Kiedy zobaczyłam temat konkursu literackiego nawiązującego do mitologii "O czym śnią mityczne istoty" szczerze żałowałam, ze nie jestem już (od dawna zresztą) uczniem szkoły podstawowej. Zaczęłam namawiać Michałka, żeby spróbował napisać pracę na ten konkurs. Długo się wzbraniał, bo szkoda mu było czasu na pisanie... W tym czasie można się przecież bawić. Stwierdził, że woli już zrobić pracę plastyczną. Taki konkurs też został ogłoszony. I jeszcze można było recytować oraz sprawdzić się w testach ze znajomości mitologii. Michał narysował przepięknego gryfa na konkurs plastyczny i był niemal pewien, ze nikt lepszego rysunku nie wykona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Zostało jeszcze kilka dni, więc suszyłam Miśkowi głowę, żeby jednak napisał tę pracę literacką. W końcu z westchnieniem rezygnacji "no dobra..." siadł przy komputerze i za niecałą godzinkę napisał.
W piątek na stronie Domu Kultury odczytałam wyniki wszystkich konkursów i okazało się, że w plastycznym, w którym Michałek liczył na zwycięstwo, nie udało mu się nic wywalczyć. Za to w konkursie literackim zajął drugie miejsce.
W poniedziałek wystroiłam go w galowy strój szkolny i poszliśmy odebrać nagrody. W oczekiwaniu na rozdanie dyplomów i nagród, laureaci mogli się dosładzać wyrobami z krakowskiego Wawelu, dostępnymi w ilościach ogromnych.
Laureaci konkursu literackiego odbierali nagrody na samym końcu, więc musieliśmy trochę poczekać na swoją kolej, ale w końcu Michał został wyczytany i pomaszerował na środek sali.
A to już konkursowa praca Michałka:
(Nie)spełniony
sen Minotaura
Chyba każdy słyszał historię o Minotaurze
– okrutnym potworze zamkniętym przez Minosa w Labiryncie, ogromnej budowli
będącej dziełem słynnego Dedala. Pół – człowiek, pół – byk kojarzy się
jednoznacznie ze złem, okrucieństwem i pożeraniem niewinnych młodych ludzi. Ale
ja wiem o nim coś więcej! Poznałem jego najskrytsze sny. Wiem, czego wy nie
wiecie, ale jak do końca przeczytacie, to się dowiecie.
Z ciemnych, poplątanych korytarze
Labiryntu dochodził często przerażający ryk Minotaura, na dźwięk którego drżeli
ludzie mieszkający w okolicy. Nie wiedzieli, że w Labiryncie mieszka nie jeden,
a dwa potwory. Ten drugi zwał się SAMOTNOŚCIĄ i krok w krok podążał za tym
pierwszym doprowadzając go do rozpaczy. Tak, tak… Minotaur wcale nie był taki
zły. On był po prostu samotny, bardzo samotny.
Błąkał się po ciemnych korytarzach,
trafiał na ślepe zaułki, wpadał na ściany, a cały czas towarzyszyła mu
samotność. Kiedy po raz tysięczny zderzał się z murem, wydawał rozdzierający
ryk i osuwał się na podłogę, aby zapaść w sen. Czasem były to króciutkie drzemki,
innym razem dnie całe, które na snach mijały. I ciągle wracały do niego te same
marzenia, obrazy, wizje. Śnił o tym, żeby znalazła się choć jeden człowiek lub
jakakolwiek inna istota, która zerknęłaby głębiej niż tylko na paskudną
facjatę. Wciąż śnił o tym, by mieć jakiegoś przyjaciela. Kiedy się budził i
widział, że w dalszym ciągu siedzi w komorze Labiryntu, zrywał się na nogi,
biegał jak oszalały aż do ostatniego tchu i krzyczał, krzyczał z rozpaczy. Jak
się zmęczył tym bieganiem i krzykiem, mógł znowu spokojnie zasnąć i śnić.
Pewnego razu, kiedy po raz tysięczny w
marzeniach sennych czuł się przez kogoś kochany, poczuł na swoich kudłach coś
wyjątkowego, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. Już miał się zerwać z
przeraźliwym wrzaskiem, kiedy stwierdził, że to jest bardzo, bardzo przyjemne i
lepiej udawać, że nic nie zauważa, lepiej dalej spać. Łypnął spod powieki
jednym okiem i zobaczył, ze obok siedzi mała dziewczynka, która czochra po
skołtunionej fryzurze i przytula się do jego umięśnionego torsu. Zupełnie się
go nie bała! Ani trochę! Minotaur był w takim szoku, że siedział jak
zahipnotyzowany. Nawet nie drgnął! Chciał, aby ta chwila trwała przez całą
wieczność. Po chwili dziewczynka wstała. Znowu chciał się zerwać, złapać ją,
nie puścić, nie pozwolić odejść, ale zanim cokolwiek zdążył zrobić, ona podała
mu swoją małą rączkę i delikatnie pociągnęła. Bał się oddać uścisk, żeby nie
zmiażdżyć jej kości, nie zrobić krzywdy. Starał się być jak najdelikatniejszy.
Wstał i posłusznie poszedł za swoją towarzyszką.
Szli razem przez ciemne korytarze aż
dotarli do wyjścia. Kiedy Minotaur stanął na progu Labiryntu, chciał się
wycofać. Na zewnątrz był przecież świat, którego w ogóle nie znał. Słońce go
oślepiło i chciał znowu zaryczeć, ale głos uwiązł mu w gardle i tylko coś
niezrozumiale wybełkotał. Dziewczynka mocniej ścisnęła jego potężne łapsko i
pociągnęła go na łąkę. Kiedy zobaczył zieloną trawę, kwiaty, drzewa, kiedy
usłyszał śpiew ptaków, z jego oczu pociekły łzy i zaczął brykać jak młody byczek
uwolniony ze sznurka. Podskakiwał, przewracał się na trawę, fikał koziołki. A
jego towarzyszka stała i śmiała się. Ach! Jak ona pięknie się śmiała! Po raz
pierwszy Minotaur był wolny. Po raz pierwszy był szczęśliwy. Samotność została sobie w Labiryncie. A niech
tam siedzi na wieki!
Minotaur wraz ze swoją towarzyszką
wędrowali po pięknej krainie, cieszyli się sobą, słońcem, wiatrem, deszczem i
wszelkimi urokami życia na ziemi. Spotykali też ludzi. I chociaż początkowo
Minotaur tych spotkań nie lubił, po jakimś czasie zauważył, że oni wcale nie są
tacy okropni. Kiedy tylko spoglądali na jego towarzyszkę, jak za dotknięciem
magicznej różdżki, patrzyli na Minotaura przychylnym okiem. Nie uciekali w
panice, ani nie próbowali go zabić.
Tego dnia był wyjątkowy upał. Minotaur i
jego towarzyszka zjedli owoce zerwane w sadzie przyjaźnie nastawionego do nich
rolnika i położyli się w cieniu drzew, żeby odpocząć przed dalszą wędrówką.
Zasnęli. Wtem Minotaura obudził przeszywający ból. Złapał się rękami z pierś i
ostatkiem sił otworzył oczy. Zobaczył przed sobą Tezeusza, który z satysfakcją
na twarzy dopychał miecz zatopiony w sercu Minotaura. Nie było przy nim małej
dziewczynki, nie było drzew, słońca i śpiewu ptaków. W kącie przycupnęła
samotność szczerząc z radości kły. O nie! Do niej nie mógł wrócić. Nie próbował
walczyć. Zamknął oczy i na zawsze pozostał ze swoim najpiękniejszym snem.
Czytałam jak zahipnotyzowana. Jakbym książkę czytała. Pięknie,jaki zasób słów i wyrażeń.Jestem pod wrażeniem.Brawo Michał.I to mówisz w godzinkę napisał,no kurka wodna,brawo
OdpowiedzUsuńOdręcznie pewnie by szybciej napisał. Z szybkością na klawiaturze dopiero ćwiczy.:) Pozdrawiamy gorąco!
UsuńPiękne....
OdpowiedzUsuńMnie też się podoba. Dumna z niego jestem.:)
UsuńMichałek po mamie odziedziczył lekkie pióro. Gratuluję. Pięknie.
OdpowiedzUsuńA mówi, że nie lubi pisać. Zdecydowanie woli przedmioty ścisłe.
UsuńPięknie i z przesłaniem... Gratuluję i pozdrawiam- Ewa.
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy! :)
Usuń