W Krakowie już co nieco wiosnę widać. Co prawda miejscówki smardzówkowe na ten moment jeszcze są puste, ale trawa zaczyna powoli zielenieć, na forsycjach są już doże pąki kwiatowe, krokusy na trawnikach zakwitły, a z koni zaczęło się sypać zimowe futerko. Wiedziałam, że na Orawie wiosna przez minione dwa tygodnie cudów nie zdziałała, ale liczyłam na to, że chociaż szyszkówki i baziówki spod śniegu wyciągnęła, a łąki ozdobiła pierwszymi krokusami. Okazuje się jednak, że się tegorocznej wiośnie całkiem te kierunki wędrówki mieszają i strasznie krętymi ścieżkami idzie. Zobaczcie zresztą sami, co ona wyprawia.