W poniedziałek wyruszyliśmy na szlak UBIEGŁOROCZNYCH WIELKICH POZYSKÓW - dookoła najbliższej naszego domu, zalesionej góry Grapy, która przycupnęła tuż za progiem. Zanim wyszliśmy oczami wyobraźni już oglądałam te kureczki, te borowiczki i mnóstwo wynalazków grzybowych, jakie na planowanej trasie znajdowaliśmy rok temu.
Do roboty w lesie zabraliśmy Żółtego i Feliksa, które dzielnie nosiły Michałka i Krzysia podczas spaceru. Zabrakło nam naszego Pawełka - dokumentalisty, żeby uwiecznił pierwsze grzybobraniowe zmagania kucyków z orawskimi lasami. Kiedy ja chciałam im zrobić zdjęcie, właziły w obiektyw mackając go pyszczkami w poszukiwaniu kolejnej "nagrody".