poniedziałek, 28 czerwca 2021

Wakacje wystartowały

    Zamiast zakończenia roku szkolnego i odbierania świadectw, był wakacyjny wyjazd. Po tych kilku tygodniach, w czasie których wszystkie dzieci spotykały się w szkole, na zakończenie roku został ogłoszony ścisły reżim sanitarny, z maskami, odstępami i każdą klasą osobno wchodzącą do szkoły. W takim cyrkowisku brać udziału nie mieliśmy zamiaru, więc świadectwa odbierze Pawełek w tygodniu, a my się wakacjujemy od piątkowego poranka.

wtorek, 22 czerwca 2021

Tylko ceglasie dają radę w upale


     Ostatni półweekend wolności... Pół, bo w niedzielę chłopaki wróciły z mazurskiego rejsu. A zanim wróciły, złożyły zamówienie na obiad swoich marzeń z zup królową - pomidorową w roli głównej. Dwutygodniowa rozpusta jedzeniowa polegająca na konsumpcji pączków, lodów i innych słodyczy najwyraźniej się znudziła i zatęskniło się Michałkowi i Krzysiałkowi za zwyczajną, mamową kuchnią. Chcąc sprostać ich wymaganiom i przyjąć ich w domu godnie - pomidorówką i mizerią,  opuściłam Orawę w niedzielny poranek, przeznaczając pół weekendu na gotowanie, a nie włóczenie się po lasach. Ponieważ nie lubię być stratna, jeśli chodzi o to leśne włóczęgostwo, to sobie przedłuzyłam weekend w drugą stronę i do Lipnicy przyjechałam już w środę po południu.:) Droga to był koszmar, bo na wysokości Myślenic drogowcy zrywali z drogi nawierzchnię i zwęzili sobie szosę do jednego pasa. Skutkiem był korek, w którym stałam ponad godzinę. Temperatura powietrza - 30, asfaltu pewnie z 50, a u mnie klima działa jak się otworzy wszystkie okna i jedzie co najmniej 60 na godzinę.;) Jednym słowem usmażyłam się, a telefon wyłączył się z powodu przegrzania.

wtorek, 15 czerwca 2021

Babskie świętowanie pod Babią

 

   Po raz drugi od ponad dwunastu lat taka okazja mi się trafiła, więc trzeba ją było odpowiednio uczcić. Cała moja dwunożna menażeria pojechała sobie na Mazury, żeby się bujać na łódce, a ja w związku z tym mam wolne od pamiętania o wszystkim za nich, codziennych nastoletnich pyskówek, sprzątania, gotowania i stu tysięcy innych rzeczy. Zrobiłam sobie przedłużony weekend pod Babią i zanim dojechały koleżanki na weekendową imprezkę już parę lasów obleciałam, żeby sprawdzić, gdzie warto je zabrać, żeby sobie coś znalazły. Inspekcja nie wypadła zbyt zadowalająco, bo w lasach zrobiło się już sucho i tylko pojedyncze sztuki dały radę wyskoczyć nad powierzchnię ziemi. Najlepsze tereny łowieckie zostawiłam na sobotę i niedzielę, więc możecie się z nami teraz wybrać na poszukiwania.:)

poniedziałek, 7 czerwca 2021

W Lesie Bronaczowa kiepściutko

 

    Wydawało mi się, ze skoro już pod Babią całkiem dorodne ceglasie można znaleźć i to w ilościach większych niż trzy sztuki, to w znacznie cieplejszym, podkrakowskim Lesie Bronaczowa, tych ceglasi będzie znacznie więcej, a już na pewno będą większe i dorodniejsze od tych orawskich. Zwłaszcza, że ostatnie dni były znacznie cieplejsze niż ostatni miesiąc. W związku z takimi optymistycznymni przewidywaniami, wzięłam całkiem spory koszyk, pazerniaczy nóż i aparat. Paweł z dziećmi zajęli się szykowaniem kajaka na warsztacie, a ja pojechałam do lasu.

wtorek, 1 czerwca 2021

Smardzowo - borowikowy weekend

 

     Kolejny zimny i deszczowy weekend lipnicki za nami. To już końcówka maja, a temperatury nadal spadają nocą poniżej pięciu stopni, a w dzień dochodzą maksymalnie do 10. Zimowe kurtki i ocieplane gumowce nadal są codziennym strojem. W tych trudnych warunkach rośliny użytkowe całkowicie odmawiają współpracy, ale grzyby radzą sobie całkiem nieźle.