Październik od początku swego istnienie, zaskoczył na Orawie kompletnym brakiem grzybów pozyskowych. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było aż tak kiepsko. To teraz powinien być złoty czas pieprzników trąbkowych, opieniek i orawskich rydzów. A ich nie ma. Za to październik zaskakuje dalej - teraz piękną pogodą, słońcem, ciepłem w ciągu dnia i niemal zupełnym brakiem opadów. Coś tam sypnęło krupem śnieżnym, ale to był tylko taki incydent półdniowy i zaraz wróciło słoneczko. W takich warunkach bezgrzybowych na sobotni spacer pod Babią zapomniałam nawet zabrać koszyk. Nie był zresztą do niczego potrzebny, chociaż parę grzybków po drodze się trafiło.