec zwierząt, czy raczej oszczędnościami. Parę fajerwerków tradycyjnie utrwaliliśmy. Pierwsze siedem fotek to dzieło Pawełka, pozostałe są moje.:)
Strzały rozbudziły Krzysia na tyle, ze przebrał się w piżamkę i po dwóch minutach zdrowo pochrapywał, a my w trójkę skończyliśmy oglądanie filmu i parę minut po pierwszej dołączyliśmy do śpiącego Krzysia.
To my podobnie- domowo, rodzinnie i telewizyjnie. Ciepło było, bez brokatu i makijażu... Pozdrawiam noworocznie- Ewa.
OdpowiedzUsuńA fotki fajerwerków oczywiście piękne!
Wszystkiego najwspanialszego w Nowym Roku! Mroźne pozdrowienia z Krakowa!
Usuń