wtorek, 23 listopada 2021

Zołza poznaje zimowe grzyby

 

    Temperatury i długość, a właściwie krótkość dnia wywołały na świat zimowe grzyby. Prawdę mówiąc, na moich stałych miejscówkach nie miałam kiedy ich w tym roku poszukać, bo różne zajęcia w ciągu tygodnia zabierają cały czas, a weekendy, ze względu na prace budowlane, spędzamy wszystkie pod Babią. Nie jeździło się na Orawę w listopadzie czy grudniu, bo to był czas na spacery w innych lokalizacjach. Ale teraz się wszystko pozmieniało i koniecznością jest poszukanie stanowisk zimowych grzybków tam, gdzie jest szansa pochodzić. Orawa nie sprzyja zimowym gatunkom, bo mało tu drzew liściastych, a temperatury też sporo niższe niż na przykład w okolicy Krakowa. Niemniej, w sobotę udało się znaleźć miejscóweczkę zimówkową. To pierwszy gatunek z zimowej trójcy, jaki poznała Zołza.

niedziela, 14 listopada 2021

Niepodległościowy marsz na Babią


     Połączenie listopadowego wejścia na Babią z marszem niepodległościowym z okazji święta 11 listopada, przyszło mi do głowy miesiąc temu, podczas październikowego zdobywania szczytu Babiej Góry. Zapytałam Krzysia, czy będzie niósł flagę na szczyt, a on był zachwycony tym pomysłem. Spakowałam więc flagę na przedłużony z powodu święta wyjazd weekendowy i zgodnie z planem ruszyliśmy o siódmej rano na przełęcz Krowiarki. Pawełek nas podwiózł i wrócił do Lipnicy, żeby opiekować się Zołzą, która w dalszym ciągu jest za młoda, żeby ją wziąć na szlak. 

    Na parkingu było już dużo samochodów, a między nimi uwijał się tłum chętnych do wejścia na górę. Osobiście wybrałabym mniej uczęszczany szlak, ale Michał marudzi, ze inna droga jest zbyt męcząca. A skoro już się zdecydował iść, to podjechaliśmy na szlak, który jest dla niego wystarczająco lekki. Pogoda zameldowała się na starcie dnia rewelacyjna, bardziej kwietniowa niż listopadowa - ze słoneczkiem, bezchmurnym niebem i ciepłym wiatrem. Nie spodziewałam się tak doskonałych warunków na listopadową wycieczkę. Minusem takie pogody była duża ilość turystów. Krzychu wziął flagę i poszliśmy zakupić bilety.

środa, 3 listopada 2021

Stary miesiąc, nowy czas

 

     Dobił październik do swego kresu rozświetlony słońcem i tak ciepły, ze w ciągu dnia trzeba było zrzucać kurtki i bluzy, bo spokojnie wystarczała koszulka z krótkim rękawkiem. Ostatni weekend z taką przepiękną aurą dał nam dodatkowo godzinę w gratisie, co oczywiście skrupulatnie wykorzystaliśmy na ciekawe działania. Grzyby pozostały niestety niewzruszone i czekają w uśpieniu na przyszły rok. W związku z tym zostały nam bezpozyskowe spacery, które są na tyle atrakcyjne, że nawet bez pełnego koszyka chce się iść. Przynajmniej mnie i Zołzie.