wtorek, 26 listopada 2019

Konkursowy sukces Michałka


    Kiedy zobaczyłam temat konkursu literackiego nawiązującego do mitologii "O czym śnią mityczne istoty" szczerze żałowałam, ze nie jestem już (od dawna zresztą) uczniem szkoły podstawowej. Zaczęłam namawiać Michałka, żeby spróbował napisać pracę na ten konkurs. Długo się wzbraniał, bo szkoda mu było czasu na pisanie... W tym czasie można się przecież bawić. Stwierdził, że woli już zrobić pracę plastyczną. Taki konkurs też został ogłoszony. I jeszcze można było recytować oraz sprawdzić się w testach ze znajomości mitologii. Michał narysował przepięknego gryfa na konkurs plastyczny i był niemal pewien, ze nikt lepszego rysunku nie wykona. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Zostało jeszcze kilka dni, więc suszyłam Miśkowi głowę, żeby jednak napisał tę pracę literacką. W końcu z westchnieniem rezygnacji "no dobra..." siadł przy komputerze i za niecałą godzinkę napisał.

     W piątek na stronie Domu Kultury odczytałam wyniki wszystkich konkursów i okazało się, że w plastycznym, w którym Michałek liczył na zwycięstwo, nie udało mu się nic wywalczyć. Za to w konkursie literackim zajął drugie miejsce.
    W poniedziałek wystroiłam go w galowy strój szkolny i poszliśmy odebrać nagrody. W oczekiwaniu na rozdanie dyplomów i nagród, laureaci mogli się dosładzać wyrobami z krakowskiego Wawelu, dostępnymi w ilościach ogromnych.
    Laureaci konkursu literackiego odbierali nagrody na samym końcu, więc musieliśmy trochę poczekać na swoją kolej, ale w końcu Michał został wyczytany i pomaszerował na środek sali.
     A to już konkursowa praca Michałka:



(Nie)spełniony sen Minotaura


     Chyba każdy słyszał historię o Minotaurze – okrutnym potworze zamkniętym przez Minosa w Labiryncie, ogromnej budowli będącej dziełem słynnego Dedala. Pół – człowiek, pół – byk kojarzy się jednoznacznie ze złem, okrucieństwem i pożeraniem niewinnych młodych ludzi. Ale ja wiem o nim coś więcej! Poznałem jego najskrytsze sny. Wiem, czego wy nie wiecie, ale jak do końca przeczytacie, to się dowiecie.

     Z ciemnych, poplątanych korytarze Labiryntu dochodził często przerażający ryk Minotaura, na dźwięk którego drżeli ludzie mieszkający w okolicy. Nie wiedzieli, że w Labiryncie mieszka nie jeden, a dwa potwory. Ten drugi zwał się SAMOTNOŚCIĄ i krok w krok podążał za tym pierwszym doprowadzając go do rozpaczy. Tak, tak… Minotaur wcale nie był taki zły. On był po prostu samotny, bardzo samotny.

     Błąkał się po ciemnych korytarzach, trafiał na ślepe zaułki, wpadał na ściany, a cały czas towarzyszyła mu samotność. Kiedy po raz tysięczny zderzał się z murem, wydawał rozdzierający ryk i osuwał się na podłogę, aby zapaść w sen. Czasem były to króciutkie drzemki, innym razem dnie całe, które na snach mijały. I ciągle wracały do niego te same marzenia, obrazy, wizje. Śnił o tym, żeby znalazła się choć jeden człowiek lub jakakolwiek inna istota, która zerknęłaby głębiej niż tylko na paskudną facjatę. Wciąż śnił o tym, by mieć jakiegoś przyjaciela. Kiedy się budził i widział, że w dalszym ciągu siedzi w komorze Labiryntu, zrywał się na nogi, biegał jak oszalały aż do ostatniego tchu i krzyczał, krzyczał z rozpaczy. Jak się zmęczył tym bieganiem i krzykiem, mógł znowu spokojnie zasnąć i śnić.
    Pewnego razu, kiedy po raz tysięczny w marzeniach sennych czuł się przez kogoś kochany, poczuł na swoich kudłach coś wyjątkowego, czego nigdy wcześniej nie doświadczył. Już miał się zerwać z przeraźliwym wrzaskiem, kiedy stwierdził, że to jest bardzo, bardzo przyjemne i lepiej udawać, że nic nie zauważa, lepiej dalej spać. Łypnął spod powieki jednym okiem i zobaczył, ze obok siedzi mała dziewczynka, która czochra po skołtunionej fryzurze i przytula się do jego umięśnionego torsu. Zupełnie się go nie bała! Ani trochę! Minotaur był w takim szoku, że siedział jak zahipnotyzowany. Nawet nie drgnął! Chciał, aby ta chwila trwała przez całą wieczność. Po chwili dziewczynka wstała. Znowu chciał się zerwać, złapać ją, nie puścić, nie pozwolić odejść, ale zanim cokolwiek zdążył zrobić, ona podała mu swoją małą rączkę i delikatnie pociągnęła. Bał się oddać uścisk, żeby nie zmiażdżyć jej kości, nie zrobić krzywdy. Starał się być jak najdelikatniejszy. Wstał i posłusznie poszedł za swoją towarzyszką.
     Szli razem przez ciemne korytarze aż dotarli do wyjścia. Kiedy Minotaur stanął na progu Labiryntu, chciał się wycofać. Na zewnątrz był przecież świat, którego w ogóle nie znał. Słońce go oślepiło i chciał znowu zaryczeć, ale głos uwiązł mu w gardle i tylko coś niezrozumiale wybełkotał. Dziewczynka mocniej ścisnęła jego potężne łapsko i pociągnęła go na łąkę. Kiedy zobaczył zieloną trawę, kwiaty, drzewa, kiedy usłyszał śpiew ptaków, z jego oczu pociekły łzy i zaczął brykać jak młody byczek uwolniony ze sznurka. Podskakiwał, przewracał się na trawę, fikał koziołki. A jego towarzyszka stała i śmiała się. Ach! Jak ona pięknie się śmiała! Po raz pierwszy Minotaur był wolny. Po raz pierwszy był szczęśliwy.  Samotność została sobie w Labiryncie. A niech tam siedzi na wieki!
     Minotaur wraz ze swoją towarzyszką wędrowali po pięknej krainie, cieszyli się sobą, słońcem, wiatrem, deszczem i wszelkimi urokami życia na ziemi. Spotykali też ludzi. I chociaż początkowo Minotaur tych spotkań nie lubił, po jakimś czasie zauważył, że oni wcale nie są tacy okropni. Kiedy tylko spoglądali na jego towarzyszkę, jak za dotknięciem magicznej różdżki, patrzyli na Minotaura przychylnym okiem. Nie uciekali w panice, ani nie próbowali go zabić.
     Tego dnia był wyjątkowy upał. Minotaur i jego towarzyszka zjedli owoce zerwane w sadzie przyjaźnie nastawionego do nich rolnika i położyli się w cieniu drzew, żeby odpocząć przed dalszą wędrówką. Zasnęli. Wtem Minotaura obudził przeszywający ból. Złapał się rękami z pierś i ostatkiem sił otworzył oczy. Zobaczył przed sobą Tezeusza, który z satysfakcją na twarzy dopychał miecz zatopiony w sercu Minotaura. Nie było przy nim małej dziewczynki, nie było drzew, słońca i śpiewu ptaków. W kącie przycupnęła samotność szczerząc z radości kły. O nie! Do niej nie mógł wrócić. Nie próbował walczyć. Zamknął oczy i na zawsze pozostał ze swoim najpiękniejszym snem.
 


8 komentarzy:

  1. Czytałam jak zahipnotyzowana. Jakbym książkę czytała. Pięknie,jaki zasób słów i wyrażeń.Jestem pod wrażeniem.Brawo Michał.I to mówisz w godzinkę napisał,no kurka wodna,brawo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odręcznie pewnie by szybciej napisał. Z szybkością na klawiaturze dopiero ćwiczy.:) Pozdrawiamy gorąco!

      Usuń
  2. Michałek po mamie odziedziczył lekkie pióro. Gratuluję. Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówi, że nie lubi pisać. Zdecydowanie woli przedmioty ścisłe.

      Usuń
  3. Pięknie i z przesłaniem... Gratuluję i pozdrawiam- Ewa.

    OdpowiedzUsuń