środa, 31 lipca 2019

Przyjechali goście z Baniochy

     Nadszedł ten (29 lipca), planowany od pół roku dzień i Monika z  Mariuszem zameldowali się na lipnickim podwórku. Byłam okrutnie zestresowana ich przyjazdem, bo z szeregu wiadomości wymienionych z Moniką, wiedziałam, ze liczy na zobaczenie wszystkich cudów orawskich lasów oraz okolicy bliższej i dalszej. A tu w lesie jest jak jest i choć cudeńka się od czasu do czasu trafiają, to nie jest to tak, ze się idzie na pewniaka. Na szczęście niewzruszona Babia stoi na swoim miejscu i chyba się nawet nie skurczyła pod wpływem suszy, więc największa atrakcja okolicy, jakby na to nie patrzeć, jest aktualna. Ponadto w sobotę po południu wypatrzyłam pierwsze tegoroczne siatkoblaszki maczugowate. Co prawda miały wielkość 3 - 4 milimetrów, ale kolorek był widoczny. A w przypadku tego gatunku kolor ma duże znaczenie. Ucieszyło mnie to znalezisko okrutnie, bo przynajmniej jeden gatunek do pokazania miałam. I to gatunek wymarzony.

poniedziałek, 29 lipca 2019

Borówkowe święto 2019

Święto Borówki, Zubrzyca Górna
      Święto Borówki obchodzone w Zubrzycy Górnej w pierwszą niedzielę po imieninach Hanki jest doroczną okazją do odwiedzenia skansenu. O ile Święto Pasterskie przez wszystkie lata, kiedy na nim bywaliśmy, niewiele się zmieniło, to borówkowe święto jest za każdym razem inne. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz byliśmy na nim z Pawełkiem, jeszcze bez Michałka i Krzysia, były super konkursy na estradzie. Wtedy braliśmy udział w piłowaniu kłody drewna piłą moja - twoja, a ja jeszcze startowałam w konkurencji jak najszybszego jedzenia borówek. I nawet nagrodę dostałam.:) Później na kilka lat ludowe świętowanie zamieniło się w odpust ze straganami z chińszczyzną z najniższej półki. Na szczęście, po zmianie kierownictwa skansenu, powrócił bardziej tradycyjny wymiar tego święta, chociaż już takich pomysłowych konkursów jak za pierwszym razem, nigdy nie powtórzono. W tym roku Święto Borówki zdominował niestety ryk silników. Zobaczcie, co tam się działo.:)

piątek, 26 lipca 2019

Z trudem wytuptane

grzyby 2019, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie, borowik szlachetny, kolczakówka piekąca
      Na fotkach wygląda to całkiem przyzwoicie, ale rzeczywistość taka cudna już nie jest. Żeby włożyć cokolwiek do koszyka, trzeba przemierzyć kilometry dróg i ścieżek leśnych oraz zarośli. Chociaż prawdę mówiąc, więcej grzybów można w tej chwili znaleźć przy drogach, gdzie na ściółkę spadło nieco więcej deszczu niż w gęstwinie drzew. Patrząc na efekty ostatnich spacerów i porównując to z ilością przetuptanych kilometrów, można wyliczyć, że jeden grzyb na kilometr przebytej trasy, to już sukces. Po deszczu z ostatniej niedzieli nie ma już śladu, a kolejnych opadów nie możemy się doczekać. Dzisiaj od południa miały przechodzić burze, ale na razie nie słychać żadnych pomruków.

środa, 24 lipca 2019

Pierwsze maluchy podeszczowe

grzyby 2019, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie, borowiki, koźlarze, muchomory, twardówka anyżkowa, śluzowce
     Po  tych wszystkich deszczach, które miały przejść nad Orawą, ale nie przeszły oraz tych, którym udało się wypadać we właściwych miejscach (czyli nad naszymi lasami), po raz pierwszy od blisko trzech tygodni pojawiła się świeżyzna grzybowa. Nie jest tego wiele, ale i tak sprawia radość ogromną, zwłaszcza, że co nieco można włożyć do koszyka. Oby sytuacja grzybowa rozwinęła się zgodnie z naszymi pragnieniami.:)

niedziela, 21 lipca 2019

Co nam dały lichutkie opady, czyli orawskiego bezgrzybia ciąg dalszy

grzyby 2019, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie
       Nie ma dnia, żeby ktoś nie pytał, co słychać w orawskich lasach, czy padało, czy rosną już jakieś grzyby? Albo informacje, ze "u mnie" ma padać, że przecież pokazują, że pada, że powinno już być mokro. to ja uprzejmie donoszę wszem i wobec, że owszem, prognozy pokazują jakieś deszcze, że parę razy po pięć minut popadało, ale wilgoci z tego w lasach za bardzo nie widać. Tym bardziej grzybów nie widać... Dzisiaj od południa też krążą burze dookoła Lipnicy i dopiero przed chwilą jedna z nich zahaczyła skrzydłem o nasze podwórko i trochę się wylała nad nami. 

    Mimo takich, niesprzyjających grzybowemu pazerniactwu, warunków i tak codziennie odbywamy inspekcje w kolejnych lasach. Inni goście przebywający w Lipnicy patrzą już na mnie jak na totalnego wariata, bo nie są w stanie zrozumieć, że samo chodzenie po lesie, nawet jak nie ma grzybów, może sprawiać przyjemność. Poza tym, zeby tak całkiem bez łupu z lasu nie wychodzić, nadal zbieramy codziennie borówki. Cóż... Zamiast pierogów z grzybami, w czasie najbliższej zimy, będziemy jeść pierogi z borówkami. Dzisiaj byliśmy w czwórkę pod Babią i przynieśliśmy dwa litry borówek i dwa grzyby - borowika szlachetnego (w całości zdrowy) i gołąbka modrożółtego (został zjedzony przez Michałka). A co się udało znaleźć w ciągu ostatnich dni? Zobaczcie sami.:)

piątek, 19 lipca 2019

Nadrzeczna baza

     Z roku na rok teren Michałkowych i Krzysiowych zabaw podwórkowych w Lipnicy ulega rozszerzeniu. Zaczynało się od malutkiej pogródki ogrodzonej płotkiem, żeby pełzaki nie pospadały. Pogródka została przerobiona na duży balkon i tym samym terytorium się poszerzyło. Przez kolejnych kilka lat do zabaw wystarczało lipnickie podwórko. Rok temu teren rozszerzył się o podwórko sąsiedniej agroturystyki i samodzielne wyprawy do sklepu oddalonego o pół kilometra w górę. W tym roku terytorium zyskało kawałek łąki nad rzeką i rzekę. Trzeba tam przejść przez drogę i w tym roku chłopcy już sami się dostają do nowego w ich królestwie terenu. Właściciele sąsiedniej agroturystyki - Bajki zaadoptowali kawałek brzegu dla swoich gości, ale chłopaki "od nas" przerobili wszystko według własnego pomysłu. Nie obeszło się bez spięcia z sąsiadami, ale spór szybko został zażegnany i teraz juz wszyscy bawią się wspólnie.

środa, 17 lipca 2019

Drugi etap wakacyjnych zmagań z brakiem grzybów

Grzyby 2019, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie, grzyby w czasie suszy, muchomory, borowiki, pięknoróg, kubecznik, gołąbki
      W orawskich lasach popadało trochę w czwartek w ubiegłym tygodniu, ale wbrew temu, co donosił na fb Zibi, nie były to opady całodniowe ani też takie, że "świata nie widać"; pod gęstymi koronami świerkowymi i jodłowymi ściółka pozostała sucha. Przykrym efektem burzy, jaka w tym dniu przeszła nad Lipnicą, było znikniecie podrzuconego kociaka, który czmychnął gdzieś, kiedy zagrzmiało i zniknął. Dotychczas nie wrócił. Mam tylko nadzieję, że przygarnęła go jakaś dobra dusza, a nie zginął gdzieś pod kołami samochodu. Później deszcz padał w niedzielę. Byliśmy wtedy w krakowskim domku i w mieście też padało całkiem porządnie.Niestety, na drugi dzień niewiele po tym deszczu pozostało - trawniki momentalnie wyschły i nie było na nich znać jakichkolwiek opadów. Miałam nadzieję, ze chociaż pod Babią jakieś większe efekty da się zauważyć. Dlatego wczoraj, po powrocie do wieśniackiego życia wakacyjnego, popędziliśmy do granicznego lasu, zeby sprawdzić, co w nim słychać.

sobota, 13 lipca 2019

Pierwszy rozdział wakacji bezgrzybowych zamknięty

     W zamierzchłych czasach, kiedy w orawskich lasach mieszkały jeszcze grzyby, gdziekolwiek nasze grzybiarskie nogi by nas nie zaniosły, wszędzie spotykaliśmy te wymarłe stworzenia. Czy był to wielki las porastający masyw Babiej Góry, czy niewielki zagajnik rosnący wśród łąk, zawsze w ściółce czaiły się jakieś stworki w kapeluszach wspartych na trzonach, czy jak kto woli - głowy na nóżkach.;) Nazewnictwo na dzień dzisiejszy nie ma wielkiego znaczenia, gdyż stworzenia te całkowicie opuściły nasze ukochane lasy. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było aż tak tragicznie. Ze świerków na potęgę opadają igły, które tworzą nową warstwę wysuszonej ściółki, łąki wysychają, a tam, gdzie kiedyś płynęły górskie strumienie, ostały się puste koryta wyżłobione przez wodę. W studniach lipnickich brakuje wody, a jej poziom w największej rzece - Lipniczance jest tragicznie niski.

środa, 10 lipca 2019

Wypasione popołudnie

Wypasiona Dolina w Zubrzycy Górnej
     Kiedy w orawskich lasach rosły grzyby, popołudnia zawsze były za krótkie - trzeba było obrobić pozysk z przedpołudniowego spaceru, zająć się pracami gospodarczymi, a czasem nawet udawało się wyskoczyć jeszcze raz do lasu. W te wakacje dni lipnickie, a zwłaszcza godziny popołudniowe zdecydowanie się wydłużyły, bo nie ma czego suszyć, marynować, smażyć, prażyć i gotować. W związku z tym, w ramach walki z bezczynnym podwórkowaniem, można wyskoczyć tu i tam. Tym razem zaproponowałam towarzystwu park linowy w Wypasionej Dolinie. Michał i Krzyś wpadli w zachwyt i natychmiast zwerbowali kolegów. Tym sposobem pojechaliśmy do Zubrzycy mocną ekipą w składzie - ja z moimi chłopakami, Zibi z Miłoszem i pani Małgosia z Erykiem i Olą.

wtorek, 9 lipca 2019

Pasterskie Święto 2019

Święto  Pasterskie 2019; Lipnica Wielka
     Jak lipnicka tradycja nakazuje, w pierwszą niedzielę lipca pod Babią Górę zjeżdżają tłumy miejscowych i turystów, aby wziąć udział w "Pastyrskim Świncie na Lipnicy Hej!" My, za sprawą Pawełka, również kultywujemy tę tradycję i rokrocznie zaliczamy pasterskie święto. Ja bym spokojnie odpuściła tę imprezę, ale Pawełek cały rok czeka na swoje ulubione gosposie z Koła Gospodyń  Wiejskich, które z ukontentowaniem karmią i poją Pawełkowy brzuszek. Tak zachwalał to jedzenie, a przede wszystkim picie, że namówił Zibiego, żeby zabrał Miłosza i poszedł świętować razem z nami. Niezbędną osobą w tych okolicznościach świątecznych był kierowca, który to nakarmione i napojone towarzystwa przetransportuje z miejsca imprezy do domu. Nikt nie miał wątpliwości, kto będzie wozicielem. Już dawno minęły czasy, kiedy Pawełek poświęcał się aż tak, żeby na pasterskie święto iść na piechotę, żebyśmy obydwoje mogli skorzystać z atrakcji. Ale nie ma co wracać do prehistorii, tylko odpalać dobrze upchaną (Pawełek, Zibi, Miłosz, Michał, Krzyś no i ja) brykę i drzeć do góry.

niedziela, 7 lipca 2019

Bieda z nędzą w orawskich lasach

grzyby 2019, grzyby w lipcu, grzyby na Orawie, grzyby w czasie suszy
     Wydawało mi się, że kiedy przyjechaliśmy na wakacje pod Babią, to lasy były suchuteńkie, a znajdowane grzybki wyrastały w akcie desperacji. Dziesięć dni pobytu na Orawie zdecydowanie zweryfikowało moją ocenę sytuacji - jak przyjechaliśmy, to było całkiem mokro! A grzybów znajdowało się mnóstwo! Teraz to dopiero jest sucho - ściółka leśna trzeszczy pod nogami, szyszki jodłowe i świerkowe rozpadają się na łuseczki przy delikatnym dotknięciu, górskie strumienie częściowo wyschły, a te najbystrzejsze ciurczą delikatnie cieniutkimi stróżkami. W takich warunkach znalezienie jakiegokolwiek grzyba graniczy z cudem. Przez cały tydzień parę takich cudów się zdarzyło.:)

piątek, 5 lipca 2019

Wielka wyprawa na Babią Górę

Babia Góra; szlak z Przełęczy Krowiarki i ze Stańcowej, Babia Góra w lipcu
      Grzyby w orawskich lasach wyschły totalnie i nie widać jak na razie żadnej nadziei na poprawę sytuacji. Trzeba więc wymyślać różne inne zajęcia, żeby było wesoło i ciekawie. W ramach walki z bezgrzybiem zaproponowałam małolatom zdobywanie Babiej Góry. Propozycja spotkała się z entuzjazmem. Nawet Miłosz, który przed przyjazdem do Lipnicy skręcił kostkę, uzyskał od mamy zgodę na udział w wyprawie, pod warunkiem, że pójdzie w ortezie. W ten sposób zebrała mi się pięciodzieciowa grupka zdobywców. Już na etapie przygotowań do wycieczki, śmiałam się, że niejeden turysta na szlaku będzie mi zazdraszczał pińcet plusa na taką bandę.;)

środa, 3 lipca 2019

Wreszcie całą bandą w lesie

     
     Przez pierwszych kilka dni byliśmy w Lipnicy jedynymi gośćmi. Michał i Krzyś tysiąc razy dziennie zadawali pytanie, kiedy wreszcie przyjadą koledzy. Michałek to przynajmniej umie i lubi bawić się sam, więc tak bardzo nie cierpiał z powodu braku towarzystwa, ale Krzyś nie mógł się doczekać na drużynę, z którą mógłby pograć w piłkę. Przez trzy dni chodził biedak w korkach i grał sam z sobą, a w akcie desperacji poustawiał sobie na boisku pniaczki przeznaczone do spalenia na grillu, żeby robiły za przeciwników, których trzeba "kiwać". Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy na podwórko lipnickie zajechał Zibi ze swoimi wnukami - Miłoszem i Franciszkiem. Miłosz wysiadł z samochodu podpierając się na kulach. Kiedy Krzychu to zobaczył, miał w oczach łzy i taki straszny zawód, że aż mnie się serce z żałości ścisnęło. Okazało się, że Miłosz dwa dni wcześniej skręcił kostkę. Klimat lipnicki działa uzdrawiająco, więc już wieczorem w dniu przyjazdu trochę w piłę pokopał. Następnego dnia dojechał Eryk i Ola, więc ekipa do podwórkowych szaleństw jest niezwykle silna. Nie wszystkie dzieciaki chodzą z nami do lasu, ale i tak prowadzam za sobą powiększoną gromadkę. Na pierwszy spacer pojechaliśmy do Małej Lipnicy.

wtorek, 2 lipca 2019

Jak technika na bacówkę dotarła

wakacje na Orawie 2019, bacówka w łąkach, grzyby 2019, suchy las
      Nie przychodzi mi nic innego, jak mój ulubiony cytat z Mrożka: "Hej, wysoko ci u nas technika stanęła, wysoko..." A wszystko przez Pawełka, który jeszcze na majówce obiecał bacy, że zainstaluje mu panel słoneczny do produkcji prądu i tym samym po raz pierwszy od zarania dziejów bacówki w Lipnicy zapłonie kaganek oświaty.:) Na pierwszy weekend w czasie naszego wakacyjnego pobytu w Lipnicy Pawełek załadował na tylne siedzenie Doblowoza solara i przyjechał do nas. W sobotę rano ruszyliśmy na bacówkę na dwa samochody, bo przecież sprzęt techniczny zajął całe miejsce dla dzieci. Michał i Krzyś stwierdzili, że będą pomagać tacie, wiec ja miałam wolne na wyjście do lasu.