Po pierwszej bytności na dużym i głębokim basenie, Michaś nie odpuścił i tak się przymilał, żeby jeszcze tam pójść, że w efekcie chodzili z Pawełkiem pływać co drugi dzień. Ponieważ naocznie stwierdziłam, że Michaś świetnie sobie radzi, a Pawełek bardzo się stara, żeby go dobrze pilnować, pozwoliłam im się pławić bez mojego nadzoru. udało im się nie potopić i niczego nie pogubić.
Po każdym kolejnym basenowaniu Michałek przychodził coraz bardziej zachwycony i o swoich wrażeniach opowiadał bratu. W efekcie Krzychu stwierdził, że on też chce iść na taki duży basen. W jego przypadku mniej się obawiałam o to, że się utopi, bardziej o to, że narobi wrzasku i do wody nie wejdzie. Krzyś bowiem ma zdecydowanie większy respekt przed wodą niż starszy brat i dotychczas nie zdecydował się na naukę pływania w wodzie, w której nie sięgałby do bezpiecznego dna.
Staram się bardzo traktować obu chłopców tak samo - nie chcę, żeby któryś czuł się pominięty, odrzucony, gorzej traktowany od brata. Dlatego ustaliłam z Krzysiem, że pójdziemy na ten duży basen w ostatni feryjny piątek. Od środy Krzyś z niecierpliwością oczekiwał na ten "najlepszy dzień w jego życiu", w którym miał dorównać bratu. Nadszedł piątek.