wtorek, 10 lipca 2018

Oko w oko z kopciuszkiem

ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      Na lipnickim podwórku zawsze dzieje się coś ciekawego. Dzisiaj na naszym parapecie zameldował się podlotek, według mojego oznaczenia, kopciuszka zwyczajnego. Mam nadzieję, że nie dałam plamy i nie pomyliłam go z jakimś innym, mniej lub bardziej podobnym pierzastym.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      Na podwórku są dwa gniazdka. Jedno we wnęce murowanego domu, a drugie na belce w niedawno postawionej, drewnianej wiacie. W tym pierwszym gnieździe pisklaki odchowały się już kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat. W tym roku też były, ale wyfrunęły już jakiś czas temu, przed naszym przyjazdem na wakacje. W drugim miejscu gniazdko powstało po raz pierwszy. Kiedy przyjechaliśmy do Lipnicy, dobiegały z niego piski małych ptaszków, a rodzice latali tam i z powrotem, nosząc im jedzenie.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      Pawełek miał nawet zamiar wspiąć się na drabinkę i zrobić zdjęcia mieszkańcom gniazda, ale odradzałam mu zbytnie zbliżanie się do młodych. Odłożył akcje focenia pisklaków na nastepny dzień, a później chyba o nich zapomniał.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
       Dzisiaj panował od rana spory ruch w okolicy gniazda, bo przyszedł kot Krecik od sąsiadów i wyczaił gniazdko. Kręcił się w pobliżu, a dorosłe ptaki latały nad nim głośno krzycząc i odganiając go od gniazda. Krecik zrezygnował z dalszego obserwowania ewentualnego łupu i zapanował spokój.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      W porze obiadowej, Krzyś pochłaniał drugie danie na balkonie, a ja szykowałam jeszcze porcję dla Michała. Nagle Krzychu wpadł do kuchni jak bomba i wrzasnął:"Chodź! Chodź natychmiast!" Przeraziłam się, ze coś się komuś stało i wypadłam na balkon, a Krzyś tylko wyciągnął rękę i już szeptem powiedział: "Patrz!" Na parapecie siedział wystraszony podlotek. Zajrzałam do gniazda - było puste. Znaczy się, że to nie jedno pisklę wypadło, tylko rodzice wyprowadzili całą gromadkę.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      Wzięłam aparat i zrobiłam parę zdjęć naszego gościa. Nie pozwoliłam dzieciom na dotykanie ptaszka, chociaż bardzo chciały to zrobić. Chłopcy martwili się, co się stanie z maluszkiem i najchętniej zabraliby go do domu i zaopiekowali się nim. Wyjaśniałam, że to nie ma sensu, bo pewnie tutaj rodzice do niego przylecą.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      Urządziliśmy polowanie na muchy i próbowaliśmy nakarmić ptaszka. Nie chciał wziąć jedzenia z palców, ale pozostawione na parapeci muchy zniknęły, więc chyba je zjadł.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
      Kopciuszek przesiedział na parapecie ze trzy godziny. W tym czasie przemieszczał się i próbował wejść do domu przez szybę. W tym czasie nie zauważyłam, zeby przyleciała do niego mama.
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego
       Kiedy po raz kolejny wyjrzałam, żeby sprawdzić jak się ma, ptaszyna rozłożyła skrzydełka i z wyraźnym trudem wzbiła się w powietrze. A ja byłam pewna, że jeszcze nie umie fruwać! Kopciuszek doleciał do drzew rosnących jakieś 20 metrów od domu i tam wylądował. Mam nadzieję, że dołączył do rodzeństwa i rodziców. Oby miał dużo szczęścia i osiągnął dorosłość.:)
ptaki, podlot kopciuszka zwyczajnego

2 komentarze:

  1. Tak czytam kolejne wpisy i stwierdzam, że macie fajne wakacje! Atrakcji nie brakuje. Pozdrawiam wakacyjnie- Ewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego opisać się nie da, bo czasu by brakło.:) Pozdrawiamy!

      Usuń