Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzyby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzyby. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Pierwsze wiosenne z Orawy

 

     Wiosna się gdzieś zapodziała w drodze pod Babią. W ciągu tygodnia co prawda stopił się śnieg, którego dosypało tydzień temu, ale na weekend znowu się ochłodziło i sypnęło śniego-deszczem. Nie mam już najmniejszej ochoty patrzeć na biel zamiast zieleni no i wreszcie jakieś wiosenne grzyby chciałabym znaleźć. A pierwszym udało się wystawić łebki w miejscach, gdzie słonku udało się roztopić pokrywę śnieżną. Zobaczcie jak wygląda Orawa 10 kwietnia. Czasem o tej porze były już całkiem dorodne smardze. A teraz?

wtorek, 23 listopada 2021

Zołza poznaje zimowe grzyby

 

    Temperatury i długość, a właściwie krótkość dnia wywołały na świat zimowe grzyby. Prawdę mówiąc, na moich stałych miejscówkach nie miałam kiedy ich w tym roku poszukać, bo różne zajęcia w ciągu tygodnia zabierają cały czas, a weekendy, ze względu na prace budowlane, spędzamy wszystkie pod Babią. Nie jeździło się na Orawę w listopadzie czy grudniu, bo to był czas na spacery w innych lokalizacjach. Ale teraz się wszystko pozmieniało i koniecznością jest poszukanie stanowisk zimowych grzybków tam, gdzie jest szansa pochodzić. Orawa nie sprzyja zimowym gatunkom, bo mało tu drzew liściastych, a temperatury też sporo niższe niż na przykład w okolicy Krakowa. Niemniej, w sobotę udało się znaleźć miejscóweczkę zimówkową. To pierwszy gatunek z zimowej trójcy, jaki poznała Zołza.

wtorek, 5 października 2021

Ostatnie grzyby z Orawy?

 

  Ten rok w orawskich lasach przejdzie do historii zapisanych w kronikach grzybowych przede wszystkim jako rok krótki. Smardze zaczęły się wyjątkowo późno, bo zima długa była, a wiosna ślamazarzyła się okrutnie nie mogąc nadejść. Lato przeszło pod hasłem jednego konkretnego rzutu borowików i wszyscy szykowali się z koszykami na jesień. A tu jesienne grzyby pokazały figę z makiem. We wrześniu rosły pojedyncze borowiki i koźlarze. Do nich dołączyły mleczaje jodłowe, czyli orawskie rydze. Można ich było parę garści pozyskać, ale były to ilości na smaka, a nie hurtowe. Wszyscy czekali na październik i ogromny wysyp rydzowy... A tu zamiast zmasowanego ataku grzybów wszelakich, pokazały się opieńki, które są oznaką końca obfitych grzybobrań. Teraz opieńki już dogorywają i ze względu na wiek i poziom robaczywości, nie nadają się już do zbioru. Mimo braku koszykowych grzybów,spacer po kolorowym lesie jest zawsze przyjemnością z górnej półki.

wtorek, 21 września 2021

Po dwóch tygodniach na Orawie

 

    Dwa tygodnie dałam orawskim lasom odpocząć od mojego pazerniactwa i liczyłam na to, że przez ten czas zbiorą wszystkie siły, żeby w połowie września eksplodować obfitością i różnorodnością koszykowców i ciekawostek. Po przeprowadzonej inspekcji, stwierdziłam, że nie wykorzystały dobrze tego czasu i prawdęmówiąc, jestem zawiedziona. Nie tylko ja zresztą - do Lipnicy zjechało sporo grzybiarzy, którzy też liczyli na obfite zbiory, a znaleźli tyle, co ja albo i mniej. Zobaczcie zresztą sami,na co można liczyć jadąc pod Babią.

poniedziałek, 6 września 2021

Wrześniowy koszyczek orawski


      Po trzech dniach spędzonych w Krakowie, rozpoczęciu roku szkolnego i próbach ogarnięcia miejskiej rzeczywistości. Po nacieszeniu się konikami, które za rok już nie będą zostawać na wakacje, tylko pojadą ponownie na Orawę, czekaliśmy z utęsknieniem na weekend. Te trzy dni zmęczyły mnie bardziej niż miesiąc wakacyjnej roboty w polu.;) W piątek zwolniłam chłopaków wcześniej ze szkoły (i tak te pierwsze lekcje niczego nie wnoszą) i pojechaliśmy na wieś. Po przyjeździe Zołza eksplodowała radością, bo to przecież miejsce, które zna znacznie lepiej niż krakowski domek. To własna łąka, podwórko i las. I jeszcze wieczorny grill, na który młoda melduje się natychmiast jak tylko zobaczy, ze z magicznego pudła zwanego lodówką przekłada się różne pachnące zawiniątka do koszyka. Piątkowe popołudnie w Lipnicy tak nas domęczyło, że poszliśmy spać z kurami albo nawet chwilę wcześniej niż one.

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Koniec wakacji

 

    Wszystko ma swój nieuchronny koniec, który zazwyczaj następuje za wcześnie, za szybko i nie wtedy, kiedy by się chciało. Tak jest każdego roku z wakacjami i tak dzieje się teraz. Tegoroczne wakacje żegnają nas obfitymi łzami wylewanymi z szarego nieba. Nie jest tak źle, bo wielki wysyp grzybowy został w całości wykorzystany i się zakończył. Teraz w lesie można pospacerować, pooglądać grzybowe cuda, ale koszyka już się za bardzo nie napełni, chociaż na chwilę obróbki zawsze się coś spazerniaczy.:) A bywało czasem znacznie trudniej opuszczać babiogórskie tereny, bo intensywny wzrost grzybów był w pełni, a raz zaczął się dokładnie dzień przed naszym wyjazdem do miasta. Tak, ze teraz żegnamy się z wakacjami w pełni spełnieni pazerniaczo.

wtorek, 20 lipca 2021

Po deszczu w orawskich lasach

 

      Po obfitych opadach deszczu, które kilkakrotnie dogłębnie namoczyły ściółkę, po gorących i parnych dniach, wreszcie po ciepłych nocach, grzyby powinny galopem meldować się na swoich miejscach pod drzewami, w trawie, nad strumykami i na wzniesieniach. Powinno być na bogato i kolorowo w lesie. No właśnie... Powinno być, a nie jest. Najbardziej chyba zdumiewa mnie brak siatkoblaszków maczugowatych, które standardowo startowały w ostatnich dniach czerwca, a najpóźniej w pierwszych dniach lipca. W tym roku nie pokazała się ani sztuka na żadnym ze znanych mi, bogatych stanowisk. Jeżeli wyskoczą teraz, będą miały dokładnie miesięczne opóźnienie. A co rośnie? Zobaczcie sami.

wtorek, 13 lipca 2021

Pierwszy szlachetniak z orawskiego lasu

 

    Orawskie grzyby mają w tym roku strasznie pod górkę. Jak nie zimno i śnieżnie, to upalnie i sucho. Wszystkie okoliczne burze i deszcze dokładnie nas omijały. Największe przeleciały wysoko nad nami i pognały do Krakowa, gdzie narobiły sporo zamieszania. Z jednej strony dobrze, że gwałtownych zawirowań burzowych nie było,ale z drugiej pragnienie deszczu wyzierało z każdego zakamarka. Ziemia popękała miejscami tak, że potworzyły się w niej dwucentymetrowe szpary jak na pustyni. Z nieba lał się żar, Michał z Krzychem odmówili współpracy i siedzieli w basenie, a ja desperacko każdego dnia szukałam równie jak ja zdesperowanych grzybów. W sobotę, 10 lipca, w tych wysuszonych okolicznościach udało mi się znaleźć pierwszego borowika szlachetnego.

środa, 7 lipca 2021

Kurnik się otworzył :)

 

    Jeszcze w niedzielny poranek oglądałam zdjęcia z kurkowymi doniesieniami z czterech stron świata i ślinka mi kapała na widok koszyków, misek i wiaderek wypełnionych kurami. Taką samą reakcję powodowały wysypane na blat stołu żółciutkie grzybki, a zdjęcia z rosnącymi gromadnie kureczkami wywoływały zazdrościę i mocniejsze bicie serca. Niezmiennie kurki pozostają moimi ulubionymi  grzybami konsumpcyjnymi i już mi się tęskniło za ich smakiem, a one jakoś nie zamierzały się w moich lasach zameldować, chociaż gdzie indziej rosną już od dawna.

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Wakacje wystartowały

    Zamiast zakończenia roku szkolnego i odbierania świadectw, był wakacyjny wyjazd. Po tych kilku tygodniach, w czasie których wszystkie dzieci spotykały się w szkole, na zakończenie roku został ogłoszony ścisły reżim sanitarny, z maskami, odstępami i każdą klasą osobno wchodzącą do szkoły. W takim cyrkowisku brać udziału nie mieliśmy zamiaru, więc świadectwa odbierze Pawełek w tygodniu, a my się wakacjujemy od piątkowego poranka.

wtorek, 15 czerwca 2021

Babskie świętowanie pod Babią

 

   Po raz drugi od ponad dwunastu lat taka okazja mi się trafiła, więc trzeba ją było odpowiednio uczcić. Cała moja dwunożna menażeria pojechała sobie na Mazury, żeby się bujać na łódce, a ja w związku z tym mam wolne od pamiętania o wszystkim za nich, codziennych nastoletnich pyskówek, sprzątania, gotowania i stu tysięcy innych rzeczy. Zrobiłam sobie przedłużony weekend pod Babią i zanim dojechały koleżanki na weekendową imprezkę już parę lasów obleciałam, żeby sprawdzić, gdzie warto je zabrać, żeby sobie coś znalazły. Inspekcja nie wypadła zbyt zadowalająco, bo w lasach zrobiło się już sucho i tylko pojedyncze sztuki dały radę wyskoczyć nad powierzchnię ziemi. Najlepsze tereny łowieckie zostawiłam na sobotę i niedzielę, więc możecie się z nami teraz wybrać na poszukiwania.:)

wtorek, 1 czerwca 2021

Smardzowo - borowikowy weekend

 

     Kolejny zimny i deszczowy weekend lipnicki za nami. To już końcówka maja, a temperatury nadal spadają nocą poniżej pięciu stopni, a w dzień dochodzą maksymalnie do 10. Zimowe kurtki i ocieplane gumowce nadal są codziennym strojem. W tych trudnych warunkach rośliny użytkowe całkowicie odmawiają współpracy, ale grzyby radzą sobie całkiem nieźle.

wtorek, 18 maja 2021

Deszczowo, kwiatowo i smardzowo na Orawie

 

    Pada, pada i raz jeszcze pada... Odmianą w padaniu jest od czasu do czasu ulewa, ewentualnie burza. Wylewają się z nieba zaległości za ostatnie dziesięciolecie, kiedy to panowała susza. Na Orawie jest już tak mokro, ze nawet bagienne rośliny wymiękają i gniją w stojącej wszędzie wodzie. Ta sama bajka dotyczy grzybów. Nie inaczej jest w moim ogródku, który pierwszy rok uprawiam i od razu ma pod górę - późna wiosna, przymrozki, a teraz hektolitry wody. Chyba cud się musi wydarzyć, żeby mi jakieś pomidory czy ogórki urosły, a nie zgniły. Ale w sobotę był chwilowy przebłysk słońca i udało mi się zaliczyć spacerek wokół Grapy bez zmoczenia. Jak na tegoroczne warunki, to już luksus. Zobaczcie jak się toczy orawskie życie.

poniedziałek, 10 maja 2021

Tygodniówka na smardzowym szlaku

 

    Po majówkowym weekendzie zostałam z Michałem i Krzysiem na Orawie, żeby jeszcze pokorzystać z uroków wiejskiego życia i nacieszyć oczy majowymi grzybkami. Po raz kolejny prognostycy głosili, że to będzie wreszcie ten tydzień, w którym nastąpi przełom i kulawa wiosna w końcu dokuśtyka tu, gdzie na nią z utęsknieniem czekamy. Przepowiednie pozostały niestety tylko przepowiedniami, a zamiast słoneczka i wreszcie wyższych temperatur, mieliśmy przelotne opady śniegu, nocne przymrozki i lodowaty wiatr urywający chwilami beretkę. Mimo tak niekorzystnych warunków, dzięki zimowym kurtkom i ocieplanym butom, spędziliśmy całkiem przyjemne chwile na smardzowym szlaku.

poniedziałek, 3 maja 2021

Nie damy sobie odebrać majówki!

 

    Wszystko się sprzysiegło, żeby majówki w tym roku nie było. Nie dość, że nie ma jak przedłużyć weekendu z okazji majowych świat, to jeszcze chore obostrzenia nierządowe i na dobitkę pogoda, która z wiosenną, majową aurą nie ma nic wspólnego. Na przekór tym wszystkim niedogodnościom, realizujemy standardowy plan majowy - jesteśmy, jak zawsze, na Orawie, są nasi przyjaciele i są smardze. Co prawda tylko ten nasze, polskie,  do oglądania, bo Słowacy postawili na granicy w Winiarczykówce wielkie betonowe bloki, żeby ich smardze drugi rok z rzędu nie miały naszej opieki.

wtorek, 27 kwietnia 2021

Tydzień przed majówką


      Zazwyczaj w ostatnim tygodniu kwietnia to już nawet w górach wiosna była w pełni rozkwitu i cieszyła oczy krokusami, pierwiosnkami i wiosennymi grzybami. Ale w tym roku wiosna jakaś kulawa - idzie, potyka się i drogę do nas gubi. O Orawie to chwilami całkiem zapomina i nawet nasłonecznionych łąk jeszcze nie zazieleniła. A my uparcie wiosny szukamy i sprawdzamy miejsca, w których powinny już czekać na nas grzybeczki nasze upragnione. W sobotę w planie było sprawdzenie miejscówki wodnichy marcowej. Stanowisko tego gatunku odkryłam dwa lata temu. Jest jednym z kilku znanych w Polsce. W ubiegłym roku owocniki się nie pokazały, bo wiosna była bardzo sucha. Teraz warunki są dobre, więc liczę na spotkanie z wodnichą.

czwartek, 22 kwietnia 2021

Na krakowskim grzybowisku

 

    Ten rok jest idealny dla wiosennych grzybów, które lubią, kiedy ciągle pada, a temperatura nie jest za wysoka. Jak już donosiłam, na jednej z miejscówek smardzówkowych, miało miejsce prawdziwe szaleństwo grzybowe. Miało, bo już okres świetności grzybki mają za sobą - zrobiło im się za mokro, a deszcz połamał wyrośnięte i nasączone wodą owocniki. Za to drugie stanowisko wcale w smardzówki nie obfitowało, za to inne grzybki się na nim pojawiły.

wtorek, 20 kwietnia 2021

Jest pierwszy smardz orawski!


     W piątek po południu jechaliśmy w stronę Lipnicy i z każdym kilometrem oddalającym nas od Krakowa, na łąkach było coraz więcej śniegu. Takie okoliczności pogodowe w drugiej połowie kwietnia nie nastrajają zbyt optymistycznie jeśli chce się w nich znaleźć jakieś grzyby. Na Orawie śniegu było nieco mniej, ale wystarczająco, żeby krajobraz uczynić bardziej zimowym niż wiosennym. W nocy z piątku na sobotę jeszcze dopadało białego. Na pierwsze przeszpiegi poszłam po południu w sobotę, bo wcześniej nie było szans wykopania czegokolwiek spod śniegu. W ciągu dnia zrobiło się cieplej i część białego zamieniła się w wodę. Można było iść i szukać.:)

środa, 7 kwietnia 2021

Wiosenne grzyby do spotkania teraz

 

     Ciąg dalszy znalezisk ze śląskich lasów. Wiadomo, ze głównym celem wycieczki były smardze, bo one są ikoną wiosennych grzybobrań z aparatem, ale inne gatunki sprawiają również wiele radości. Zobaczcie, co można teraz znaleźć w lesie i oczy nacieszyć.:) Oczywiście wszystkie prezentowane piękności pochodzą z leśnych zasobów Pawła, który nam co rok umożliwia nacieszenie się swoimi odkryciami. Samodzielnie, w ciągu jednego dnia na pewno nie zdołalibyśmy tylu gatunków znaleźć na obcym terenie, a dzięki Pawłowo=i,mamy wszystko przygotowane - grzybki czekają ustawione w szeregu i kolejno się meldują.

sobota, 3 kwietnia 2021

Krakowskie smardzówki wreszcie znalezione

 

    Mniej więcej od połowy marca, jak co roku, regularnie kontrolowałam smardzówkowe miejscówki znajdujące się w Krakowie i jego okolicach. Czasem zdarzało się, że pierwsze egzemplarze tych najwcześniej pojawiających się smardzowatych, wyskakiwały już przed pierwszym dniem wiosny, a czasem bywało i tak, ze dopiero pod koniec pierwszej dekady kwietnia znajdowałam pierwsze. Oczywiście mowa tu o owocnikach już dobrze wykształconych i mających wielkość co najmniej dwóch centymetrów. Mniejszych nie szukam, bo zawsze mam obawę, że przy rozgarnianiu ściółki więcej grzybów zniszczę niż znajdę. Dlatego czekam spokojnie aż same ujawnią swoją obecność. Obecny rok na tle kilkuletnich obserwacji, wypada średnio - na trzy regularnie kontrolowane miejscówki, grzybki pojawiły się na razie tylko w jednej. Pierwsze sztuki (doliczyłam do 43) zostały znalezione i obfotografowane drugiego kwietnia. Na grzyby w pozostałych miejscach nadal czekam.