piątek, 29 stycznia 2016

Dorównać bratu

Dzieci w basenie, nauka pływania, pływanie z dzieckiem, basen Korona w Krakowie
     Po pierwszej bytności na dużym i głębokim basenie, Michaś nie odpuścił i tak się przymilał, żeby jeszcze tam pójść, że w efekcie chodzili z Pawełkiem pływać co drugi dzień. Ponieważ naocznie stwierdziłam, że Michaś świetnie sobie radzi, a Pawełek bardzo się stara, żeby go dobrze pilnować, pozwoliłam im się pławić bez mojego nadzoru. udało im się nie potopić i niczego nie pogubić.

     Po każdym kolejnym basenowaniu Michałek przychodził coraz bardziej zachwycony i o swoich wrażeniach opowiadał bratu. W efekcie Krzychu stwierdził, że on też chce iść na taki duży basen. W jego przypadku mniej się obawiałam o to, że się utopi, bardziej o to, że narobi wrzasku i do wody nie wejdzie. Krzyś bowiem ma zdecydowanie większy respekt przed wodą niż starszy brat i dotychczas nie zdecydował się na naukę pływania w wodzie, w której nie sięgałby do bezpiecznego dna. 

     Staram się bardzo traktować obu chłopców tak samo - nie chcę, żeby któryś czuł się pominięty, odrzucony, gorzej traktowany od brata. Dlatego ustaliłam z Krzysiem, że pójdziemy na ten duży basen w ostatni feryjny piątek. Od środy Krzyś z niecierpliwością oczekiwał na ten "najlepszy dzień w jego życiu", w którym miał dorównać bratu. Nadszedł piątek.

czwartek, 28 stycznia 2016

Migulka

     We wtorek Michałek miał przykry wypadek - spadł z Feliksa. A było to tak: kucyk zakłusował parę kroków i spokojnie zaczął człapać stępem. Michałek chciał szybciej i zamiast wykorzystać swoje umiejętności poparte siłą przekonywania, zaczął machać rekami dzierżącymi wodze. Tego było Feliksiowi za wiele - jak zobaczył nagłe ruchy nad swoją głową, ruszył pełnym galopem, co wywołało kolejne mało skoordynowane ruchy Michałka i w efekcie doprowadziło do rozstania się konia z jeźdźcem. Nie wiem, który był bardziej przestraszony zaistniałą sytuacją - Michałek, który płakał, czy Feliks trzęsący się z przerażenia. W efekcie obydwaj przytulili się do "mami" i po chwili kontynuowali jazdę. 

środa, 27 stycznia 2016

Uszaki ruszyły!

Uszak bzowy Auricularia auricula-judae
     Od samego rana ptaki wydzierały się radośnie ciesząc się z cudnej wiosennej aury w styczniu - na termometrze 10 stopni "na czerwonym", na niebie słoneczko. Wymarzony dzień na spacer w poszukiwaniu zimowych grzybków. Odwiozłam Krzysia do zerówki, a z Michałkiem wybraliśmy się do lasu.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Leśne lody z musem malinowym, czyli pod urokiem kolczakówek

kolczakówka piekąca Hydnellum peckii
     Pogoda nadal nie zachęca do długich spacerów "po zewnętrzu", więc zostaje trochę czasu na wyprawy w głąb foto-zasobów. Pod pretekstem porządkowania zdjęć z ubiegłych lat (niezmiennie mam w nich straszny bałagan; chyba tylko Pawełek ma większy w swoich;)),przewędrowałam ponownie przez orawskie lasy. Tym razem jednak nie miałam nastroju do zapełniania koszyka, tylko do wrażeń estetycznych. Chyba zbyt dużo ponurych dni obudziło we mnie takie mało pazerniacze zapędy. A do zaspokojenia potrzeby podziwiania piękna idealnie nadają się kolczakówki. I to właśnie one są bohaterkami tego wpisu.

niedziela, 24 stycznia 2016

Uciec przed krakowskim smogiem

Smog w Krakowie, Las Bronaczowa, jazda na sankach, zimowy spacer
     Od kilku dni nad Krakowem ponownie zagościł szaro - bury, śmierdzący smog. Widzieliśmy go dokładnie wczoraj wracając od koni. W Węgrzcach niebo było błękitne i rozświetlone słońcem, natomiast po wjechaniu w aleje otuliła nas gęsta mgła, w której widoczność była mocno ograniczona. Również na naszym osiedlu przejrzystość powietrza, choć może ciut lepsza niż w centrum, wiele pozostawiała do życzenia. Pod tym względem ubiegłoroczna jesień i tegoroczna zima biją chyba rekordy...

     Pierwotny plan zakładał na dzisiaj całodniowy wyjazd pod Babią Górę, ale w związku z całotygodniową chorobą Krzysia, zrezygnowaliśmy z wielogodzinnego przebywania na polu, żeby dziecku będącemu tuż po infekcji, nie zaszkodzić. Ale perspektywa spędzenia kolejnego dnia w zamknięciu zupełnie nam nie pasowała, więc uciekliśmy przed smogiem do lasu niedaleko Krakowa. Dodatkową motywacją była chęć wykorzystania ostatniego styczniowego śniegu, który zaczął już topnieć.

sobota, 23 stycznia 2016

Pierwszy raz na dużym basenie

pływanie na basenie, nauka pływania dla dzieci, najgłębszy basen w Krakowie, basen Korona
     Już dawno Michałek miał obiecane wyjście na duży basen Korony (to najgłębszy i chyba najdłuższy basen w Krakowie). Realizacja tej obietnicy miała nastąpić w czasie ferii. Pawełek proponował, że pójdą sami z Michałkiem, ale ja obawiałam się po pierwsze, że tata nie upilnuje dziecka, które niechybnie utonie w czterometrowej głębi, po drugie pogubią połowę rzeczy, a po trzecie, nie wysuszą się porządnie i takie tam... A poza tym sama też chciałam się popluskać w basenie. W związku z tym zostało ustalone, że pójdziemy w trójkę. Kiedy Krzychu się pochorował i basenowanie miało zostać odsunięte w czasie, Michaś wpadł w "otchłań rozpaczy". Trzeba było coś wymyślić.

     Spakowałam obydwu chłopców do samochodu, Krzycha podrzuciłam cioci Benie i pojechaliśmy na Michałkowy wymarzony basen.

piątek, 22 stycznia 2016

Kiedy Krzyś choruje

     Dopadło i nas - we wtorek, w Krzysiowym przedszkolu, z trzech grup, pozostało pięcioro niedobitków, których chorobotwórcze mikroby nie wpakowały do łóżek. W tym roku szkolnym jest to już kolejny pomór wśród przedszkolnych dzieci. Krzycha do tej pory wszystkie choroby omijały i jako jedyny miał stuprocentową frekwencję. Byłam przekonana, że tak samo będzie teraz, bo przecież moje dziecko jest wyjątkowo odporne. Zatem, kiedy przyszłam po Krzycha i pani powiedziała, że mój synuś po podwieczorku przytulił się do kaloryfera, stwierdzając, że jest mu zimno i boli go gardło, nie bardzo chciałam uwierzyć w to nagłe osłabienie. Przypuszczałam raczej, że Krzyś trochę symuluje, żeby nie iść do zerówki, tylko razem z bratem korzystać z uroków ferii zimowych.

czwartek, 21 stycznia 2016

Jadalne borowiki z Orawy

Borowik usiatkowany Boletus reticulatus
     Za oknem nadal zima zła daje o sobie znać zawiewając śnieżynkami w okna, a ja wybrałam się na kolejne wspomnieniowe grzybobranie po moich ukochanych orawskich lasach. Odpłynęłam bardzo, bardzo daleko w czasie i przestrzeni. I trudno mi było podjąć decyzję jakie piękne grzybki pokazać. Tym razem wybrałam dla Was fotki jadalnych borowików, jakie spotkałam na Orawie w czasie moich wędrówek. Z przerażeniem stwierdziłam, że zdjęć z borowikami w roli głównej jest taki ogrom, że trudno będzie wybrać te najciekawsze. Po ostrej selekcji zostały te, które możecie obejrzeć. Jak już miałam zdjęcia, pojawiły się kolejne dylematy - od którego gatunku zacząć, a na którym skończyć, żeby żaden nie czuł się pokrzywdzony i nie zemścił się na mnie swoją nieobecnością w lasach w tym roku.;)  Uznałam, ze najsprawiedliwsze będzie kryterium pojawiania się kolejnych borowikowatych gatunków w lesie. I w końcu mogę Was zaprosić na orawskie borowikobranie.

wtorek, 19 stycznia 2016

Dopadła nas śnieżna zamieć

konie, kucyki, jazda konna, jazda w terenie, jazda konna dla dziecka, ferie zimowe, zima w Krakowie, zamieć śnieżna, śnieżyca
     Stało się! Michaś rozpoczął pierwsze w swoim prawie siedmioletnim życiu ferie zimowe. Do szkoły nie chodzi co prawda zbyt długo, ale starsi koledzy bardzo dokładnie uświadomili go, jaką wartość mają ferie. Nie przewidzieli jednak, że Michałek ma matkę, która nie pozwoli mu się kitwasić w łóżku do południa, oglądać bajek przez pół dnia, jeść słodyczy i chipsów ani robić wielu innych, mało pożytecznych (w matki  mniemaniu oczywiście), rzeczy.

     Ponieważ Michaś kategorycznie odmówił wyjazdu na jakikolwiek obóz oraz uczestnictwa w zajęciach zorganizowanych w klubach sportowych czy domach kultury, zapowiedziałam mu, że będzie spędzał ferie aktywnie. Zaczęliśmy od dzisiaj - weekendu nie liczę, bo to normalne, że jest spędzany aktywnie.

     Pawełek sprawdził rano jedynie słuszną i najdokładniejszą (według niego, ma się rozumieć) prognozę pogody i oświadczył, że chwilami mogą sie pojawić pojedyncze płatki śniegu, spadające z prawie bezchmurnego nieba. Jak się okazało, tym razem PRAWIE zrobiło sporą różnicę. Zobaczcie zresztą sami.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Zima w Puszczy Niepołomickiej

Puszcza Niepołomicka, zima w puszczy, jazda na sankach, zimowy spacer, dzieci w lesie zimą
     Jazdy na sankach nigdy dość! Chłopcy z entuzjazmem przyjęli propozycję wyjazdu saneczkowego do Puszczy Niepołomickiej. Szybki telefon do znajomych - będzie nas więcej! Michaś z Krzychem po raz kolejny zaczęli skakać, dowiedziawszy się, że na spacerze będzie z nami Robuś.

     Perspektywa przyjemności na świeżym powietrzu przyspieszyła poranne czynności obowiązkowe (szczególnie mycie zębów, którego skrócenie nie wymaga od dzieci specjalnych wyrzeczeń) i wyruszyliśmy. Wybraliśmy miejsce z płaskimi drogami, nadającymi się do jazdy na sankach, leżące niedaleko Rezerwatu Lipówka, o który w efekcie spacerowych dokonań, udało nam się otrzeć. Ostatni raz w tym punkcie puszczy byliśmy 6 stycznia 2015 roku - tak powiedział Pawełkowy dżips.

niedziela, 17 stycznia 2016

Na kuligu - film

konie, kuce, jazda konna, jazda w trenie, kulig, jazda na sankach, zaprzęg z kucykami
     Pawełek się postarał - jeszcze chyba nigdy nie udało mu się tak szybko zmontować filmu, a tu już jest! Zapraszam na film z sobotniego kuligu.:)

sobota, 16 stycznia 2016

Na drugim kucykowym kuligu

konie, kuce, jazda konna, jazda w trenie, kulig, jazda na sankoach, zaprzęg z kucykami
    Tydzień temu uczyłam Żółtego i Feliksa ciągnięcia sanek. Wykorzystaliśmy wtedy pierwszy tegoroczny śnieg, aby zorganizować kameralny kulig. Po tamtym śniegu pozostało już tylko wspomnienie i fotki - przez cały tydzień panowała odwilż, ale od piątku zrobiło się chłodniej i znowu poprószyło białym puchem, co umożliwiło zorganizowanie kolejnej kucykowo - saneczkowej wyprawy. Ale po kolei...

piątek, 15 stycznia 2016

Po kilkudniowej odwilży

Grzyby zimowe, grzybobranie w zimie, spacer po zimowym lesie, lakownica spłaszczona Ganoderma lipsiense, szaroporka podpalana  Bjerkandera adusta, żylak promienisty Phlebia radiata, uszak bzowy Auricularia auricula-judae, wrośniak różnobarwny Trametes versicolor, Łycznik późny Panellus serotinus
     Przez kilka dni mróz sobie zupełnie odpuścił - niewielka ilość śniegu rozpłynęła się w ekspresowym tempie polewana mżawką, ziemia rozmarzła i pokryła się warstwą błota. To idealne warunki dla zimowych grzybów. Dopiero dzisiaj udało mi się wygospodarować chwilę w południowych godzinach, aby powęszyć po lesie. 

     Odwilż już się skończyła - poprószyło świeżym śniegiem, a ziemia ponownie stwardniała. Co prawda w ciągu dnia zrobiło się cieplej, ale cieniutka biała warstwa pozostała. Zapraszam na styczniowy spacer po jednym z podkrakowskich lasków.

czwartek, 14 stycznia 2016

Młodzi (nie) ogarnięci

     "Polska język, trudna język" - tak czasem mawia Pawełek, kiedy wychwyci jakąś "perełkę" wśród internetowych komentarzy albo przyłapie Michałka lub Krzycha na próbie wymówienia jakiegoś trudnego słowa czy też skonstruowania zdania. Pawełek ma rację, ale ponieważ ja uważam, że nie ma trudności, których nie dałoby się pokonać, jest zmuszony, z całą resztą menażerii słuchać nauk i przyjmować z pokorą moje uwagi (czasem, nie ukrywam, nieco kąśliwe).;)

środa, 13 stycznia 2016

Wśród pieprzników

pieprznik jadalny - kurka Cantharellus cibarius, Cantharellus pallens pieprznik blady, pieprznik ametystowy Cantharellus amethysteus
     Wybrałam się na kolejne wirtualne grzybobranie - korzystając z deszczowego popołudnia styczniowego i tego, że Michałek z Krzychem cudnie się bawili bez mojej pomocy czy ingerencji, odpłynęłam w orawski letnio - jesienny klimat. Moja wyprawa związana jest poniekąd z obietnicą, jaką złożyłam latem. Może już nikt o niej nie pamięta, ale ja w niektórych kwestiach posiadam "pamięć absolutną" i w związku z tym mam przyjemność zaprosić Was do pieprznikowej krainy. 

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Półgodzinne tchnienie wiosny

konie, jazda konna w zimie, jazda w terenie, gołoledź, oblodzenie
     Kolejny dzień po nocnym przymrozku straszył mgłą i lodowiskiem na wszelkich ziemskich powierzchniach. Zaczęłam poniedziałek "w środku nocy", żeby się odrobić z rana i mieć czas dla kopytniaków.

     Drogi, polane solanką, pozwoliły na bezpieczne odstawienie chłopców do szkoły i równie bezpieczny, acz okupiony czasem spędzonym w korkach, dojazd do stajni. Tu jednak mróz trzymał ziemię w okowach lodowych i nic nie wskazywało na to, że sytuacja ma się zmienić.

niedziela, 10 stycznia 2016

I już po śniegu

Koniec pierwszego śniegu, odwilż, marznąca mżawka, gołoledź łąki na Ruczaju, jazda na sankach, zimowy spacer
     Po wczorajszym, cudownie słonecznym i niemal przedwiosennym dniu, niedzielny poranek jawił się jak jakiś zły sen - szare mgliste zasłony i siąpiąca mżawka nie zachęcały do szybkiego opuszczenia łóżeczek. Pawełek miał zająć się przed południem swoimi Pawełkowymi sprawami i dzięki temu zrejterował przed spacerem w tej mało przyjaznej aurze. Chwilę po wyjeździe dzwonił do nas z informacją, że jest strasznie - chodniki i drogi oblodzone, marznące kropelki spadające z nieba i w ogóle same straszne rzeczy... Zaleciłam mu daleko idącą ostrożność w kierowaniu autem i pozwoliłam Michałkowi i Krzysiowi na budowanie z klocków, odsuwając w czasie wyruszenie na spacer.

sobota, 9 stycznia 2016

Taką zimę to lubimy!

konie, kucyki, jazda konna, jazda na sankach, kulig, oprzęganie koni, zima w mieście
     W drugiej połowie tygodnia mrozy zelżały i poprószyło trochę śniegiem skrywając pod cienką warstwą bieli wszystkie brudne szarości. W piątkowe popołudnie przyświeciło słoneczko i w mieście śnieg praktycznie zniknął. Mimo to spakowałam do bagażnika sanki, bo chłopcy już od środy nie mogli się doczekać, kiedy będzie można na nich pojeździć. 

     Jadąc dzisiaj do stajni, stwierdziłam, że nie będzie po co wyjmować sanek z bagażnika - drogi, pobocza i chodniki ponownie stały się szaro - bure. Jednak, kiedy przejechaliśmy przez linię Wisły, śnieg stawał się coraz bardziej widoczny, a koło stajni było całkiem biało. do tego świeciło słońce, a temperatura zdecydowanie sprzyjała zabawom na powietrzu (nie mogę niestety napisać "na świeżym powietrzu", bo brak wiatru pozwolił na ponowne panoszenie się smogu pod Wawelem).

piątek, 8 stycznia 2016

Dokarmiamy ptaki

Tyniec, nad Wisłą w Tyńcu, ptactwo wodne, zimowe dokarmianie ptaków, karmienie łabędzi, karmienie kaczek
     Jak co roku, również tej zimy, do Krakowa zleciały się stada wodnego ptactwa, liczącego na łatwy żer. Najwięcej jest łabędzi i kaczek krzyżówek, ale i innych gatunków nie brakuje. Po Wiśle pływa całkiem sporo kaczek łysek, mew i kormoranów. Z roku na rok ptactwa jest coraz więcej - najwidoczniej przekazują sobie informacje o dobrych miejscówkach.:) Najlepiej "ustawiły" się te, które zajęły miejsca u stóp Wawelu - tam przychodzi najwięcej spacerowiczów, którzy chętnie napełniają brzuchy wygłodniałych pierzastych. Bardzo liczne stada bytują również przy starej przystani promowej w Tyńcu. Tam właśnie, podczas naszego ostatniego spaceru, karmiliśmy łabędzie i kaczki, prowadząc przy tym obserwacje ich zachowań.

czwartek, 7 stycznia 2016

Pierwszy śnieg 2016

Tyniec, opactwo tynieckie, Wisła, Skawinka, zamarznięta Wisła, wały przeciwpowodziowe, pierwszy śnieg 2016
     Mróz zelżał, a z chmur posypało się trochę śniegu - nie na tyle, żeby zaskoczyć drogowców, ale wystarczająco dużo, żeby dać dzieciakom trochę zimowych doznań. Oni nie pamiętają naprawdę śnieżnych i długich zim, więc taka odrobina białego puchu, który ledwie przykrył powierzchnię ziemi, jest dla nich ogromną atrakcją. Skorzystaliśmy z wolnego dnia w środku tygodnia i wybraliśmy się na zimowy spacer do Tyńca.

środa, 6 stycznia 2016

To już dwa lata

konie, jazda konna, strata przyjaciela, śmierć konia
     Dwa lata temu, 6 stycznia pożegnałam na zawsze moją wierną towarzyszkę tysięcznych spacerów i wypraw w tereny znane i nieznane. Spędziła ze mną 22 lata ze swojego dwudziestopięcioletniego życia. Odeszła, ale pamięć o niej jest ciągle żywa - pamiętam ja, Pawełek, moje dzieci i zapewne jeszcze sporo osób, które miały okazję poznać Okę.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Kolorowy świat koźlarzy

 Leccinum aurantiacum koźlarz czerwony
     Siarczysty mróz zmroził życie w zimówkach, boczniakach i uszakach, a mnie wygnał na poszukiwania grzybów zapisanych w przepastnych czeluściach moich zapasowych dysków. Długie zimowe wieczory to doskonały czas na porządkowanie foto - zasobów, oznaczenie sfotografowanych gatunków i nabycie nowej wiedzy. Wędrując tak po orawskich lasach wpadłam na genialny pomysł zaproszenia Was do świata koźlarzy - grzybów, które zna niemal każdy grzybiarz. Znajomość ta często jest jednak bardzo powierzchowna, a popularne kozaki kryją mnóstwo tajemnic. Zapraszam do ich królestwa.

niedziela, 3 stycznia 2016

Domowe szaleństwa popołudniowe

zabawa sylwestrowa dla dzieci, zimowe popołudnie, w co bawią się dzieci w zimie, zabawa w wojnę, budowa wiatraka,zimne ognie,skoki na dmuchany materac
     Okazuje się, że kilka godzin spędzonych na mrozie nie wystarcza dzieciom do wytracenia takiej ilości energii, żeby popołudnie spędziły wyłącznie na zabawach stacjonarnych. Michałek potrafi co prawda godzinami budować rozmaite konstrukcje z klocków, ale i on potrzebuje się "wyszaleć". Krzychowi natomiast potrzeba raptem pięciu minut po zjedzeniu posiłku, żeby go "roznosiło" od środka. Od Sylwestra popołudnia spędzamy w domu bo po pierwsze mróz trzyma konkretny, a po drugie starym też się należy trochę odpoczynku od codzienności i pobycia razem nie tylko na spacerach. Do naszych chłopaków dołączyła kuzynka Natalka i w trójkę realizują swoją inwencję twórczą. Zobaczcie zresztą sami.

piątek, 1 stycznia 2016

Mroźny noworoczny spacer

Nowy Rok 2016, Ruczaj, Zakrzówek, noworoczny spacer, mroźny dzień
     Nowy Rok trzeba zacząć aktywnie, żeby przez kolejne 365 dni tak właśnie spędzać czas. Menażeria, która co prawda nie dotrwała do sylwestrowo - noworocznej północy, ale i tak położyła się do łóżek później niż zwykle, wcale nie miała ochoty opuścić cieplutkich łóżeczek, zwłaszcza, że na zewnętrzu temperatura powędrowała głęboko na niebieską stronę. Poranne kitwaszenie w pościeli trwało zatem wyjątkowo długo, ale nie nalegałam zbytnio na przyspieszenie, bo w wolnym dla wszystkich dniu mogliśmy sobie pozwolić na pewne opóźnienie w wyruszeniu na noworoczny spacering (wszak żadne grzybki nie były zagrożone przez innych pazerniaków).