Szwendając się po Popielnie przyglądaliśmy się nie tylko efektom "dobrej zmiany", ale również podłożu - wiadomo przecież, że nie zna się dnia ani godziny, kiedy pod nogami wyskoczą jakieś grzybki. Za wiele nam się nie udało wypatrzeć, ale coś tam w obiektyw wpadło.Do gara tym razem nie.:(
Z daleka Krzyś wypatrzył krąg nieporośnięty trawą wśród zieleni pastwiska, na którym nie pasły się żadne zwierzaki, bo ogrodzenie nie było dokończone. Z tego kręgu wystawały widoczne z daleka białe łebki. Krzyś, z okrzykiem: "Pieczarki!" rzucił się w stronę grzybów. Szybko jednak zawrócił z nosem zwieszonym na kwintę i stwierdzeniem, że to jednak nie są pieczarki.
Pieczarki, nie pieczarki, jadalne, niejadalne - obadać trzeba. "Łysy krąg" powstał w wyniku składowania w jednym miejscu końskich odchodów zebranych na pastwisku. W ten sposób powstało idealne podłoże dla bardzo fotogenicznych grzybków - gnojanek żółtawych.
Grzybki te lubią glebę bogatą w azot, więc chętnie wyrastają w miejscach składowania resztek roślinnych, rozkładającej się słomy czy właśnie odchodów zwierzęcych. To bardzo nietrwałe grzybki - pojawiają się tuż po deszczu, a po dwóch, trzech dniach nie zostaje po nich ani ślad. Dlatego też, mimo, że są dość powszechne, nie spotyka się ich aż tak często. Mimo iż wyrastają gromadnie, nieczęsto udaje się być we własciwym miejscu, o własciwej porze, żeby je dopaść.
Obok gnojanek rosły kołpaczki blade, które lubią podobne środowisko. Kołpaczki są gatunkiem znacznie rzadziej występującym niż gnojanki. Zostały nawet wpisane na Czerwoną Listę Grzybów Zagrożonych.
Charakterystyczny dla tego gatunku jest prążkowany pierścień układający się "do góry", jak widać na poniższym zdjęciu. Pierścień ten może zaniknąć i często starsze owocniki są go pozbawione.
A tak kołpaczek wygląda od spodu:
Poświeciłam z pół godziny na oglądanie i robienie zdjęć tym dwu gatunkom, które zasiedliły gromadnie niewielką przestrzeń. Od dalszych oględzin oderwali mnie zniecierpliwieni chłopcy, wołający, żebym już wreszcie zostawiła te "gówniane" grzyby.
Pieczarki w końcu też są "gówniane" :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! I te rosnące na końskim gównie są najsmaczniejsze. Teraz co prawda "produkuje" się pieczarki na sztucznych podłożach, ale czasem udaje się dopaść te z natury - zapach i smak nieporównywalnie doskonalszy.:)
UsuńCiekawie napisane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTerrence Mckenna w swojej "Stoned Ape Theory" twierdzi, że takie "gówniane grzybki" mogły przyczynić się do szybszego rozwoju ludzkości ;)
OdpowiedzUsuń