czwartek, 9 kwietnia 2015

Na polu bitwy - Rękawka 2015 - część II

Kopiec Krakusa, Rękawka
   Po prezentacji drużyn, oglądanej z co najmniej kiepskiego punktu widokowego, ruszyliśmy w kierunku bitewnego pola. Teraz znaleźliśmy się na przedzie tłumu i udało nam się zalogować w dobrym miejscu. Teren walk został odgrodzony od obserwatorów liną wyprodukowaną fabrycznie. Powroźnicza maszyna nie podołała takiemu wyzwaniu, co stwierdził Michałek, który bardziej był zainteresowany "konstrukcją" liny i supłami na niej poczynionymi, niż rozgrywającym się po drugiej stronie widowiskiem.

Kopiec Krakusa, Rękawka
    A przybyli na pole wojowie ustawili się w szeregu i wysłuchali w skupieniu pouczeń przywódców. Następnie odłożyli tarcze, miecze, topory i rozpoczęli rozgrzewkę.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   Najpierw biegali dookoła placu walki wymachując górnymi kończynami. Jak żywa stanęła mi przed 
oczami lekcja wuefu z podstawówki, kiedy pani przeganiała nas wokół sali gimnastycznej.
    Jak sobie już trochę pobiegali, stanęli w kręgu i znowu machali odnóżami, skakali i...
Kopiec Krakusa, Rękawka

...pompkowali.  W trakcie tych ćwiczeń dołączyli do nich najmłodsi adepci rycerskiego rzemiosła, którzy wszystkie zadania wykonywali ze szczególnym zaangażowaniem.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   Trafił się nawet taki jeden, który chciał rozpocząć walkę jeszcze przed zakończeniem rozgrzewki i wkroczył do akcji z gotową do strzału kuszą. Proponowałam mojemu wojowniczemu Krzychowi, żeby dołączył do wojów, ale to było zbyt dużym wyzwaniem. Pozostał zatem Krzychu wczepiony w moją nogę i z rozdziawioną paszczą przyglądał się, co będzie dalej.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   Tymczasem wojowie ustawili się w szeregu i ruszyli ławą. Naprzeciw nich stanęło dwóch atakujących, którzy starali się pomieszać szyki drużynie.
Kopiec Krakusa, Rękawka
    Atak wcale nie wyglądał na dziecinną zabawę i widać było, że wojownicy wkładają w swoje poczynania sporo sił i całe serca. Wtedy stało się dla mnie jasne po co tylu medyków kręci się w pobliżu - czekali, żeby ratować pobitych. Taki przemarsz drużyny przez całą długość wyznaczonego terenu odbył się kilkukrotnie.
    Rozochoceni poprzednią walką rycerze stanęli do pojedynków - walczyli jeden na jednego. Ten, który został trafiony, klękał oddając hołd swemu zwycięzcy. Ten, który okazał się lepszy stawał do boju ze zwycięzcą z sąsiedniej pary. I tak aż do momentu, kiedy kończył się pojedynek ostatniej pary.
Kopiec Krakusa, Rękawka
    Pokonani wznosili wtedy na cześć najlepszego wojownika gromkie okrzyki: "Sława, sława!!!"
Kopiec Krakusa, Rękawka
      Dla niektórych walka kończyła się zaliczeniem gleby i zapewne niejednym siniakiem na ciele.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   W czasie tych walk Michaś wciąż kontemplował linę z ogrodzenia (ależ to była wyjątkowo piękna lina:)) i obmyślał jaką trzeba byłoby zbudować maszynę, żeby taką długą linę zrobić. Krzyś natomiast chłonął walkę całym sobą - wzrok wbity w punkty najzaciętszych starć, buzia otwarta i mózg nagrywający scenariusze do zabaw na najbliższe półrocze.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   Po wyłonieniu zwycięzcy pojedynków, nastąpiły starcia dwuosobowe. Scenariusz był identyczny - zwycięskie pary stawały przeciw sobie i walki trwały do momentu wyłonienia najwaleczniejszej dwójki.
Kopiec Krakusa, Rękawka
Kopiec Krakusa, Rękawka
Kopiec Krakusa, Rękawka
    Później były starcia trzech na trzech. Sześciu wojów okładających się różnorodną bronią, to już taka mała wojenka.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   Ale po chwili w szranki stanęły drużyny czteroosobowe. Jak się tak zmieszali w ferworze walki, to z punktu widzenia osoby będącej obserwatorem, chwilami trudno było rozróżnić, kto z kim walczy, a czyim jest kompanem. Dobrze, że rycerze nie mieli takich dylematów i wiedzieli komu przywalić w beretkę, a kogo zasłonić własną piersią.
Kopiec Krakusa, Rękawka
    Po kolejnych "Sławach!!!" wykrzykiwanych z pełną mocą po każdym zwycięstwie, nastąpiła ogólna bitwa, w której wzięli udział wszyscy zebrani na udeptanej ziemi wojownicy. Do uszu oglądających dolatywały oprócz bojowych okrzyków, posapywania, pojękiwania, tępe uderzenia tarcz i szczęk broni uderzającej w "zachronki" przeciwników. ("zachronka" to słowo z repertuaru Krzysia. Taka "zachronka" jest sto razy wydajniejsza od zwykłej ochrony czy też zasłonki:)).
Kopiec Krakusa, Rękawka
    Wielu oglądaczy zajęło miejsca na szczycie i zboczach Kopca Krakusa, aby mieć dobry ogląd bitewnego pola.
Kopiec Krakusa, Rękawka
    Podczas zaciętych bojów, niewiasty szykowały się na przyjęcie zwycięzców i zwyciężonych. Wszak wiadomo, że efektowny wygląd i dobry napitek w dzbanie roztopi najwaleczniejsze serce, które natentychmiast przekuje bitewny zapał w bardziej konstruktywne uczucia.
Kopiec Krakusa, Rękawka
   To były ostatnie chwile naszej bytności na Rękawce. Impreza rozkręciła się na dobre, ale Michaś i Krzychu zaczęli cierpieć głód i niedostatek (cały prowiant został zutylizowany), a do tego doszedł wzmagający się chłód popołudniowy i opuściliśmy wojów zebranych u stóp Kopca Krakusa. Do następnego roku.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz