Zbliżamy się do zakończenia roku szkolnego i rozpoczęcia wakacji. W ostatnim tygodniu nauki zaangażowanie chłopaków w uczestnictwo w lekcjach jest, delikatnie rzecz ujmując, mizerne. Ciałami są na wakacjach od końca kwietnia, a teraz do tych ciał dołączyły dusze i chęć oddania się tylko przyjemnościom jest przeogromna. W środę mieli jeszcze regularne lekcje on-line i tylko dzięki zmianie godziny skończyli szkołę o 13, a nie o 14, jak dotychczas w środy bywało. I dzięki dobroci pani od angielskiego, która zamiast lekcji przysłała piosenkę, byli wolni. Rzuciłam hasło, że idziemy na ostatni przedwakacyjny spacer, a następny to już będzie w wakacje, bez ograniczeń czasowych narzuconych przez szkołę, lekcje, zadania... Wybuch radości był ogromny. Nawet nie myślałam, że ta zdalna nauka aż tak im doskwiera. Narzekania brałam raczej jako takie marudzenie pro-forma, żeby nie przyznać, że spotkania z klasą, choćby przez komputer, są super. Ruszyliśmy zatem radośnie na spacer pod Babią.
Z tej radości, ze to już prawie koniec roku szkolnego, Michał i Krzyś zapomnieli, że ostatnio standardem podczas spacerów były kłótnie i przepychanki - po raz pierwszy od dawna szli zgodnie, rozmawiali z sobą i czerpali moc z zieleni leśnej.
To niesamowite, że potrafili przez ponad trzy godziny wytrwać w braterskiej zgodzie, a ja nie musiałam ich uspokajać i godzić. Oby wakacyjne spacery odbywały się w takiej atmosferze jak ten ostatni przedwakacyjny!
Na leśny spacer wyprowadziliśmy oczywiście koszyk, który wyszedł do lasu pusty, a wrócił pełny.:) W dalszym ciągu można nazbierać borowików ceglastoporych, ale jest ich już zdecydowanie mniej niż jeszcze parę dni temu. Najczęściej spotykane są dojrzałe owocniki, częściowo już pokryte pleśnią lub zaczynające się rozkładać. Młodzieży jest niewiele, a z powodu wilgoci również te młode owocniki są w większości zaatakowane przez pleśń. Mimo to, jeszcze spokojnie można napełnić ładnymi, zdrowymi ceglasiami koszyk średniej wielkości.
Miejsce borowików ceglastoporych powoli zajmują inne gatunki. Widzieliśmy parę młodych muchomorów twardawych, mglejarek i wreszcie maleńkie kureczki. Moje ulubione.:)
Znalazłam też moje pierwsze borowiki szlachetne - całe trzy sztuki! Niestety, nadawały się jedynie do zdjęcia, na którym prezentują się całkiem przyzwoicie. Po dotknięciu nie wyglądały już tak dobrze - te dwa malutkie rozsypały się, bo były tylko zewnętrzną skorupką dla bogactwa wewnętrznego życia.
Największy z nich był na dotyk twardy, więc go wyjęłam ze ściółki i nawet ucałowałam serdecznie. Po dogłębnym badaniu okazało się jednak, ze rónież on jest wypełniony robactwem.
Zaskoczeniem okazały się natomiast borowiki usiatkowane. Wyrosły gromadnie i były zupełnie zdrowe, co w przypadku tego gatunku borowików zdarza się niesamowicie rzadko.
Z niejadalnych gatunków na uwagę zasłużyły sobie piestrzyce rosnące na poboczu leśnej drogi. Były ich tysiące. Rosły rzędem na odległości kilku metrów. W pierwszej chwili myślałam, ze to jakieś kustrzebki, ale po wyjęciu z podłoża jednego owocnika, stało się jasne, że to piestrzyce.
Nazbieraliśmy prawie pełny koszyczek borowików ceglastoporych, pooddychaliśmy przedwakacyjnym powietrze leśnym, a dziś ostatnie lekcje, po których kończymy pakowanie i jedziemy do Krakowa. Jutro chłopcy odbiorą świadectwa i za kilka dni wrócimy na Orawę już całkiem wakacyjnie.:)
W ostatni weekend byliśmy z panem małżem w lesie, ale niestety poza 15 kurkami zero grzybów. W dalsze rejony leśne mój leniwy pan małż nie chciał jechać. A mnie tak nóżki świerzbiły aby troszkę potuptac gdzieś indziej ... BrzęczyMucha
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, kiedy się panu małżowi nie chce.:) Musisz sama na wyprawy dalsze ruszać BrzęczyMuszko, żeby dać nogom pomaszerować.:)
UsuńTo czy te trzy prawdziwki chociaż sitka liczą się że już znalazłaś czy jeszcze z Michasiem stoegiicie w blokach startowych do prawdziwego Borowika. Aby wasz szybko zeszło w Krakowie bo trzeba zacząć pisać wakacyjne opowieści z pod Babiej Góry. Powodzenia
OdpowiedzUsuńZaliczyłam sobie Ewciu to znalezisko.:) Jeszcze tylko Michałek czeka na swojego pierwszego tegorocznego szlachetniaka.:) Już w przyszłym tygodniu powinny się zacząć wakacyjne opowieści spod Babiej.:) Serdeczności z Krakowa!
UsuńJa też jutro jadę z Miłoszem po świadectwo do Ostrowca niestety Miłosz złamał lewą rękę
OdpowiedzUsuńto odbierze świadectwo prawą.:) A jak przyjedzie do Lipnicy, to ręka zrośnie się natychmiastowo. Noga zwichnięta się naprawiła, to i z ręką będzie tak samo.:)
Usuń