Na zakończenie tego roku szkolnego wszyscy czekaliśmy zdecydowanie bardziej niż na jakiekolwiek wcześniejsze zakończenie. Zdalne nauczanie tak dało wszystkim w kość, że ten dzień ostatni był jak zbawienie od dalszej męki on-line. W różnych szkołach różne to zakończenie się odbywało; niektórzy znajomi mieli tylko wirtualne pożegnanie, a świadectwa odbiorą sobie w innym terminie. U nas Dyrekcja zarządziła rozdawanie świadectw klasami - klasy wchodziły do szkoły co pół godziny i widziały się tylko z wychowawcą. Całe wydarzenie rozciągnęło się w związku z tym na bardzo długi czas. Na szczęście między klasą Krzysia, a Michała była tylko jedna inna klasa, więc zeszło nam półtorej godziny. Krzychu zaczął wakacje wcześniej.:)
Rano nad Krakowem wisiała mgła, ale szybko opadła i przygrzało. Na parkingu przed szkołą prażyło, ale to nie przeszkadzało dzieciom w serdecznych powitaniach. Zwłaszcza dziewczynki stęskniły się za sobą okrutnie. Chłopcy nieco mniej wylewni byli, ale i tak o zachowaniu dystansu (rekomendowanego:)) można było zapomnieć. Dopiero, kiedy nadeszła właściwa godzina,pani wychowawczyni Krzysiowej klasy otworzyła szkołę i rozstawiła dzieci gęsiego w odpowiednich odstępach. Ciągnął się ten gęsi sznur przez cały, niemały parking. Wchodzili pojedynczo, dezynfekując ręce i w maskach. Przez te maski Michał w ogóle nie chciał na zakończenie roku iść, ale Krzyś go przekonał, że musi zabrać ze szkoły rzeczy, które zostawił - pantofle, strój na wf, jakieś skarby z szafki...
Kiedy dzieci byli w szkole, rodzice mieli okazję do zebrania, którego nie było w tym roku w szkole i omówienia spraw szkolnych i klasowych. Pod koniec półgodzinnego czasu przeznaczonego dla jednej klasy, nadeszła kolejna klas wraz z rodzicami, więc w pewnym momencie zrobiło się dość tłumnie przed szkołą. Wreszcie wyszedł Krzyś, niosący zestaw dyplomów, świadectwo i co najważniejsze - swoje rzeczy, które od marca czekały na ratunek w szkolnej szafce i szatni.
Między rozpoczęciem wakacji Krzysiowych i Michałowych mieliśmy półgodzinną przerwę, w czasie której przeszliśmy się na spacer. Dogrzało nam bardzo. Wróciliśmy przed szkołę na godzinę wpuszczania do budynku klasy Michałka. Wszystko odbyło się sprawnie i oczywiście zgodnie z procedurami. Po 25 minutach Michał również miał wakacje.
Pojechaliśmy do domu. Chłopcy stroje galowe zaczęli zdejmować z siebie już w windzie (jak ja ich dobrze rozumiem), więc nie było szans na zrobienie eleganckiej fotki ze wszystkimi trofeami rozłożonymi na stole.
Takie efekty chłopcy osiągnęli w tym roku.:)
Po tym nietypowym zakończeniu roku szkolnego, rozpoczniemy tradycyjne wakacje. Akurat w kwestii wakacyjnego odpoczynku koronowany wirus nie namieszał nam nic, a nic.:)
Poczekajcie z wakacjami na nas, będzie fajniej. My też powoli się pakujemy, dzisiaj mimo deszczu jedziemy z Miłoszem i Renią na trening grzybowy.
OdpowiedzUsuńTrenujcie, trenujcie, bo kosze mogą być ciężkie.:) Jak przyjedziecie, zaczną się prawdziwe wakacje.:)
UsuńBrawo chłopaki, przepiękne świadectwa. Bawcie się teraz bez lekcji online i bez laptopa. Życzę wspaniałych wakacjii
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy wakacyjnie! :)
UsuńChłopcom bardzo gratuluję ale i Tobie Dorotko ,że to jakoś przemęczyłaś ,to nauczanie w domu .Nie wiem jak Wasi synowie ale w innych szkołach dzieci w maseczkach.Tylko że wczoraj w tłumach na wiecach wyborczych już zapanował tam lepszy wirus niż u reszty społeczeństwa.Tu mam same niecenzurowane słowa więc Pozdrawiam i życzę pięknych wakacji.Odpoczywajcie -wszystkim się należy po tych ost. miesiącach.dużo słoneczka :)
OdpowiedzUsuńU chłopaków w szkole też maseczki były obowiązkowe. Odetchnęłam po tym zakończeniu roku szkolnego z domową nauką i mam nadzieję, że po wakacjach lekcje wrócą do szkoły. Na razie staramy się korzystać z wakacji. Słoneczne pozdrowienia!
Usuń