niedziela, 29 grudnia 2019

Ostatni spacer szczawnicki i spełnione marzenie Michałka

     Nadszedł czas na pożegnalny spacer w Szczawnicy. Byliśmy już sami, bo Iwonka z Pawłem i dziewczynami pojechali do domu dzień wcześniej niż my. Wybór kierunku spacerowego był prosty - chłopcy doskonale zapamiętali ubiegłoroczną "burzę śnieżną" na Jarmucie i koniecznie chcieli powtórzyć to przeżycie. Tak naprawdę to nie była to klasyczna burza, bo zabrakło grzmotów, ale śnieg sypał gęsto, a wiatr ścinał z nóg i zatykał paździapy. Nie było łatwo zamówić taką samoą pogodę, ale prawie się udało.

sobota, 28 grudnia 2019

Śnieżne szaleństwo pod Durbaszką

szlak Pod Durbaszką - Wysoka - wąwóz Homole
      Dzieciaki rozochocone śniegiem w Białej Wodzie chciały tego białego szaleństwa więcej i więcej. Nawet Maja i Nela gotowe były wspinać się pod górę,byle tylko dotrzeć do miejsc, w których nasypało białego puchu. A z dołu widać było, ze tam wyżej śniegu nie brakuje. Poszliśmy w dobrze nam znaną trasę, zaczynając od podejścia do schroniska Pod Durbaszką.

czwartek, 26 grudnia 2019

Grzyby i śnieg z Białej Wody

grzyby 2019, grzyby w grudniu, grzyby w rezerwacie Biała Woda
     Dzień przed właściwym świętowaniem do Szczawnicy dojechało Jaworzno, czyli Iwonka i Paweł z Mają i Nelą. Dzieciaki, które bardzo się lubią,miały kolejną okazję do spotkania i wspólnego wędrowania. Na pierwsze wspólne wyjście, mające na celu rozruch i trening spacerowy, wybór padł na Białą Wodę - piękny rezerwat, w którym nie brakuje atrakcji w postaci skałek, płynącego potoku i grzybów, które bardzo lubią to miejsce. Zawsze, kiedy jesteśmy w Szczawnicy, do Białej Wody zaglądamy, więc tradycji stało się zadość.

środa, 25 grudnia 2019

W wigilię koszyk pełny musi być

grzyby 2019, grzyby w grudniu, grzyby zimowe, uszak bzowy, czarka
    Wcale nie jestem przesądna ani w żadne zabobony, przepowiednie, wróżby czy inne cuda na niebie i ziemi nie wierzę, ale jakoś tak sie zawsze staram w wigilię chociaż jeden koszyk napełnić, żeby przez cały rok się darzyło i w tym koszyku więcej niż mniej było. W tym roku też się udało zapewnić sobie powodzenie na przyszły rok. Z porannego spaceru wróciliśmy wcześnie, bo Pawełek chciał, żeby było lajtowo, do zaplanowanego na 16.00 obżarstwa zostały jeszcze trzy godziny. Tak nie do końca chciało mi się lecieć do lasu, bo trochę padał deszcz ze śniegiem, a na Jarmucie do połowy wysokości było błoto, a od połowy mokry śnieg. Kiedy jednak po raz trzeci padło pytanie czy idę na grzyby, stwierdziłam, ze trzeba trzymać fason i porzucić ciepłe pielesze szczawnickiego domku z kominkiem na rzecz błota, śniegu i spodziewanego zbioru uszaków.

wtorek, 24 grudnia 2019

Na pienińskim szlaku - Trzy Korony - Sokolica

Sromowce Niżne - Trzy Korony - Sokolica - Krościenko
     Przedświąteczna niedziela, nasz pierwszy cały dzień na wyjeździe w Szczawnicy, rano leci z nieba delikatna mżawka. Zastanawiamy się, czy realizować plan sporządzony w piątek, zmodyfikować go, czy też wymyślić jakiś inny. Sprawdzamy prognozy. Michaś i Krzyś są przekonani, że nie powinniśmy nic zmieniać, tylko działać. Przed śniadaniem Pawełek zadzwonił do pana Jurka obsługującego szczawnicką taksówkę i zamówił kurs na 8:30, zaraz po posiłku. Kiedy jedliśmy, przestało siąpić i świat, choć zachmurzony, zrobił się nieco suchszy. Zostaliśmy dowiezieni do Sromowców Niżnych, skąd ruszyliśmy na szlak.

sobota, 21 grudnia 2019

Boczniakowa uczta, czyli próba smakowa nowych gatunków

boczniaki, jak smakują boczniaki, potrawy z boczniaków
    Kto już przeczytał poprzedni wpis, ten wie, skąd miałam takie grzybowe dobra w drugiej połowie grudnia, a kto nie czytał, a ciekawość go zżera, niechaj tam zajrzy.:)  Boczniaki wykorzystałam kulinarnie i tak, jak obiecałam, przedstawię przebieg i wyniki testu smakowego. Połowę grzybów zabrała Renia i wymyśliła własne danie z nimi, a połowę zagospodarowałam ja. Uważam, ze najlepiej smak danego gatunku grzyba można wyczuć, kiedy nie wzbogaci się go dużą ilością dodatków. Dlatego, chcąc porównać smakowitość i konsystencję poszczególnych gatunków boczniaków, usmażyłam je na maśle, dodając tylko odrobinę soli.

czwartek, 19 grudnia 2019

Tak się w grudniu zbiera grzyby :)

Uprawa grzybów, grzyby uprawowe, boczniaki
      Przez grzyby albo może dzięki grzybom poznałam sporo wspaniałych osób, z którymi udaje mi się nie tylko wymieniać grzybowymi doświadczeniami w internecie, ale i spotykać w realu.:) Do tego grona całkiem niedawno dołączył Piotr, który jest doktorantem na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie i zajmuje się badaniami grzybów, które sam uprawia. Kiedy zobaczyłam na jego zdjęciach piękne boczniaki różowe i cytrynowe, z pewną dozą bezczelności zaproponowałam, że chętnie pomogę je pozbierać. Jestem przecież pazerniakiem, a w suchym grudniowym lesie wiele do pozysku ostatnimi czasy nie ma. Nic zatem dziwnego, ze na widok kolorowych grzybków rosnących na kostkach zaczęły mnie świerzbić łapy. Od słowa do słowa dogadaliśmy się z Piotrem, że najpierw studenci poeksperyemntują sobie z kiszeniem i marynowaniem wyhodowanych boczniaków, a reszta będzie dla mnie. We wtorek zameldowałam się z aparatem i koszykiem przed Wydziałem Biotechnologii i Ogrodnictwa, skąd Piotr zabrał mnie do swojego królestwa.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Grudniowe grzyby z Tynieckiego Lasu

grzyby 2019, grzyby w grudniu, grzyby w Krakowie
     W niedzielę chłopcy wstali, kiedy za oknem było już jasno, czyli zdecydowanie później niż zazwyczaj. Od dłuższego czasu wstajemy wszyscy po ciemnościach, bo dni już takie krótkie, jakby ich prawie wcale nie było. Pospali w niedzielę i to im musi starczyć na cały pracowity tydzień. Jak się już pobudzili, Pawełek zburzył mój plan i oświadczył, ze na spacer pójdzie, jeśli naprawdę musi. Widząc jego minę i wyobrażając sobie marudzenie, że wytraca cenny czas na łażenie po bezgrzybowym lesie, skapitulowałam. Poszedł zatem Pawełek pracować, a ja z chłopakami podjechaliśmy do Tynieckiego Lasu.

niedziela, 15 grudnia 2019

Raz w roku Krakowski Rynek trzeba odwiedzić

targi świąteczne w Krakowie
     Świecką tradycję dorocznych odwiedzin targów świątecznych na Rynku Głównym pielęgnujemy starannie, aby nie zanikła.:) Jest to jedna z nielicznych w roku okazji, żeby być w centrum Krakowa, poprzeciskać się w tłumie i mieć dość bycia tam przez najbliższe pół roku - do następnych targów świątecznych. W tym roku trudno było wygospodarować chwilę na wypad do Rynku, bo ciągle coś mamy do realizacji, cały czas coś się dzieje i znalezienie wolnego popołudnia graniczy z cudem. Z kalkulacji wyszło nam, że jedynie w sobotę jest szansa na wyjście "na miasto".

wtorek, 10 grudnia 2019

W Lasku Wolskim sucho i marniutko

grzyby 2019, grzyby w grudniu, grzyby w Lasku Wolskim
    W sobotę Pawełek wrócił na łono rodziny po dwutygodniowej rewitalizacji w sanatorium w Busku, więc niedzielny poranek był pierwszym od dwóch tygodni, kiedy wszyscy obudzili się na własnych miejscach łóżkowych - Michał i Krzyś w swoich (przez dwa tygodnie korzystali z braku taty i okupowali mamowe łóżko), a Pawełek obok mnie. W ciągu nocy zimowa aura przemieniła się w wiosenną i aż przyjemnie było wstać i wyjść na balkon, na którym w pierwszych blaskach słońca powiewał przyjemny wiatr, a ptaki odzywały się po marcowemu, a nie grudniowemu. Po śniadaniu wyruszyliśmy na tradycyjny niedzielny spacer do lasu. Wybór padł na Lasek Wolski, tym razem od strony Bielan, z trasą do Kopca Piłsudskiego.

niedziela, 8 grudnia 2019

Wizyta Mikołaja

Mikołaj 2019
      Mikołaj to jest nieprzewidywalny gość - raz nas nawiedza w nocy, innym razem wieczorem albo z rana, a czasem podrzuca prezenty w środku dnia. Chłopakom jest wszystko jedno jak to robi, jak sobie radzi z dotarciem do wszystkich dzieci na całym świecie. Najważniejsze, zeby do nich się nie spóźnił, a jeszcze lepiej, żeby przyszedł wcześniej niż to kalendarz przewiduje. Na tę okoliczność Michałek stworzył swoją nową teorię, wedle której do najgrzeczniejszych dzieci Mikołaj może przyjść juz pierwszego grudnia! Później dostarcza prezenty do tych bardzo grzecznych, później grzecznych, następnie trochę niegrzecznych, a na samym końcu, już po terminie, dociera do dzieci, które są grzeczne tylko trochę i to nie zawsze, ale od czasu do czasu. W Michałkowej teorii nie ma miejsca dla dzieci na tyle niegrzecznych, żeby Mikołaj w ogóle do nich nie przyszedł.:) Bo przecież wszystkim dzieciom prezenty należą się jak psu buda i już. 

    W tym rankingu grzeczności, Michałek, o dziwo, nie umieścił siebie i Krzysia na samym szczycie tych naj-, najgrzeczniejszych, więc w pierwszych dniach grudnia na roznosiciela prezentów jeszcze nie czekał, ale już piątego, razem z Krzychem, od rana dostawali pypcia prezentowego. Ze szkoły wracali biegiem. Nie mogłam za nimi nadążyć.

czwartek, 5 grudnia 2019

Pierwszy grudnia na grzybobraniu w Kurozwękach

grzyby 2019, grzyby w grudniu, gąsówka dwubarwna
     Wyjazd na Ponidzie i wizyta w Kurozwękach nie zakończyły się tylko spacerem i obżarstwem w pałacowej restauracji. Rok temu odkryłam, że na pastwiskach w Kurozwękach rosną masowo gąsówki dwubarwne. Wtedy też, przy drodze w Grabkach Dużych wypatrzyłam boczniaki. Zależało mi na sprawdzeniu, czy grzybki wyrosły w tych samych miejscach również w tym roku. Chciałam też pokazać Królowi Ponidzia - Zibiemu, gdzie w jego królestwie rosną gąsówki dwubarwne, których nie mógł znaleźć. 

     Rok temu byliśmy w Kurozwękach parę dni wcześniej niż w tym, ale pogoda była sprzyjająca grzybom, więc byłam pełna optymizmu. Grabki Duże się nie spisały - w tym miejscu, gdzie rok wcześniej wypatrzyłam sporą kępę boczniaków, nie rosło nic. Za to już bardzo blisko Kurozwęk, na rosnącym przy drodze drzewie zauważyłam boczniakową kępę. Nie zatrzymaliśmy się, bo cały czas jechaliśmy za samochodem Zibiego. Ale dobrze zapamiętałam miejscówkę.

wtorek, 3 grudnia 2019

Odwiedziny u Pawełka i wycieczka do Kurozwęk

zespół pałacowy Kurozwęki, browar Kurozwęki
     Niedziela wstała mroźna, ale słoneczna. Dzięki temu tak jakby wcześniej się jasno na niebie zrobiło niż przez te ostatnie, pochmurne dni. Zebraliśmy się w drogę dość sprawnie, bo chłopaki stęsknili się za tatą, a jeszcze bardziej za Miłoszem. Jechaliśmy do Buska, żeby odwiedzić Pawełka w połowie jego kuracji uzdrowiskowej i spotkać się z Zibim, Miłoszem i rodzicami Miłosza, których tym razem udało się namówić na wypad do Kurozwęk. Byliśmy tam co prawda w ubiegłym roku, ale chłopakom tak się spodobało, że chcieli powtórzyć wycieczkę. Poza tym pojawiła się nowa atrakcja - otwarty został browar. 

    Myślałam, że po drodze co kawałek będą na nas czyhać pułapki zastawione przez policję, bo to był poranek poandrzejkowy. Spodziewałam się, że co najmniej ze trzy razy będę dmuchać "na trzeźwość" (rekord na trasie do Buska to cztery kontrole trzeźwości), a tymczasem droga była czyściutka - jedyny patrol stał w Krakowie na Nowohuckiej i łapał jadących za szybko. Ponieważ z moich kalkulacji czasowych odpadły te wszystkie spodziewane kontrole, do Buska dojechaliśmy przed czasem. Zibi pojękiwał przez telefon, że zimno, że wcześnie, że Miłosz od szóstej nie śpi, bo doczekać się nie może... Zrobiliśmy więc dłuższy postój u Pawełka w sanatorium, żeby Zibi nabrał przekonania, że wszystkie warunki do wycieczki są idealne. W ciągu kwadransa już miał pewność, ze czyni słusznie, jadąc z nami do Kurozwęk. Ruszyliśmy na dwa samochody.

sobota, 30 listopada 2019

Krakowskie płomiennice wystartowały

grzyby 2019, grzyby w listopadzie, grzyby zimowe, płomiennica zimowa
    Najczęściej z zimowymi grzybami to było tak, że jak temperatura spadła w okolice zera, to wkrótce trafiałam w czasie jednego spaceru na całe zimowe trio - boczniaka ostrygowatego, uszaka bzowego i zimówkę aksamitnotrzonową (płomiennice zimową). Ten rok jest pod tym względem inny. Z całej trójki pierwsze w łapy wpadły nam boczniaki - już w pierwszych dniach listopada, podczas wycieczki do Jaworzna. Jako drugie dorwane zostały uszaki, którymi dość obficie sypnęło w połowie miesiąca. Płomiennice czekały na znalezienie aż do wczoraj. Skompletowanie zimowej trójcy zajęło mi więc blisko miesiąc. A przecież chadzam w tym roku tymi samymi ścieżkami, co rok, dwa i trzy temu, kiedy to za jednym zamachem sprawa była załatwiona.

środa, 27 listopada 2019

Ostatnie grzybki z Ponidzia

grzyby 2019, grzyby w listopadzie, grzyby na Ponidziu, uzdrowisko Busko Zdrój
    W niedzielę 24 listopada mieliśmy do wykonania misję odstawienia Pawełka na doroczną regenerację do sanatorium w Busku Zdroju. A wyjazd na Ponidzie wiąże się zawsze z wyjątkowymi doznaniami i spotkaniem z królem Ponidzia - Zibim i jego świtą. Zazwyczaj gospodarz zapewnia w swoich lasach szereg atrakcji grzybowych i nie tylko, ale tym razem, zgodnie z moimi przewidywaniami, to Menażeria była największą atrakcją w ponidziańskich lasach. Zibi z Renią, największe pazerniaki pod słońcem, skutecznie wyczyścili swoje lasy i dla nas wiele nie zostało. Ale na spacer nas oczywiście wzięli i opowiadali, pokazując miejsca, w których jeszcze dwa dni temu zbierali borowiki, koźlarze i inne wspaniałości. Tak, żeby nam gul rósł na samo wyobrażenie.;)

wtorek, 26 listopada 2019

Konkursowy sukces Michałka


    Kiedy zobaczyłam temat konkursu literackiego nawiązującego do mitologii "O czym śnią mityczne istoty" szczerze żałowałam, ze nie jestem już (od dawna zresztą) uczniem szkoły podstawowej. Zaczęłam namawiać Michałka, żeby spróbował napisać pracę na ten konkurs. Długo się wzbraniał, bo szkoda mu było czasu na pisanie... W tym czasie można się przecież bawić. Stwierdził, że woli już zrobić pracę plastyczną. Taki konkurs też został ogłoszony. I jeszcze można było recytować oraz sprawdzić się w testach ze znajomości mitologii. Michał narysował przepięknego gryfa na konkurs plastyczny i był niemal pewien, ze nikt lepszego rysunku nie wykona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Zostało jeszcze kilka dni, więc suszyłam Miśkowi głowę, żeby jednak napisał tę pracę literacką. W końcu z westchnieniem rezygnacji "no dobra..." siadł przy komputerze i za niecałą godzinkę napisał.

niedziela, 24 listopada 2019

Krzychu w połowie drogi do pełnoletności

//////////u/rodziny w Laserpaarku
    Krzysiowi zostało już mniej niż więcej w drodze do otrzymania państwowego zaświadczenia, że jest dorosłym facetem. Dwudziestego pierwszego listopada, o godzinie 19:05 skończył dziewięć lat. I jak bumerang wracają do mnie wspomnienia z tego pamiętnego dnia 2010 roku - jak Pawełek do ostatniej chwili dłubał w garażu przy samochodzie i wcale się nie spieszył, kiedy go ponaglałam kolejnymi telefonami, jak niania Natalia (Michałkowa "Atalia") dotarła do mnie wcześniej niż Pawełek, bo była przygotowana na to, ze w każdej chwili może zostać wezwana w trybie pilnym, żeby zająć się Michałkiem, kiedy my się pojedziemy urodzić. Dalej też było ciekawie - miało nie być korka (bo to niedziela), a był, Pawełek wściekający się na innych kierowców i manewrujący tak nerwowo, że wszystkie spakowane bety wywaliły się z toreb na podłogę. Później był lekarz niezadowolony, że ktoś mu się zamierza rodzić w niedzielne popołudnie i w końcu Krzyś, który postanowił się wydostać z brzucha dokładnie w momencie zmiany personelu. A jak już z tego brzucha wyskoczył, to został z nami.:) Przez te dziewięć lat zmienił się z wrzeszczącego kłębuszka (wrzaskiem i płaczem w pierwszych latach wyrobił normę za piątkę dzieci) w młodzieńca o wielu zdolnościach, talentach i pasjach.

środa, 20 listopada 2019

Pierwsze uszakobranie tej jesieni

uszak bzowy
     Kiedy w niedzielny poranek wyszłam na balkon, owiał mnie cieplutki halny, a ptaszęta ćwierkały zupełnie marcowo. Pierwszą myślą, jaka zrodziła się wtedy w mojej łepetynie była ta o bezsensie szukania zimowych grzybów w tak wiosennej aurze. Lepiej chyba poszukać smardzówek. Pawełek najwyraźniej czytał w myślach moich, bo nie minęło dziesięć minut, kiedy stwierdził, że warto byłoby się rozejrzeć za smardzówkami, a nie za jakimiś tam uszakami. Pewnikiem mikroskopijne smardzóweczki już gdzieś tam pod grubą pierzynką ściółki kiełkują i jakby się zaczęło we właściwych miejscach ryć, to penie by się jakąś maliznę wykopało. Ale chyba dać wiosennym marzeniom jeszcze trochę czasu i pozwolić im dojrzeć, a teraz skupić się na gatunkach typowych w drugiej połowie listopada. Plan zakładał dorwanie zimowej trójcy - boczniaka ostrygowatego, uszaka bzowego i płomiennicy zimowej. Pojechaliśmy do Lasku Wolskiego.

sobota, 16 listopada 2019

Na listy już czas!

     Kiedy tuż po pirwszolistopadowym święcie nadchodzi ten magiczny czas i sklepy prześcigają się który pierwszy na najlepszych półkach wymieni znicze na gwiazdy, "janioły" i grubasów w czerwonych kapotach, a z głośników puści dzwonki sań, dzieci zasiadają do pisania listów. Z roku na rok mam z tym coraz lepszy ubaw i szczerze mówiąc, myślałam, że w tym roku dostanę maile z życzeniami prezentowymi zaopatrzonymi w linki do właściwych sklepów, żeby Mikołajowi życie ułatwić. Bo jeszcze nie wiecie, ale Miś i Krzyś wiedza, że matka weszła już w taką komitywę z Mikołajem, ze bez trudu może mu bezpośrednio na prywatną skrzynkę listy przesłać. Ale nic z tego nie wyszło - chłopcy okazali się tradycjonalistami i znowu będzie musiał brzuchaty staruszek zaprząc Rudolfa i przyjechac po  listy leżące na parapecie.

piątek, 15 listopada 2019

Ostatnie niepodległościowe maleństwa

galaretnica
    Z mojego niepodległościowego spaceru w Puszczy Niepołomickiej zostały do pokazania jeszcze maleństwa, które nie załapały się do wcześniejszych wpisów. Są na tyle atrakcyjne, ze należy im się osobna prezentacja. To wszystko gatunki, które teoretycznie można spotkać przez cały rok, jednak najobficiej i najpiękniej rosną właśnie w teraz, kiedy w lesie przestały rządzić borowiki, podgrzybki, koźlarze i maślaki. Galaretkowe grzyby, choć niezbyt duże, prezentują niezwykłe bogactwo barw i kształtów. Popatrzcie na nie i wybierzcie się do lasu, żeby zlokalizować własne miejsca z tymi grzybkami.

środa, 13 listopada 2019

Z patriotycznego wypadu do puszczy

grzybówka dzwoneczkowata
    W niedzielę, 10 listopada padało od rana i miało tak być przez cały dzień. Menażeria mi się zbuntowała i oświadczyła, że grzybów nie ma, więc oni po lesie chodzić bez celu i sensu nie będą. Stwierdziłam, ze przekonywać ich nie ma co, bo pójdą pod przymusem i zabiją mnie marudzeniem. Odwiozłam ich więc na warsztat, żeby sobie wbijali gwoździe, wkręcali śrubki, lutowali kabelki i ogólnie zajęli się męskimi sprawami, a ja sobie pojechałam do koni. Zmokłam dogłębnie, ale było mi z tym bardzo dobrze. Byłam przekonana, że po takim leniwym dniu cała trójka ochoczo pobiegnie w poniedziałek do lasu na patriotyczne grzybobranie czy też grzyboszukanie. A tu znowu opór! Pawełek wymyślił sobie bowiem, ze skoro już się poświęcił i nie pojechał na marsz do stolicy, to sobie będzie maszerował po krakowsku. I jeszcze Miśka i Krzyśka przekabacił, żeby też maszerowali. Na takie dictum zrobiłam im solidne śniadanie, wzięłam aparat, dwie baterie, mały koszyczek i ogłosiłam, że do obiadu mam wolne. Niech oni sobie maszerują po krakowskim bruku, a ja wolę leśną ściółkę pod nogami.

poniedziałek, 11 listopada 2019

Lipnik lepki w dwóch formach

LIPNIK LEPKI (Holwaya mucida)
      Tym razem zacznę nietypowo - nie od początku spaceru, ale od jego środka. I zapraszam tylko na chwilkę, do jednej kłody, na której znalazłam grzybka, który zaraz w lesie mocno mnie podekscytował, a teraz, kiedy jeszcze o nim poczytałam, jestem cała dumna i blada ze swojego znaleziska. Chodźcie i patrzcie!

piątek, 8 listopada 2019

Etap trzeci - jadalniaki ze Śląska

grzyby 2019. grzyby w listopadzie, czubajki, borowiki, boczniaki
     Doszliśmy wreszcie w naszym spaceringu po śląskim lesie do grzybków, którymi napełniliśmy koszyk. Wzięłam co prawda profilaktycznie koszyki dwa, ale jeden pozostał bezrobotny w samochodzie i w takim pierwotnym stanie wrócił do domu. Drugi, zgodnie z planem, został zapełniony. Zobaczcie, co do niego trafiło.

środa, 6 listopada 2019

Od gigantów do takich, których prawie nie widać

boczniaczek pomarańczowożółty (Phyllotopsis nidulans)
     Podczas niedzielnego spaceru przed obiektyw pchało mi się tyle pięknych modeli i modelek, ze napstrykałam tyle zdjęć, co chyba nigdy. Pawełek też nie próżnował, zapełnił swoją kartę, obrobił fotki w tempie ekspresowym i mi podrzucił. I teraz problem - jak tu wybrać te najładniejsze, skoro z większość mi się podoba?  Po dwukrotnej selekcji została ilość, która mam nadzieję, nie zanudzi Was na amen. Drugim problemem był wybór fotki na czołówkę. Padło na boczniaczka pomarańczowożółtego. A teraz, jak już sobie ponarzekałam na nadmiar materiału zdjęciowego i piętrzących się problemów, mogę Was zabrać na kontynuację wędrówki po pięknym bukowym lesie.

poniedziałek, 4 listopada 2019

Soplówki ze śląskiego lasu 2019

grzyby 2019, grzyby w listopadzie, grzyby na Śląsku, grzyby chronione, grzyby rzadkie, soplówka jeżowata
    Ten las jest wyjątkowy pod wieloma względami. Przede wszystkim, za każdym razem, kiedy do niego przyjeżdżaliśmy, lało jak z cebra. Nawet jeśli w Krakowie świeciło słońce, po przyjeździe do lasu witały nas deszczowe chmury, z których natychmiast zaczynały się wylewać hektolitry wody. W związku z tym nie widziałam dotychczas tego miejsca w innej niż deszczowa aurze. A na taką pogodę po totalnym przemarznięciu w dniu pierwszego listopada, zupełnie nie miałam. Zanim więc potwierdziłam Pawłowi z Jaworzna, ze na sto procent będziemy u niego w niedzielę, przestudiowałam wszystkie możliwe prognozy pogody. Deszczu miało nie być. Meteorolodzy ostrzegali tylko przed silnym wiatrem. Nie było co marudzić, tylko trzeba było wstać o świcie i ruszać w drogę.

piątek, 1 listopada 2019

Lataliśmy balonem

Balon w Krakowie, loty widokowe balonem
    Od sierpnia tego roku nad Krakowem ponownie wzlatuje balon. Poprzednia taka atrakcja została zdemontowana, bo zasłaniała widok na jeden z kościołów. Po kilku latach balon powrócił w nieco innej lokalizacji. Kiedy tylko Michał z Krzyśkiem wypatrzyli na niebie kulisty obekt latający, zaczęły się pytania, kiedy my na ten balon pójdziemy. Czasu zawsze za mało na realizację wszystkich planów i "chciejstw", więc obiecałam, że pójdziemy w jakiś dzień z dobrą widocznością, żeby jak najlepiej wykorzystać pobyt na wysokości i zobaczyć coś więcej niż na przykład mgłę. Przystali na takie rozwiązanie.

wtorek, 29 października 2019

Koniec października na Orawie

grzyby 2019, grzyby w październiju, grzyby na orawie, borowiki, pieprzniki, rydze
     Ostatni weekend października. Podobno ostatni taki piękny złotopolskojesienny. Marzył mi się wyjazd na moją ukochaną Orawę. To wyprawa na cały dzień, bez szans na zmieszczenie w nim jakiejś imprezy urodzinowej czy piłkarskiego turnieju (ostatnio ciągle coś w weekendowe dni wypadało i na las było najwyżej pół dnia) i w dodatku najlepiej byłoby wcześnie wstać i wcześnie wyjechać, żeby jak najlepiej wykorzystać ten dzień ograniczony porannymi i popołudniowymi ciemnościami. Myślałam, że się moi panowie (zwłaszcza ten największy) będą buntować, ale o dziwo przystali na pomysł. Co prawda rano nie obeszło się bez marudzenia, ale o szóstej udało nam się wyjechać z Krakowa.

piątek, 25 października 2019

W podgrzybkowych lasach Ponidzia

grzyby 2019, grzyby w październiku, grzyby na Ponidziu, podgrzybek brunatny
    Po napełnieniu borowcami karty w aparacie, a maślakami koszyka, pojechaliśmy za Zibiego przewodem na podgrzybki. Dla grzybiarzy z centralnej i północnej Polski jest to gatunek mało atrakcyjny, bo podgrzybki rosną tam masowo, ale u nas nie ma ich za wiele. Co rok jeżdżę po nie właśnie na Ponidzie. Zibi, jak to Zibi, malował przed moimi oczami wizję tysięcy pięknych podgrzybasów, które stoją szeregami i tylko proszą:"Weź mnie! Weź mnie do koszyka!" A ze mnie już taki jest marzyciel, że natychmiast wierzę w każde grzybowe słowo, zamiast odwołać się do doświadczeń życiowych i wizję taką uszczuplić w zarodku.;)

czwartek, 24 października 2019

Ponidziańskie złoto

grzyby 2019, grzyby w październiku, grzyby na Ponidziu, borowiec dęty/borowiczak dęty
     Wyjazd na uwiecznianie borowców dętych, zwanych po nowemu borowiczakami dętymi, został ustalony, kiedy zaczęły rosnąć dwa tygodnie temu. Chętnie pofociłabym młodsze okazy, ale tak się wszystko poskładało, że albo ja, albo Zibi nie mógł wcześniej. Na wycieczkę zabrałam brata i kwadrans przed szóstą ruszyliśmy w kierunku Buska. Najpierw trzeba się było przebić przez Kraków, a to nie takie proste, nawet wczesnym rankiem. Ruch co prawda mały, ale światła na pustych drogach niezmiennie czerwone. Dojechaliśmy do granic miasta i początkowo szła dobrze jazda wzdłuż sznura samochodów jadących do Krakowa. Później trafiały nam się pasma mgły, w których trzeba było znacząco zwolnić, a jakieś 25 kilometrów przed Buskiem wpadliśmy w mgłę nieustającą. Ukoronowaniem opóźnień (Zibi już czekał w umówionym miejscu) w jeździe  była L-ka, za którą jechaliśmy blisko Kilkanaście kilometrów z prędkością 20-30 na godzinę. Wyprzedzić się nie dało, bo między L-ką, a nami jeszcze dwa samochody były, a mgła taka, ze na pięć metrów świata nie widać. Za nami zebrało się z 50 kolejnych samochodów. Mijały nas, kiedy zjechałam na pobocze w miejscu spotkania z naszym gospodarzem.

poniedziałek, 21 października 2019

Wielką bandą w Puszczy

grzyby 2019, grzyby w październiku,Puszcza Niepołomicka jesienią
      Z taką liczną bandą od dawna w lesie nie byłam. A stało się wszystko za sprawką Moniki, która nas na urodzinki Mikołaja i Nikodema prosiła. Natychmiast jej powiedziałam, że zaproszenie z przyjemnością przyjmujemy, ale imprezę trzeba uatrakcyjnić spacerem w lesie. Pomysł spotkał się z ogólną aprobatą, więc zaczęliśmy urodzinowanie od rana. Wszyscy chętni do spaceringu zameldowali się w Woli Batorskiej przed dziewiątą i za moim przewodem pojechaliśmy na jeden z mniej uczęszczanych szlaków do Puszczy Niepołomickiej. Tam jest taki malutki, dobrze schowany parking pod starymi dębami i najczęściej nikt na nim nie stoi. Tym razem samochodów już parę było i nasze trzy weszły na wcisk. Zaraz wysypała się dziatwa. Krzyś odstawił cyrkowisko pod hasłem - nie ubiorę gumowców, bo w nich się źle chodzi po drzewach. Argument o błotnistych bagienkach i rowach zupełnie do niego nie przemawiał, podobnie jak widok wszystkich pozostałych dzieciaków obutych w gumowce. Musiałam zagrozić, że w ogóle nigdzie nie pójdzie jak będzie przy swoim obstawał. Wkrótce okazało się, że kalosze nie stanowią żadnej przeszkody we wspinaniu się na drzewa...

czwartek, 17 października 2019

Wielkie opieńkobranie

grzyby 2019,grzyby w październiku, opieńka ciemna, opieńka miodowa, monetka bukowa, gąsówki, czubajki
     To już drugi październikowy wtorek, który udało mi się przeznaczyć na pazerniactwo. Tym razem kierunek przeciwny niż tydzień wcześniej - na północ od Krakowa, aż za Miechów, do lasu, w którym od ładnych paru lat nie byłam jesienią. Zabrałam na wycieczkę brata i pomknęliśmy w ciemność, żeby przedostać się przez Kraków zanim zacznie się poranny ruch. Przejechaliśmy przez miasto w tempie niebywałym i ruszyliśmy dalej trasą warszawską. Przez następne 30 kilometrów jechaliśmy wzdłuż sznura samochodów ciągnących się do Krakowa. I jak w mieście ma nie być korków, skoro oprócz rdzennych mieszkańców, studenckiego elementu napływowego, codziennie wjeżdżają do Krakowa tysiące aut tych, którzy mieszkają sobie na wsi, ale całe dnie spędzają w robocie... Wreszcie ciąg samochodowych świateł się skończył, na wschodzie niebo zrobiło się pomarańczowe, a za chwilę wszystko skryła mgła. Zaparkowaliśmy na leśnym parkingu i stwierdziliśmy, ze na razie to wiele nie widać.

poniedziałek, 14 października 2019

Grzybobranie z dodatkowymi pomocnikami

grzyby 2019, grzyby w październiku, grzyby w Kornatce, borowiki, opieńki, gąsówki
     W niedzielę była taka jesień, jaką kochamy najbardziej - bez porannego mrozu, mżawki i ciemnych chmur zakrywających niebo. Bezchmurny błękit nad coraz bardziej kolorowymi lasami towarzyszył nam w drodze do Kornatki. Z tym lasem zapoznaliśmy się dopiero w tym roku na wiosnę i bardzo chciałam zobaczyć jak wygląda teraz, jesienią. Oczywiście liczyłam na napełnienie koszyków, których cały zestaw został upchnięty w bagażniku. A Krzyś zabrał na wycieczkę trzy ludziki lego, zwane fachowo minifigurkami - bliźniaków i seledynowego Krisa. Mieli zażyć rozkoszy jesiennego spaceringu i pomóc w pozysku.:)

sobota, 12 października 2019

Kontrolnie przed weekendem

grzyby 2019, grzyby w październiku, grzyby w okolicy Krakowa, borowiki, opieńki, grzyby aromatyczne
     Jak to miło, kiedy jeszcze przed weekendem udaje się wpaść na chwilę do lasu. W tym tygodniu udało mi się przeprowadzić szybką inspekcję w Lesie Bronaczowa. A wszystko przez moją koleżankę, kusicielkę, która w środę dała znać, ze ma rano ze dwie - trzy godziny czasu i zamierza poszukiwać grzybów we wspomnianym lesie. Dodała, że miło byłoby mieć towarzystwo... Mój zapał do piątkowego tyrania wyparował w momencie na rzecz chęci dotrzymania towarzystwa koleżance. Nie dałam jej pozytywnej odpowiedzi, bo najpierw musiałam załatwić z Pawełkiem, żeby dostarczył chłopaków do szkoły. A to delikatna sprawa, zważywszy, ze już w tym tygodniu we wtorek wychodzili z domu beze mnie, bo pojechałam na grzyby na Orawę. W czwartek wszystko załatwiłam po mojej myśli i mogłam w piątek bladym świtem wypruć do pobliskiego lasu.

czwartek, 10 października 2019

Czy to już końcówka?

grzyby 2019, grzyby w październiku, grzyby na Orawie, mleczaje, podgrzybki, muchomory, grzyby po przymrozkach
     Koleżanka już dawno prosiła mnie, żebym ją zabrała na grzyby, ale nie takie byle jakie typu muchomory, lejkowce czy inne wynalazki, ale na prawdziwki, czerwone, ewentualnie podgrzybki. W pierwszym tygodniu października nie było szans, bo Pawełek był w rozjazdach i nie miał mi kto odstawić dzieciaków do szkoły, a kiedy sama ich rano odprowadzam, to za mało czasu zostaje, żeby gdzieś na dłużej niż godzinkę wyskoczyć. Co się odwlekło, to nie uciekło - poumawiałyśmy się na ósmego października. Wcześniej przeprowadziłam skrupulatne rozeznanie bojowe, żeby wybrać właściwy kierunek. Padło na Orawę. Udział w wyjeździe zaproponowałam jeszcze mojemu bratu i w ten sposób było nas troje, cały bagażnik koszyków plus jeszcze jeden na tylnym siedzeniu oraz mróz, który pobielił cały świat.

poniedziałek, 7 października 2019

Wiele tego nie było, ale coś się nakosiło

grzyby 2019, grzyby w październiku, grzyby w okolicach Bochni, podgrzybki, borowiki, czubajki, gąsówki, żółciak siarkowy, czernidłaki, grzybówki, soplówka bukowa, muchomor cytrynowy
    Po całym tygodniu leśno-grzybowo-pazerniaczego postu chciałoby się wpaść do lasu i brać koszami jego dary. Szczególnie, że dzień w dzień ludzie pokazują w necie ile nakosili. Na weekend pogoda się zrobiła mocno jesienna, a Krzysia dopadło przeziębienie z bólem gardła. W piątek po południu miał nawet podwyższoną temperaturę i nie wiadomo było jak to się dalej rozwinie. Na szczęście w niedzielę czuł się już na tyle dobrze, żeby pochodzić po lesie. Nie chcieliśmy się wybierać gdzieś dalej, na cały dzień, tylko na taki niezbyt długi spacerek. Znowu dałam Krzysiowi wybór lasu - Kornatka albo Bochnia. Pojechaliśmy w  okolice Bochni:)

środa, 2 października 2019

Grzybowo-imprezowy weekend orawski

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby na Orawie, borowiki, czubajki, muchomory, płomykowiec galaretowaty, bokówka biała
     Ostatni weekend września został zaplanowany już dawno, dawno temu, kiedy na Orawie rosły smardze. Podczas majówki Pawełek zarezerwował miejsca na urodzinową imprezę, którą od kilku lat organizuje właśnie w Lipnicy. Nie jest jedynym świętującym wtedy jubilatem, bo dzień wcześniej urodziny obchodzi Iwonka z Jaworzna. Wzorem lat ubiegłych uczciliśmy te dwie okazje w jednym miejscu i czasie. Do imprezy tłumnie dołączyły grzyby, więc było wszystko, co do szczęścia jest potrzebne.

    W piątek zgarnęliśmy Michałka i Krzysia prosto ze szkoły, żeby być na miejscu jak najwcześniej. Spieszyłam się, bo zależało mi na wpadnięciu do lasu już zaraz, natentychmiast po przyjeździe, zanim zacznie się ściemniać. Z tych spidów przy wypakowaniu bagaży schowałam sobie tak dobrze aparat, że nie udało mi się go znaleźć przed wyjściem do lasu i stwierdziłam nawet, że przy pakowaniu włożyłam go do niewłaściwego plecaka i został w Krakowie. Miałam co prawda drugi, ale do focenia grzybów wolę ten, którego nie znalazłam w bagażach. Popędziłam do lasu na Grapie. Miałam tylko dwie godziny jasności na poszukiwania. Wykorzystałam je najlepiej jak się dało i przyniosłam cały duży kosz koźlarzy czerwonych i borowików szlachetnych. Ten pierwszy weekendowy pozysk był doskonałym wstępem do dalszego pazerniactwa. Zanim jednak ono nastąpiło, poimprezowaliśmy urodzinowo.

poniedziałek, 30 września 2019

Atrakcje w Szymbarku, czyli ostatni dzień na Kaszubach

Szymbark, atrakcje na Kaszubach, najwyższe wzniesienie Kaszub, dom do góry nogami
     Znowu mam do nadrobienia zaległości. Tydzień temu wróciliśmy ze zlotu w Borach Tucholskich, a ja jeszcze nie zdążyłam napisać o ostatnim dniu naszego pobytu na Kaszubach. A był nieco inny, niż wcześniejsze, bo zamiast grzybów było zwiedzanie. Niedzielę zaplanowali chłopcy - chcieli odwiedzić Szymbark z jego atrakcjami. W związku z tym, po śniadaniu i pożegnaniu zlotowiczów, którzy już rozjeżdżali się do swoich domów, pojechaliśmy do Szymbarku.

czwartek, 26 września 2019

Jeszcze kilka migawek ze zlotu w Garczynie

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby na Kaszubach, trzeci zlot grupy "Grzyby, grzybiarze, grzybobranie"
    To już trzeci zlot grupy "grzyby, grzybiarze, grzybobranie". Po raz kolejny wszystko było świetnie zorganizowane, ośrodek wybrany idealnie dla potrzeb zagrzybionego towarzystwa, Piękne lasy i grzyby,które znowu dopisały. To niesamowite, że trzy razy z rzędu, przez trzy kolejne lata, udało się utrafić na duże ilości grzybów podczas zlotów. Pierwsze spotkanie na Mazurach sypnęło tak grzybem, że można było przez godzinę nie wstawać z kola, tylko kosić i kosić. Rok temu, w Bieszczadach, trzeba było się trochę bardziej pomęczyć, bo to góry, więc konieczne było pokonanie wzniesienia za ośrodkiem. Grzybów było nie do wyniesienia. A teraz Bory Tucholskie, które według doniesień sprzed zlotu, były całkowicie bezgrzybowe. W sam raz na przyjazd grzybiarzy wszystkie gatunki eksplodowały niemal równocześnie. Znowu nie miałam czasu na imprezowanie,bo trzeba się było zajmować pozyskiem.:) Zdjęć też za wiele nie mam, ale te, które są, oddają zlotowy klimat.

wtorek, 24 września 2019

Dzieci morze ujrzały i oszalały :)

     Kiedy wyprawiliśmy się w okolice Łeby na poszukiwania i pozysk borowików wysmukłych, jednym z punktów planu była wizyta na plaży. Perspektywa zobaczenia morza pobudziła Michałka i Krzysia do szybkiego marszu w kierunku nieustannego szumu. Marzyło im się zobaczenie tej wielkiej wody, której nie widzieli już od ładnych paru lat. Krzyś stwierdził nawet, że nigdy w życiu morza nie widział, co nie jest prawdą. Kiedy chłopcy byli młodsi i jeszcze nie musieli realizować nudnego obowiązku szkolnego, nad Bałtykiem bywali często, bo zabieraliśmy ich przy okazji służbowych wyjazdów. Teraz już się nie da robić im ciągle dodatkowego wolnego od szkoły, więc morza nie oglądają zbyt często. Teraz nadarzyła się ku temu okazja.

niedziela, 22 września 2019

Pierwsze w życiu amerykańce


grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby nad morzem, złotak, borowik amerykański, borowik wrzosowy
     Będąc w Garczynie  na grzybiarskim zlocie, grzechem byłoby nie wykorzystać okazji na wizytę w nadmorskich lasach i próbę znalezienia w naturze borowika wysmukłego, zwanego też borowikiem wrzosowym lub amerykańskim. Powszechne jest wśród grzybiarzy nazywanie tego gatunku po prostu amerykańcami. Ta nazwa zdecydowanie najbardziej nam przypasowała, więc w piątek postanowiliśmy ruszyć nad morze, żeby powalczyć z inwazją amerykańców.:) W celu lepszego trafienia na miejsce, wzięliśmy namiary od tych uczestników zlotu, którzy bywają w tutejszych lasach. Wyjechaliśmy przed śniadaniem (godzina dziewiąta to zdecydowanie za późno dla grzybiarzy, którzy muszą dojechać prawie 100 km  do lasu i chcą pochodzić sporo). Jechaliśmy przez piękne Kaszuby, korzystając z wszelkich "udogodnień" dla podróżnych, typu wahadełka czy objazdy.

czwartek, 19 września 2019

Pierwszy dzień na zlocie w Borach Tucholskich

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby w Borach Tucholskich
     Pobudka w środku nocy, szybkie kanapki na drogę, mocna kawusia i juz pora budzić chłopaków. Pawełek wymamrotał pytanie, która to godzina i po odpowiedzi stwierdził, że pora wstawać. Krzyś zerwał się sam o czwartej i obudził Michałka. Ostatnie bagaże w łapy i schodzimy do garażu. O 4:30 wyruszamy w drogę na trzeci zlot grupy Grzyby, grzybiarze, grzybobranie. Tym razem w Borach Tucholskich. Mamy informacje od osób, które już są na miejscu, że z grzybami słabiutko. Krzyś komentuje te rewelacje jednoznacznie - to nie grzybów nie ma, tylko oni nie umieją ich znaleźć. Uzgadniamy, że przed dojazdem na miejsce wpadniemy do jakiegoś lasu i nakosimy tyle, że wszystkim szczęki opadną. Jestem za, chociaż w efekt wow tym razem nie bardzo wierzę. Najpierw trzeba dojechać, a to nie tak szybko...

niedziela, 15 września 2019

Jeden zamiast pięciu

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby w okolicach Krakowa, borowiki, pieprzniki, maślaki, lejkowiec dęty
     Moje piątkowe znaleziska wywołały do tablicy wyobraźnię, która natychmiast stworzyła wizję weekendowego mega pazerniactwa nie tylko u mnie, ale i u Krzysia, który zarządził, że zabierzemy na leśną wyprawę pięć koszyków. No dobrze, mamy ich na tyle, żeby wybrać pięć tych najpojemniejszych i jechać na pozysk. Ale gdzie jechać? Ponieważ czasem warto polegać na Krzysiowej intuicji, podałam mu kilka lokalizacji, spośród których wybrał las na północ od Krakowa, w okolicach Skały. Liczyłam w duchu na inny wybór Krzysia, bo zdążyłam się już stęsknić za Orawą i najchętniej wyskoczyłabym na jeden dzień do Lipnicy. Ale skoro dałam młodemu prawo wyboru, to nie wypadało zmieniać jego typu. Przecież tamten las za Skałą jest piękny i wielokrotnie pozwolił nam napełnić koszyki. Pawełek wymiksował się z weekendowego grzybobrania, stwierdzając, że przecież już w środę ma jechać na zlot grzybowy, gdzie będzie przez kilka dni szukał grzybów, więc przez sobotę i niedzielę sobie popracuje. Zostaliśmy więc w trójkę z tymi pięcioma koszykami.

piątek, 13 września 2019

Cuda w piątek trzynastego

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby w okilicach Krakowa, borowiki, monetka bukowa, okratek australijski, pieprznik Friesa
      Pewnie nawet bym nie była świadoma, że dzisiaj jest trzynasty i to w piątek, gdyby dzień wcześniej Krzyś nie oświadczył, ze nie będzie się uczył do kartkówki z angielskiego, bo przecież jest piątek trzynastego , więc i tak dostanie jedynkę, niezależnie od tego czy się będzie uczył, czy nie. I tak mi ten trzynasty utkwił w mózgownicy, że przez chwilę zastanawiałam się, czy warto w ogóle iść do lasu, w którym pewnie nic nie będzie grzybowego, a przy tym z okazji trzynastego spotka mnie jakoweś nieszczęście. Ale powiedziałam sobie - głupia ty! Jakże można zmarnować taką okazję, kiedy Pawełek może odstawić dzieci do szkoły, a ja o poranku mogę śmignąć do jakiegoś pobliskiego lasu. Wybrałam Las Bronaczowa. Za dwadzieścia minut byłam na parkingu.

wtorek, 10 września 2019

Michaś i Krzyś na trasie leśnej


Park linowy "Wypasiona Dolina", trasa leśna
     W grzybowym szaleństwie ostatnich dwóch tygodni wakacji trzeba było jeszcze znaleźć czas na wizyty w parku linowym "Wypasiona Dolina". Obiecałam chłopakom, że na koniec pobytu w Lipnicy jeszcze tam pójdziemy, a obietnic zawsze dotrzymuję. W Wypasionej Dolinie jest tylko jedna trasa dostosowana do wzrostu Michałka i Krzysia - trasa bacy. Chłopcy chodzili po niej już tyle razy, że przemykali po kolejnych etapach biegiem. I marudzili, że nie mogą pójść na trudniejsze trasy. Poszłam więc do sympatycznej pani instruktorki i zapytałam czy chłopcy nie poradziliby sobie na "poważniejszej" trasie linowej. Ponieważ Michał i Krzyś byli już kilkakrotnie w tym parku linowym, instruktorzy ich rozpoznawali i widzieli, że chłopaki są sprawne i niczego się nie boją.:) Pani odpowiedziała mi, że z przejściem nie powinni mieć problemu, ale są na trasie takie trzy miejsca, w których nie dosięgną do liny, żeby zapiąć zabezpieczenia. Dodała też, że jeżeli byłaby wystarczająca ilość instruktorów, to można im wykupić przejście z instruktorem. Jak to Michałek usłyszał, nie było już uproś... Dopytałam więc w jaki dzień tygodnia i w jakich godzinach jest na tyle mały ruch, żeby któryś instruktor był wolny i poszedł z chłopakami na trasę leśną. W ten sposób wybraliśmy wtorek w ostatnim tygodniu wakacji.

poniedziałek, 9 września 2019

Kolejne koszyki siedzuniowe

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, grzyby w okolicach Krakowa, siedzuń sosnowy, pieprznik ametystowy, podgrzybek pasożytniczy, maślanka wiązkowa, goryczak żółciowy, rycerzyk czerwonozłoty
     Niedzielne wstawanie na grzyby przebiegało bardzo powoli, bo sobotni wieczór spędziliśmy na imprezie urodzinowej koleżanki Michałka i Krzysia w Ogrodzie Doświadczeń. Podstawową atrakcją dla dzieciaków była możliwość zabawy "po ciemności". Z tej ciemności zrobiła się północ i chłopcy do łóżek dotarli na zasilaniu awaryjnym, stwierdzając, ze przecież można rano umyć zęby dwa razy, żeby tylko nie myć ich już teraz.;) Nie ukrywam, że ja już przysypiałam na imprezie od 22 i marzyłam o spaniu na równi z chłopakami albo i bardziej.  Pokłosiem późnego zaśnięcia było opóźnienie w niedzielnym wyjściu do lasu. Na dodatek rano padał deszcz, który, jak wiadomo, jest doskonałym wydłużaczem porannego spania. Dobrze, że grzyb nie zając i czasem poczeka nawet na śpiochów. Pojechaliśmy do lasu koło Brzeska, licząc przede wszystkim na siedzunie sosnowe.

sobota, 7 września 2019

Jak Renia na obiad i kolację zapracowała

grzyby 2019, grzyby we wrześniu, siedzuń sosnowy
          Kiedy Renia napomknęła, że marzy jej się jakaś grzybowa potrawka i aż się jej pysie rozpromieniły na samą myśl o zapachu rozchodzącym się z gara, zaistniał powód do wykombinowania chwili czasu na pozysk. Nie ma to - tamto - jak za kimś chodzą grzyby w garze, to trzeba jechać do lasu.:) Okazja nadarzyła się w piątek - trzeba było jechać za Kraków, żeby w miejsce docelowe dowieźć niezbyt lekkie elementy. Stwierdziłam szybko, że muszę się trochę oszczędzać i wezmę sobie Renię do pomocy w noszeniu tych ciężarów. Została  już przeszkolona w pozysku uszaków, więc pora najwyższa, żeby zobaczyła jak się zbiera siedzunie vel szmaciaki. A wiadomo nie od dziś, że delegacja za Krakowem zawsze prowadzi do lasu. No bo cóż zrobić, jak las sam na drodze staje?

piątek, 6 września 2019

Wakacyjne prace Krzysia

    Podczas dwumiesięcznych wakacji lipnickich Krzychu przede wszystkim doskonalił się w fachu grzybiarskim, ale nie tylko. Co prawda, poza chodzeniem do lasu, zbieraniem grzybów i obróbką, najważniejsza była zabawa, ale oprócz niej Krzyś wyszkolił się w paru typowo męskich czynnościach. Wykonywał prace, którymi Michaś nie był kompletnie zainteresowany, bo wymagały zbyt dużego wysiłku fizycznego. A Michałek, jak wiadomo, woli pracować swoją ponadprzeciętną mózgownicą niż rączkami czy nóżkami.

środa, 4 września 2019

Warsztaty z szamanem lipnickim

     Wakacje się skończyły, Michaś i Krzyś poszli do szkoły, ja już nie zbieram codziennie grzybów, więc jest trochę czasu, żeby powrócić do wakacyjnych wydarzeń, których w ferworze grzybokoszenia nie było czasu zaprezentować. A przecież popołudnia, które ja poświęcałam na obróbkę zbiorów, chłopcy mieli wolne i działali wielokierunkowo na podwórku i nie tylko. W te wakacje, w sąsiedniej agroturystyce, w piątki prowadzone były warsztaty dla dzieci. A prowadzącym był szaman - postać kultowa w Lipnicy.

poniedziałek, 2 września 2019

Pożegnanie wakacji

      Wszystko jest kiedyś ostatnie - ostatni dzień wakacji, ostatnia noc w Lipnicy i ostatni spacer grzybowy. Końcówka wakacji była cudownie grzybowa i w szale pozysku spokojnie można było zapomnieć, ze to już za parę dni trzeba będzie odmoczyć chłopaków z letniego brudu (ach, te czarne pazury!) i wbić ich w galowe mundurki... Tylko od czasu do czasu przypominało im się o "głupiej szkole", ale w ferworze codziennych zajęć, szybko się o tym zapominało. Nieubłaganie nadszedł jednak ostatni dzień sierpnia, dzień przed powrotem. Pawełek podrzucił mnie do lasu w połowie drogi między lipnickim domkiem, a bacówką, a chłopaków zabrał do bacówki. Ja chciałam odwiedzić sporo moich tajnych miejscówek, a chłopcy niekoniecznie mieli na to ochotę.

piątek, 30 sierpnia 2019

Mój urodzinowy koszyczek

grzyby 2019, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, borowiki
     Powolutku kończą się nasze lipnickie wakacje i grzybów w orawskich lasach coraz mniej.  Burze i opady deszczu, przed którymi ostrzegają profilaktycznie z każdej możliwej strony, jakoś nas znowu omijają i w lasach ponownie zrobiło się dramatycznie sucho. W sumie to aż dziwne, że przez ten tydzień grzybki dają jeszcze radę i jakoś rosną. Ale młodziaków już praktycznie nie ma; zostały te, którym udało się umknąć przed wścibskimi oczami grzybiarzy. Z jednej strony jestem z takiej sytuacji trochę zadowolona, bo po pierwsze trochę mnie zmęczyło noszenie pełnych koszy przez tydzień i obróbka do godzin wieczornych, a po drugie mniej będzie żal wyjeżdżać do Krakowa. Z drugiej strony jednak marzyło mi się napazerniaczenie przynajmniej czterech koszy z okazji moich urodzin. Aż tyle się nie udało, ale jeden ładny koszyczek zapełniłam.:)

wtorek, 27 sierpnia 2019

Nie tylko koszykowce

grzyby 2019, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, grzyby rzadkie, kolczakówka piekąca, koralówka, płomykowiec galaretowaty, grzybiec purpurowozarodnikowy, siatkoblaszek maczugowaty
     Orawskie lasy zostały opanowane przez borowiki, które rosną gromadnie nadrabiając swoją nieobecność podczas większej części wakacji. To na nich skupiamy uwagę, zapełniając koszyki, a następnie słoje, słoiki, słoiczki i zamrażarkę. Przez to bogactwo pozyskowych gatunków, pazerniaczy wzrok pomija szereg innych pięknych grzybków. Bo to nie tak prosto ostawić pełny koszyk, wyjąć z plecaka aparat i poświęcić czas na zdjęcia, kiedy można ten sam czas wykorzystać na pazerniaczenie. W dodatku trzeba ocierać pot z czoła, bo upały zrobiły się znowu okrutne, a burze, które przechodzą w pobliżu, omijają znowu nasze lasy. Nigdy nie ukrywałam, że jestem przede wszystkim pazerniakiem, a innymi grzybkami zajmuję się najchętniej wtedy, kiedy nie ma czego pakować do koszyka. Niemniej, są gatunki, których nawet ja, będąc w pazerniaczym amoku, nie omijam obojętnie. Zobaczcie, jakie grzybki mnie zatrzymały podczas zbiorów.:)

sobota, 24 sierpnia 2019

Klęska grzybowego urodzaju

grzyby 2019, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, borowiki
      Pod koniec wakacji grzyby na Orawie zaszalały i nadrabiają z nawiązką swoją nieobecność w czerwcu, lipcu i pierwszej połowie sierpnia. Przez cały tydzień przynosimy z lasów bogate zbiory. Moglibyśmy nakosić jeszcze więcej, ale moce przerobowe mam ograniczone. Wszystkie suszarki pracują niezmordowanie przez całą dobę, zamrażarka jest pełna i słoiczków z marynaciakami przybywa. Po przedpołudniach spędzanych na pozysku, całą pozostałą część dnia poświęcam na przerabianie zbiorów. Robię sobie przerwy tylko na przygotowanie obiadów dla dzieciaków. W lasach jest znowu sucho, ale mam nadzieję, że grzybnia złapała na tyle wilgoci, ze sobie z tym poradzi i ostatni wakacyjny tydzień będzie wyglądał tak samo jak ten, który właśnie się kończy.

środa, 21 sierpnia 2019

Cudowne pazerniactwo i niezwykłe spotkanie

grzyby 2019, grzyby w sierpniu, grzyby na Orawie, koźlarze, borowiki
     W orawskich lasach zaczął się ogromny ruch grzybowy. Po tygodniach posuchy borowiki wystartowały w ilościach znacznych. Za nimi wystartowały tłumy spragnionych grzyba ludzi. Niestety, dla wielu z nich grzybobranie łączy się niezmiennie z głośnymi nawoływaniami w lesie, kopaniem grzybów, których nie zbierają (na przykład borowików ceglastoporych) i zostawianiem po sobie śmieci. Zauważyłam, że w tym roku wśród grzybiarskich napitków króluje żubr puszkowy, który zdyskwalifikował lidera lat ubiegłych - harnasia. Z przykrością muszę stwierdzić, że polskich śmieci jest sporo również po słowackiej stronie granicy; znacznie więcej niż słowackich... W czasie takiego mega wysypu zapominamy o popularnych lasach, w których poszukiwania i zbiory są prowadzone przez największą ilość ludzi. Wybieramy miejscówki, do których trudniej się dostać i kosztuje to wiEcej wysiłku, ale jesteśmy tam prawie sami. Niestety, coraz bardziej rozwija się grzybiarstwo samochodowo - quadowe i w te nasze tajne miejsca dociera coraz więcej osób, które przemieszczają się z punktu do punktu za pomocą pojazdów, a nie własnych nóg. Mimo, że są szybsi, grzybków nie brakuje i dla nas. Można wreszcie pazerniaczyć do bólu.