Nieubłaganie zbliża się ta część roku, kiedy grzybów będziemy coraz częściej wypatrywać na drzewach, pniakach czy gałązkach leżących na ściółce niż na ziemi. To właśnie na "drewnianym" podłożu znajdziemy najpopularniejsze zimowe grzyby jadalne - zimówki (płomiennice zimowe), boczniaki ostrygowate czy uszaki bzowe. Warto też, będąc na leśnym spacerze, zwrócić uwagę na gatunki, które co prawda nie nadają się do wypełnienia koszyków, ale są prawdziwą ozdobą lasu. Warto też wykorzystać czas, w którym nie kosimy jadalniaków, na zapoznanie się z nazwami niektórych nadrzewniaków, które można spotkać w kazdym niemal lesie.
Podczas naszego niedzielnego spaceru i zapełniania koszyków pieprznikami trąbkowymi, w obiektyw wpadło mi kilka popularnych, ale przecież nie wszystkim znanych z imienia grzybków. Zapraszam na spotkanie z nimi.:)
Jednym z najbardziej fotogenicznych grzybków, jakie można spotkać w lesie przez cały rok, również zimą, jest rozszczepka pospolita. Już sama jej nazwa wskazuje, że występuje pospolicie. Najczęściej wyrasta na drewnie drzew liściastych, ale potrafi sobie znaleźć miejsce również na iglakach, choć znacznie rzadziej. Najładniej wygląda od spodu, na którym charakterystycznie rozszczepione blaszki sprawiają wrażenie, że oglądamy kwiaty, a nie owocniki pospolitego grzybka. Rozszczepki nie lubią samotności - rosną zawsze w gromadce, pokrywając sobą niejednokrotnie spore powierzchnie drewna.
Tego jegomościa też można spotkać przez cały rok, ale mało kto zwróciłby na niego uwagę, kiedy wokół rosną stada borowików. ;) Teraz, późną jesienią i zimą wzrok spragniony widoku czegokolwiek grzybowego na pewno się na nim zatrzyma.
To łycznik ochrowy. Rośnie sobie w lasach liściastych, a najbardziej upodobał sobie podłoże dębowe. Jeśli nie macie w swoich lasach dębów, nic straconego - wyrośnie na czymkolwiek innym. Podobnie jak rozszczepka, rośnie rodzinnie, chroniąc osobniki żłobkowe pod kapeluszami starszych owocników.
Doskonale to widać na kępce, którą wyrwałam, żeby pokazać grzybka Michałkowi, Krzysiowi i Wam.
Tuż obok łyczników ochrowych chłopcy wypatrzyli kilka miejscówek porośniętych gromadkami rogatych próchnilców gałęzistych. To malutkie grzybki, więc trzeba się nad nimi nieco pochylić, aby zobaczyć jak fantazyjne kształty mogą mieć. Ale przecież każdy grzybiarz przyzwyczajony jest do pochylania się nad rozmaitymi znaleziskami, więc i nad próchnilcem bez trudności wykona skłon.
Próchnilce gałęziste wyrastają wyłącznie na martwym drewnie liściastym.
Czasem potrafią tak obsiąść pniaczek, ze wyglądają jak rycerze okrągłego stołu szykujący się do obrad albo do biesiady.
A tu jedne z najczęstszych i chyba najbarwniejszych nadrzewniaków - potrafią tak szczelnie zasiedlić swojego żywiciela, że spomiędzy owocników nie widać podłoża. Najczęściej porasta żywicieli liściastych, ale w przypadku ich braku, nie pogardza również mniej smacznymi iglastymi.;)
Łycznika późnego to już chyba wszyscy znają, ale też się trafił, więc znalazło się dal niego miejsce w dokumentacji. Od biedy można go zjeść, ale nie polecam.
W lesie, na pniakach, było też trochę starych opieniek ciemnych. Miałam je nawet zamiar wziąć na kotlety, ale okazało się, że po kilkakrotnym zamarzaniu nocą i rozmarzaniu w ciągu dnia, zrobiły się tak kruche i łamliwe, że nie sposób ich było pozyskać w całości.
Gałązki, gałęzie, konary i pnie są też doskonałym siedliskiem dla leśnych galaretek. Najczęściej spotykanym gatunkiem z tej grupy jest trzęsak pomarańczowożółty. Rozpoznacie go na pewno bez problemu, bo żaden inny grzybek ne ma tak intensywnej, rzucającej się w oczy barwy.
Nieco rzadziej spotykany i mniej wpadający w oko, jest jego krewniak - trzęsak mózgowaty.
A na koniec pełen relaks - spacer po listopadowym lesie. Dla takich widoków zawsze warto się tam wybrać, nawet jeśli nie napełni się koszyka.:)
uwielbiam zimowe spacery po lesie i wypatrywanie nadrzewniaków
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak ja.:)
UsuńNa zdjęciach wszystkie te grzybki są przepiękne a jak jest się w lesie to nawet ich się nie zauważa.No chyba że jest się takim pasjonatem jak ty Dorotka.Cudne zdjęcia
OdpowiedzUsuńEwo, takich pasjonatów jest coraz więcej.:)
Usuń