piątek, 15 kwietnia 2016

Wiosna w starym parku i ratowanie ślimaków

Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
       Tereny wokół szkoły Michałka i Krzysia są mi znane sprzed lat, a właściwie lepiej byłoby powiedzieć - znałam je dawno, dawno temu, kiedy w pobliżu była stajnia, w której jeździłam konno, pracowałam i miałam mojego pierwszego konia - Okę. Nie było wówczas obwodnicy, domów, dróg, a na wielkich łąkach wypasały się od wiosny do jesieni stada owiec przywożonych z gór. Tu była najbliższa Krakowa bacówka. Teren szpitala otoczonego starym pakiem, był ogrodzony, a po okolicznych łąkach można było galopować nie zatrzymując się na żadnej drodze czy ogrodzeniu.

     Korzystając z wiosennej aury, tuż po lekcjach, poszliśmy z chłopcami pozwiedzać okolicę. W starym parku byliśmy raz jesienią, ale wtedy szybko zapadał zmrok i nie było czasu na dłuższą penetrację.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Poszliśmy najpierw polną drogą, która teoretycznie powinna biec wzdłuż szpitalnego ogrodzenia i dochodzić do drogi łączącej Kraków ze Skawiną. Zaraz na początku w oczy chłopców rzuciły się obudzone z zimowego snu ślimaki winniczki. Od razu przypomnieli sobie, jak rok temu prowadzili w stajni hodowlę ślimaków i chcieli zająć się tym samym podczas spaceru. Wyperswadowałam im ten genialny pomysł, bo mieliśmy przecież pochodzić, a nie organizować stacjonarną zabawę.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Niemniej, od spotkania z pierwszym ślimakiem, nasz spacer przebiegał w tempie ślimaczym, bo Michaś z Krzychem postanowili uratować wszystkie mięczaki, jakie wypełzły na drogę. Szli więc powolutku i patrzyli uważnie pod nogi, a każdego dostrzeżonego ślimaka brali do rąk, skrupulatnie oglądali oceniając jego wielkość, wagę i ubarwienie, a następnie odkładali w pewnej odległości od drogi. Miałam nawet przez moment zamiar zasugerować im, że taką odległość "uratowany" ślimak szybko pokona z powrotem i znowu znajdzie się na drodze. Zanim jednak wypowiedziałam, co pomyślała głowa, ugryzłam się w język - jakby zaczęli wynosić ślimaki znacznie dalej, nasz spacer uległby dalszemu spowolnieniu.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Idąc ciągle delikatnie pod górkę spotkaliśmy następne stworki. Akurat na chwilę wyszło słoneczko, które dotychczas chowało się za chmurami i oświetliło żabie modelki i modeli zmierzających do pobliskiego bajorka.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Widok małej żabki jadącej na dużej żabce nie jest chłopcom obcy, bo obserwowali żabie gody już wielokrotnie. Z radością stwierdzili zatem, że niedługo będzie skrzek i kijanki. Dłuższego zainteresowania żabami tym razem nie było, bo obydwaj byli dalej mocno przejęci swoją misją polegającą na przenoszeniu ślimaków z drogi na trawę obok tejże drogi.:)
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Doszliśmy do miejsca, gdzie kiedyś zaczynało się ogrodzenie szpitalnego parku. Jedynym śladem po nim była rozsypująca się podmurówka; stalowe kraty, z których było zrobione ogrodzenie pewnie już dawno zostały sprzedane na złom... Nic nie broniło wstępu do parku. Zanim jednak tam weszliśmy, wstąpiłam na wzgórek i spojrzałam "na pole", gdzie zamiast łąk zielonych, setki domów wyrosły murowanych. Z dawnych terenów zostało tylko wspomnienie. Piękne wspomnienie.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Weszliśmy do parku. Minęliśmy trzy zdewastowane budynki, w których drzwi i okna zostały zabite dechami, chyba po to, żeby nie kusić do wejścia. Namawiałam chłopców do wypatrywania grzybów, ale ich wzrok wyostrzony był tym razem wyłącznie na ślimaki, których i tutaj było pod dostatkiem.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
      Ja tez nie wypatrzyłam żadnych grzybków, ale wszyscy zwróciliśmy uwagę na fiołki albinosy, które rosły pomiędzy swoimi fioletowymi pobratymcami.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Uwagę Krzysia zwrócił malutki kasztanowiec, który zagnieździł się w zmurszałym pniu swojego rodzica. Michaś i Krzyś bezbłędnie oznaczyli gatunek drzewa po pierwszym spojrzeniu na listki - nauka nie poszła w las, tylko do parku.:)
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab
     Poszwendaliśmy się po parku i kiedy rzuciłam hasło do powrotu, chłopcy wybrali trasę trochę po ścieżce, trochę na przełaj przez łąki. Wracaliśmy do samochodu porzuconego na szkolnym parkingu, a drogę wciąż zastępowały nam winniczki szukające świeżego, zielonego żeru.
Wiosna w parku, ślimak winniczek, ratowanie ślimaków, gody żab

2 komentarze:

  1. A mi to jednak wygląda na ropuchę szarą (Bufo bufo), a nie żabę. Taaa przenoszenie ślimaków z drogi do przedszkola i potem szkoły przedłużało tę drogę o około pół godziny. :-) Pozdrawiam, Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta "duża" żabka wyglądała mi na ropuszkę, ale pasażer wydawał się bardziej "żabowaty"; pewnie przez wielkość.:) Wśród wędrowców były przynajmniej ze trzy gatunki.:)

      Dzięki za oznaczenie. Pozdrawiam.:)

      Usuń